21

157 15 7
                                    

Guy zerwał się, zlany zimnym potem. Było ciemno... Zimno i pusto.

- Anastazja – szepnął, dotykając miejsca obok – Anastazja...

Otrząsnął się. Sen o ślubie nie skończył się dobrze, Hood wrócił po Marian i uprowadził ją. Śmiali mu się w twarz, a potem... potem zobaczył martwą Anastazję. To było okropne. Przerażające. Ale teraz wracał do świata żywych – uzmysłowił sobie, że za kilkanaście godzin naprawdę ożeni się z Marian, a Rusinka okazała się być oszustką. Odetchnął, ale głowa ciążyła mu strasznie mocno – wiedział, że za dużo wypił. Oby tylko do ślubu minęło...

Wstał. Wyszedł z komnaty, spacerując powoli po pustych, oświetlonych gdzieniegdzie pochodniami korytarzach. Szedł, by napić się zimnej wody i ochłodzić się na zewnątrz – nic lepszego nie przychodziło mu teraz do głowy; nie chciał być w swojej komnacie, w swoim łożu, to wszystko za mocno przypominało mu Anastazję. Doskwierała mu świadomość, że dał się jej zmanipulować jak dziecko, a co gorsza – był z nią naprawdę szczęśliwy... „Coś ty nam zrobiła... Dlaczego?" – te myśli nie opuszczały jego głowy. Mimo, że nikt nie wiedział o jej oszustwach, czuł się upokorzony, tak jakby całe Nottingham wiedziało o tym, jak go potraktowała...

- Niech to diabli! – syknął, nie mogąc otworzyć drzwi do kuchni.

Odsunął się i chciał iść dalej, ale ktoś wyszedł z pomieszczenia. Postać przystanęła i skłoniła się; Guy zbliżył się i spojrzał na jej twarz, oświetloną blaskiem pochodni. Francuska przyjaciółka Anastazji...

- Potrzebujesz czegoś, panie? – zapytała zalęknionym głosem.

- Podaj mi wody.

Posłusznie cofnęła się do kuchni i po chwili wróciła, niosąc mu napój. Wyrwał jej go z ręki i wychylił do dna, rzucając puchar na podłogę. Brigitte podniosła go bez słowa. Chciała odejść, ale Gisborne szarpnął ją i przyparł do ściany.

- Powiedz, od początku to było jej planem?

Nie wiedziała, o czym mówi. Jaki plan? Jakiż plan mogła mieć Anastazja, która całkiem przypadkiem ślepo zakochała się w nim i nie widziała świata poza rycerzem?

- Nie wiem, o czym mówisz, panie – odparła.

- Doskonale wiesz. Zależało jej tylko na mojej pozycji i bogactwie, chciała zniszczyć mój związek z Marian. Na szczęście sama się wydała.

- Panie, Anastazja bardzo cię kochała... Nie rozumiałam tego i nie pochwalałam.

- Przestań kłamać!

- Panie, próbowałam odwieść ją od tego, ale brnęła w tę miłość...

- W takim razie i ciebie okłamała. Wredna, ruska żmija zniszczyła mnie, ale i oszukała najlepszą przyjaciółkę.

- Nie wierzę w to – zaprzeczyła Brigitte – Kocham ją jak siostrę, panie, i ufam bezgranicznie. Znam ją jak nikt inny.

- Mnie też się wydawało, że nikt nie zna jej lepiej ode mnie... Posłuchaj, jeśli chcesz, odejdź stąd. Wróć do rodziny. Należy ci się choć to po tym, jak cię potraktowała twoja przyjaciółka.

- Sir Guy, ale...

- Odejdź, Brigitte – uśmiechnął się blado, głaszcząc ją po policzku – Póki ten przeklęty zamek nie zmieni i ciebie.

Nie wiedziała, co robić. Nigdy nie widziała Gisborne'a takim... Był przygaszony i spokojny. Był miły. Nie zdarzało mu się to. Ale czy mówi to naprawdę, czy tylko bawi się nią?

- Odejdź teraz, póki wszyscy śpią – powiedział stanowczo – Porozmawiam rano z Joan, reszta nie musi o niczym wiedzieć.

- Panie, ale... co właściwie zrobiła ci Anastazja?

Czarny AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz