Zatrzasnął wrota i zatrzymał się przy ścianie. Co ona robi... JAK mogła przyjść do szeryfa, podczas gdy przysięgała mu wierność i zapewniała, że palcem go nie tknie, że brzydzi się go, że... kocha tylko Guy'a! Mógł przewidzieć, że nigdy nie dorówna Marian, że nigdy nie będzie tak uczciwa i dobra. Zakłamana, ruska wywłoka! Guy z wściekłością uderzył pięścią w ścianę. Nie, nie mógł tak zostawić tej sytuacji. Anastazja należała do niego i zamierzał wymierzyć jej surową karę. Bez namysłu wtargnął do komnaty Vasey'a i... zamarł. Anastazja nadal stała przy drzwiach, pochylona, a szeryf siedział na łożu, czyszcząc sobie stopy szczoteczką.
- Wiedziałem, że wrócisz - wyszczerzył się - Ktoś musi zabrać stąd ten używany, wybrakowany towar.
Guy zatrząsł się, słysząc te słowa. Jak śmiał powiedzieć tak na jego Anastazję!? Tylko on miał do tego prawo, nikt inny! Ścisnął ją z całej siły za ramię i szarpnął, wyprowadzając z komnaty szeryfa. Ciągnął ją za sobą w milczeniu, kipiąc złością - i sam nie wiedział, na kogo właściwie był zły. Brutalnie wepchnął ją do swej komnaty i zaryglował z sobą drzwi. Bała się go.
- Ty zdradziecka, bezwstydna... Powinienem cię zabić!!!
- Ależ panie - płakała rozpaczliwie - Co zrobiłam?
- Co ty zrobiłaś? Lepiej zapytaj, co ja ci zrobię. To będzie gorsze i bardziej bolesne niż śmierć!
Zerwał z niej suknię i pociągając za włosy, posadził na podłodze, jednak jedno spojrzenie wystarczyło, by coś w nim pękło. Odepchnął ją od siebie i wstał. Cofnął się... Boże, jak mógł chcieć ją skrzywdzić choć przez sekundę!? Jak mogło przejść mu to przez myśl? Patrzył na nią zdezorientowany.
- Dlaczego? - zapytał cicho - Dlaczego tam poszłaś? Przysięgałaś mi wierność.
- Jestem wierna! - krzyknęła.
- Chciałaś zdradzić mnie z tym...
- Kazałeś mi tam pójść, nie pamiętasz? Przy lady Marian. Wstydziłeś się mnie i wysłałeś mnie do szeryfa, a ja zawsze spełniam twoje rozkazy, panie.
- Mówiłaś, że nigdy nie pozwolisz mu się tknąć!!!
- Wiedziałam, że mnie nie dotknie! Powiedział mi przecież sam, że nie skrzywdziłby cię. Że chciałby ze mną... ale nie zrobi tego, bo wie, że jestem twoja!
- A ty jesteś tak głupia, że mu uwierzyłaś! - Guy pchnął krzesło, które niemal wpadło do kominka.
- Gdyby spróbował, uciekłabym. Gdyby się nie dało, zabiłabym go, nie pozwoliłabym mu na nic, co byłoby wbrew twojej woli!
Gisborne usiadł na podłodze i oparł się o kominek. Zapadła cisza, przerywana tylko cichym łkaniem Anastazji. Co się nim działo? Jeszcze przed chwilą chciał wybrać sobie nową kochankę, a teraz siedział zaryglowany w swej komnacie z płaczącą Rusinką i nie wiedział, co zrobić. Jeszcze przed momentem był zadowolony i dumny z tego, czego dokonał dzisiejszego dnia, a teraz męczyły go wyrzuty sumienia, coś, co dotąd było mu całkowicie obce...
- Przecież ja cię kocham - odezwała się Anastazja - Jak mogłeś pomyśleć, że ja i szeryf...
- Wiem, że nie zrobiłabyś tego - mruknął niechętnie.
- A ja wiem, że nigdy nie będę jak lady Marian. Nigdy mnie nie pokochasz, wiem że kochasz ją i tak naprawdę pragniesz jej, ja jestem tylko czymś, co ma ci pomóc... Umilić czas oczekiwania na ślub z nią. Wiem, że ją kochasz...
- Przestań.
- Przynajmniej mnie nie okłamuj!
Podniósł wzrok i wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę. Nie potrafiła odgadnąć, co kryje się za tym spojrzeniem, co myślał, co czuł, gdy tak na nią patrzył. Nie był zadowolony, tego była pewna, a ona pozwoliła sobie na zbyt wiele. Było jej jednak wszystko jedno; jeśli choć trochę mu na niej zależało, znowu stanie się tym cudownym, kochanym Guy'em, jakim był zeszłej nocy, a jeśli nie - może ją nawet zabić. Jakie życie czekało ją bez niego?
CZYTASZ
Czarny Anioł
FanfictionOpowieść oparta na motywach serialu BBC "Robin Hood", gdzie w roli Guy'a of Gisborne - o którym traktuje tenże fanfik - występuje Richard Armitage. Opowieść nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Powieść, mimo iż osadzona jest w realiach średnio...