26

242 12 8
                                    

Z łatwością udało jej się umknąć przed żołnierzami Gisborne'a. Nigdy nie byli zbyt bystrzy i szybcy, wystarczyła chwila, by ich zgubić. Biegła teraz przed siebie, błagając w duchu, by Guy nie dogonił jej. Nie teraz, nie tego dnia... Nie była gotowa. Zbyt dużym szokiem było już ujrzenie go teraz. Gdyby zobaczyła go tylko z daleka, wszystko byłoby dobrze. Ale on poznał ją... Spotkali się twarzą w twarz.

Zatrzymała się i usiadła pod drzewem. Musiała to wszystko na spokojnie przemyśleć, przełknąć... Guy zmienił się z wyglądu, ale wyglądał teraz jeszcze lepiej, niż rok wcześniej. Jego obraz uparcie tkwił przed jej oczami. Nie mogła znieść wspomnienia jego przeraźliwie smutnych, błękitnych oczu. Dlaczego tak bardzo na nią działał, dlaczego pozwoliła sobie na taką głupią słabość!? Dlaczego zakochała się akurat w nim?

Wstała i powoli ruszyła przed siebie. Do domu. Do ojca i matki. Nie miała wprawdzie pewności, jak ją przyjmą z dzieckiem z nieprawego łoża, co prawda z ojcem nie rozmawiała zbyt długo i tak naprawdę nie mogła wiedzieć, co powie jej po przemyśleniu wszystkiego, na spokojnie. Z drżeniem serca szła więc do obozowiska, spodziewając się najgorszego. Matka jednak czekała na nią ze łzami w oczach i otwartymi ramionami. Anastazja podbiegła do niej, wzruszona.

- Mamo...

- Nastenko! Moje dziecko!

Kobiety padły sobie w ramiona, płacząc ze szczęścia. Wasilij powoli podszedł do nich, niosąc na rękach swego wnuka. Cała rodzina w końcu była razem... Po długich miesiącach rozłąki znowu się widzieli.

- Nie oddam was temu diabłu – powiedział kupiec, obejmując córkę – Już na zawsze zostaniecie z nami.

- Nawet o tym nie pomyślałam, tatku. Kocham was i tak bardzo mi was brakowało...

- Tyle czasu! – załkała jej matka – Czasem myślałam, że już nie pamiętam jak wyglądasz, córeczko...

- Już jestem i zostanę blisko was.

- Masz syna... To dziecko tego...

- Tak, mamo. To mały Gisborne, nie ucieknę od tego. Proszę was, byście nie mówili źle o Guy'u przy Michaile, nie chcę, by myślał, że jego ojciec jest zły.

- Ale jest!

- Nie wracajmy do tego. Kochałam go i chcę, żebyście to uszanowali. Moje dziecko też ma kochać swojego ojca, mimo że... może go nigdy nie poznać.

- Oby go nigdy nie poznał! Kochanie, opowiedz nam w końcu, co się z tobą działo tyle czasu!

Rozmowom nie było końca. Anastazja koniecznie chciała wiedzieć o wszystkim, co działo się u jej rodziców, jak również oni wypytywali o każdy szczegół pracy u lady Courtenay. Co prawda o byłej pracodawczyni mówiła niechętnie, ale Wasilij przekonywał ją, że kobieta robiła wszystko dla jej dobra. Rusinkę denerwowały pouczenia i mądrości, którymi raczyli ją rodzice. Uparcie twierdzili, że Gisborne jest szatanem, który nie zasługuje ani na nią, ani tym bardziej na Michaiła, a im bardziej naciskali, tym gorszy był skutek. Na koniec Rusinka tak się zacietrzewiła, że odeszła od obozowiska. Nie mogła znieść tych wszystkich złych słów w kierunku Guy'a. Przecież dziś widziała, jak bardzo cierpi... Widziała jego oczy. Pamiętał ją i... naprawdę czuła, że pamiętał nie tylko za wspólnie spędzone noce. To, jak na nią patrzył, jakim głosem wypowiadał słowo „kochanie"...

- Guy... Guy, co ja mam robić? – westchnęła, patrząc w rozgwieżdżone niebo – Jak mam cię nadal kochać? Jak ja i mój syn mamy uwierzyć, że nie skrzywdzisz nas?

Anastazja doskonale wiedziała, że gdyby teraz wróciła do Nottingham, Guy zechciałby zatrzymać ją przy sobie. Czuła to bardzo mocno. Długi czas rozłąki sprawił jednak, że była w stosunku do niego nieufna, choć kochała go nie mniej, niż dawniej. Zmieniła się jednak, stając się kobietą bardziej pewną siebie i zdecydowaną chronić siebie i swoje dziecko przed jakąkolwiek krzywdą. Jeśli miałaby wrócić do Guy'a, najpierw musiałaby sprawdzić, czy rycerz zasługuje na nią i ich syna. Nie była już tą samą, zalęknioną i gotową na każde upokorzenie ze strony swego pana niewolnicą.

Czarny AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz