Szeryf był bardzo zadowolony z tego, co widział poprzedniego wieczoru. Co prawda miał ogromną chęć na Anastazję, ale nie potrafił tego zrobić. Specjalnie nawet na nią nie spojrzał, doskonale wiedział że Guy wróci po nią - nie przewidywał tylko, że będzie aż tak wściekły. Vasey nie był głupi, widział, że Gisborne szaleje za Rusinką i jest o nią piekielnie zazdrosny.
- Młodość, miłość, słodkie kwiatki - podśpiewywał, wchodząc do kuchni - Jak to pięknie być zauroczonym i mieć przed sobą całe życie, prawda, Joan?
- Witaj, panie - skłoniła się z sarkastycznym uśmiechem - Z całą pewnością masz rację, choć sama tego już nie pamiętam.
- Och, Joan, mój biały gołębiu! Jesteś piękna i młoda jak ten liść na majowym drzewie!
- Dziękuję, panie, ty również.
- Kłamiesz! - roześmiał się - Ale do rzeczy. Gdzie nasza ruska piękność?
- Anastazja? Jest tutaj.
- O! Jesteś! - szeryf dostrzegł klęczącą przy piecu Rusinkę - Pójdziesz ze mną.
Dziewczę zmieszało się. Jak mogła pójść z szeryfem, skoro Guy tego sobie nie życzył? Poderwała się i podeszła do niego.
- Panie, ja... nie mogę! - szepnęła konspiracyjnie - Wybacz, ale sir Guy...
- Anastazjo - ścisnął jej ramię - Śmiesz odmawiać?
- Panie, błagam...
- Zamknij się, głupia! - syknął - Zrobisz to dla dobra tego durnia!
Nie wiedziała, co myśleć, ale uznała że dla własnego dobra lepiej, by poszła z szeryfem i zobaczyła, o co mu chodzi. To mogło być coś naprawdę ważnego... Może miało to związek z porannym poirytowaniem Guy'a?
- Siadaj - rozkazał, zamykając za nią drzwi swej komnaty - I posłuchaj. Doskonale wiem, że Gisborne zgłupiał na twoim punkcie, najchętniej nie pozwalałby nikomu nawet na ciebie patrzeć. Nie ukrywam, że stać go na więcej, mógłby co noc mieć inną, ale on uparł się na ciebie... Masz jakieś tajemne moce? Ukryte talenty?
- Nie wiem, mój panie - odparła - Też tego nie rozumiem.
- Ale i ty nie narzekasz na gorące, namiętne noce z moim półgłówkiem, prawda?
- Jakżebym mogła, panie!
- No właśnie... Przyznaj się, piękna - szeryf chwycił ją lekko za szyję, a jego twarzy przybrała groźny wyraz - Przyznaj się, że nie rozkładasz przed nim nóg tylko z obowiązku.
- Nigdy! To... niesamowita przyjemność...
- Tylko przyjemność?
- Panie, ja...
- Mów!!!
- Bycie z sir Guy'em to nieziemska, ogromna rozkosz - wydusiła, zażenowana.
Szeryf pchnął ją do tyłu.
- A może po prostu miłość, co!? - warknął - Mów!!!
Nie wiedziała, o co chodzi. Bała się Vasey'a, nie wiedziała, że jest zdolny do tak żenujących przesłuchań. Dlaczego wypytywał ją o intymne szczegóły jej romansu z Gisbornem?
- Kocham go, panie - wyznała wreszcie - Czego chcesz więcej!? Kocham go najmocniej na świecie!
Szeryf uśmiechnął się szeroko. Podszedł do przerażonej dziewki i z uznaniem poklepał ją po policzku.
- Nie mogłaś powiedzieć tego od razu? - zaszczebiotał słodko - Oszczędzilibyśmy ci tych pomocniczych pytań.
- Po co to wszystko?
CZYTASZ
Czarny Anioł
FanfictionOpowieść oparta na motywach serialu BBC "Robin Hood", gdzie w roli Guy'a of Gisborne - o którym traktuje tenże fanfik - występuje Richard Armitage. Opowieść nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Powieść, mimo iż osadzona jest w realiach średnio...