23

161 11 4
                                    

Anastazja i Brigitte pracowały u lady Courtenay już kilka tygodni. W końcu odnalazły spokój. Pani była dla nich dobra i szczodra, opiekowała się nimi troskliwie, a one pomagały jej w utrzymaniu domostwa. Mogły powiedzieć, że żyły w dobrobycie – miały prawo do odpoczynku, nie tak, jak było na zamku w Nottingham, miały pod dostatkiem jedzenia, coraz częściej Anastazja śmiała się. Odżyła, zaokrągliła się jeszcze bardziej niż dotąd. Myślała, że to wynik obfitego jedzenia, którego nie żałowała im lady Courtenay, jednak pewnego dnia Rusinka zemdlała, myjąc podłogę. Szczęście, że Brigitte była niedaleko i usłyszała upadek. Podbiegła do nieprzytomnej przyjaciółki i zaczęła wołać o pomoc.

- Co się dzieje? – lady Courtenay przybiegła co sił.

- Pani, Anastazja zemdlała!

- Chryste! Biegnij, dziecko, po medyka! Anastazjo, obudź się! – kobieta uklękła przy Rusince, potrząsając nią lekko – Wróć do nas! Obudź się!

Nie minęło kilka minut, a medyk już badał dziewczynę. Obudziła się, dzięki Bogu, i cierpliwie znosiła badanie. Brigitte i lady Courtenay stały w kącie, przestraszone. Przecież Rusinka była dotąd okazem zdrowia! Nigdy nic jej nie dolegało, mało tego, wyglądała zdrowo, odkąd zaczęła dobrze się odżywiać i przybrała na wadze. Miały nadzieję, że to nie jest żadna poważna choroba... Medyk jednak odsunął się od dziewczęcia z uśmiechem na ustach.

- Drogie panie, nie ma żadnego powodu do niepokoju – oznajmił, odchodząc od łoża – Spodziewa się dziecka.

Obie popatrzyły na siebie i zaniemówiły. Jak to: dziecko!? Przecież zauważyłyby! Brigitte poczuła, że robi jej się słabo i wsparła się na ramieniu lady Courtenay. Jak mogła nie dostrzec, że jej najlepsza przyjaciółka jest w ciąży? Jak ona sama mogła o tym nie wiedzieć?

- To nie jest możliwe – odezwała się w końcu – Przecież ona tylko lekko przytyła! To nie może być ciąża!

- Droga pani, znam się na tym fachu.

- Pani, ona nie... Ona nie widziała się z Gisbornem od kilku tygodni! – szepnęła do lady Courtenay – To zwyczajnie nie jest możliwe!

- Bywa tak, że ciąża nie jest zauważana przez długie miesiące – wtrącił medyk – Gdyby nie zemdlała, może nadal nie wiedziałybyście o dziecku. Dobrze się stało.

- Ale dlaczego właściwie zemdlała?

- Zasłabła po prostu, nic poważnego. Nie powinna się przepracowywać, do rozwiązania już niedługo, więc powinna więcej odpoczywać.

- To naprawdę niebywałe – odezwała się lady Courtenay – Jak mogłyśmy nie zauważyć...

- To częste, droga pani, proszę się nie martwić i dbać o nią. Oby Bóg dał jej zdrowie.

- Dziękujemy z całego serca. Osobiście powiem jej o dziecku. Brigitte, odprowadź pana do drzwi.

Serce krajało jej się, kiedy podchodziła do leżącej na łożu, bladej Anastazji. To na nią spadł obowiązek powiedzenia Rusince, że spodziewa się potomka największego łotra, najgorszego diabła, jakiego nosiła ta ziemia. Ta biedna dziewczyna nosiła w sobie małego Gisborne'a... To okropne brzemię spadło na nią tak nagle i zostanie z nią już do końca życia. Jak miała jej to powiedzieć?

- Pani? – szepnęła Anastazja – Pani, czy coś się stało? Medyk nie chciał mi powiedzieć...

- Spokojnie, dziecko. Już wszystko wiemy.

- Proszę, powiedz, co mi dolega... Umrę?

- Kochanie... Jesteś... Anastazjo, posłuchaj, wiem że to będzie bolesne i nie tak łatwo będzie ci się z tym pogodzić, w końcu dopiero co niedawno zaczęłaś się uśmiechać i sprawiasz wrażenie, że zapomniałaś o nim, ale...

Czarny AniołOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz