Gisborne stał wyprostowany na schodach dziedzińcu zamku, patrząc przed siebie wyniośle. Tłum nic nie wartych wieśniaków wpatrywał się w niego z zaciekawieniem, byli zaintrygowani, kogóż tym razem kazał stracić najważniejszy rycerz Nottingham. Popołudniowe słońce mocno grzało, duchota tego dnia była wręcz nie do zniesienia, oni jednak stali uparcie, czekając na to, co się wydarzy. Wszyscy lubili publiczne egzekucje, przynajmniej coś działo się wtedy w ich szarym, nudnym życiu, Guy jednak nie był szczęśliwy z tego powodu; do tej egzekucji doprowadziło cierpienie jego kobiety, a to bolało bardziej, niż cokolwiek. Patrzenie na poranione i posiniaczone ciało Anastazji było dla niego trudniejsze niż zniesienie własnej urażonej dumy. Ktoś ośmielił się podnieść rękę na jego własność, na coś, co należało tylko do niego - takiej zniewagi nie wybaczał, dla niego było to równoznaczne z tym, jakby ktoś jemu zrobił krzywdę. Kiedy patrzył, jak żołnierze wprowadzają zapłakaną Mary, uśmiechnął się pod nosem. Tak, nareszcie pokaże wszystkim, że z nim, wielkim sir Guy'em, się nie zadziera! Zaprowadzono ją pod stryczek, a kat właśnie zamierzał założyć dziewczęciu kaptur na głowę.
- Nie! - krzyknął donośnie Guy - Na przestrogę dla wszystkich, którzy ośmielą się wystąpić przeciwko mnie. Chcę patrzeć, jak umiera. Nie zasłaniać twarzy!
Jęk przerażenia rozległ się po całym dziedzińcu. Gisborne był niebywale okrutny, nie było nikogo, kto by choć trochę się go nie bał. Mary w duchu błagała Boga o życie, choć nie miała już żadnej nadziei, kiedy czuła, jak stryczek otula powoli jej szyję. Widziała naprzeciw ironiczny wyraz twarzy Gisborne'a i żałowała każdej chwili swojego życia. Jak mogła być tak głupia...
- Skończcie z nią - warknął Guy, poprawiając rękawice.
W tym momencie za Guy'em pojawiła się Anastazja. Przerażona tym, co widzi, podbiegła do niego bez zastanowienia.
- Mój panie!
- Anastazja! - syknął cicho - Czego chcesz!?
- Błagam, zaklinam cię, nie rób tego!
- Widziałaś, co ci zrobiła? Robiąc to tobie, podniosła rękę na mnie, rozumiesz?
- Guy, nie rób tego - w oczach Rusinki zalśniły łzy - Zrób cokolwiek, wyrzuć ją, wtrąć do lochu, ale nie zabijaj...
- Anastazja, odejdź stąd!
- Panie - krzyknął kat, widząc że Gisborne nie patrzy w stronę egzekucji, a czekał na jego ostateczny znak.
- Guy, nie jesteś taki - szepnęła Anastazja - Nie potrzebujesz tego, ja tym bardziej. Nie plam sobie dłoni krwią... Mary nie jest tego warta!
- Wynoś się stąd! - krzyknął zduszonym głosem.
- Proszę... Niczego innego nie chcę.
Spojrzał na nią, zdziwiony.
- To znaczy, że... wolisz, by ta podła zdzira żyła, niż żebym ja z tobą...
Zwiesiła głowę, nie mogąc wypowiedzieć tych słów, bo było to zbyt trudne. Tak, wolała zachować życie Mary niż być z Guy'em. Nie mógł tego zrozumieć, ale... zaintrygowała go jeszcze mocniej. Sam nigdy by o tym nawet nie pomyślał, był przyzwyczajony i nauczony innego życia: oko za oko, ząb za ząb. Śmierć i jej zadawanie nie była dla niego niczym wyjątkowym, ale widział, jak mocno przeżywa to Anastazja. Jak dobrym człowiekiem musiała być, by stawiać mu się w tej sprawie? Jak jasną duszę miała, że wolała zachować przy życiu swojego największego wroga kosztem odsunięcia się od Guy'a? Patrzył na nią i docierało do niego powoli, że ta kobieta ma mu do zaoferowania znacznie więcej, niż mu się wydawało. A co, jeśli to ona jest jego światełkiem w tunelu...?
CZYTASZ
Czarny Anioł
FanfictionOpowieść oparta na motywach serialu BBC "Robin Hood", gdzie w roli Guy'a of Gisborne - o którym traktuje tenże fanfik - występuje Richard Armitage. Opowieść nie ma na celu naruszenia praw autorskich. Powieść, mimo iż osadzona jest w realiach średnio...