🌿Rozdział 96 🌿

615 23 4
                                    

Paulina

To niesamowite uczucie budzić się w poniedziałkowy poranek, wiedząc że nie czekają na Ciebie żadne obowiązki. Nie trzeba ani iść do szkoły, ani nic szczególnego zrobić. Wiadomo wyjdę na spacer z naszym psem, poodkurzam, czy zrobię pranie, ale mimo wszystko można robić to bez pośpiechu ze spokojnym duchem, że nic nade mną nie ciąży. Zero presji, jeśli uda mi się to w porządku, jeśli wygra chęć oglądania kolejnego z rzędu odcinka serialu, to też będzie okay. Codziennie śmiałam się z Mikołaja, że on musi iść do pracy, a ja mogę wylegiwać się w łóżka do południa. Choć sama myślę nad poszukaniem jakiejś pracy na czas wakacji. Zawsze sobie dorobię, a też jednocześnie nie zanudzę się na śmierć. Mimo, że data wyników matur wciąż jest odległa, już czuję gdzieś z tyłu ten nieodparty niepokój. Niby mam wakacje, ale dopóki nie zostanę oficjalną studentką to nie odetchnę z ulgą. Dzisiejszego dnia Netflix wygrał ze stertą czekającego prania. W nocy było tak ciepło, że nawet spać się nie dało, dlatego nie mogę powiedzieć że się wyspałam. Gdy włączałam trzeci odcinek serialu, który okazał się tak bardzo wciągający, że odciągnięcie się od niego graniczyło wręcz z cudem, zadzwonił mój telefon

- Hejka Bernard, co jest ?- lekko się zdziwiłam telefonem od Bernarda, rzadko do mnie dzwonił, prędzej spodziewałabym się wiadomości na Messengerze niż telefonu

- Jesteś teraz bardzo zajęta ? Zależałoby mi na spotkaniu się - wyczułam lekką desperację i nacisk w głosie chłopaka

- No jakoś nieszczególnie, a stało się coś ?- wyłączyłam laptopa, równocześnie szukając czarnych spodenek. Dopiero robiłam porządek w szafie, ale ilość moich ubrań jest tak duża, że moja szafa tego nie mieści. Niestety moje ubrania walają się nawet na półkach Mikołaja. Na początku go to irytowało, a teraz jedynie wzdycha. To nie jest łatwe wyzbyć się ciuchów, bo trzeba mieć różnorodne ciuchy na różne okazje i zawsze jest myśl, że może się przydać. Prawda jest taka, że każdy ma kilka ulubionych ciuszków i chodzi w tym na okrągło, a reszta leży w razie tej ,,okazji". 

- Chciałbym pogadać, to dla mnie ważne- odpowiedział Bernard na moje pytanie. Jego głos był bardzo oschły, kontrolowany i wyzbyty emocji. To nie było podobne do Bernarda, który często wyolbrzymiał i zawsze bił od niego entuzjazm. 

- Za 40 minut na rynku, do zobaczenia- oznajmiłam stanowczo i w biegu ogarniałam się do wyjścia. 

Udało mi się znaleźć te czarne spodenki, do tego czarny top, białe sneakersy i okulary przeciwsłoneczne. Gdy dotarłam na miejsce Bernard już siedział na ławce.

- Siemka, przepraszam za spóźnienie ale jak na złość autobus mi się spóźnił, a samochodem nie miałabym gdzie tu zaparkować w okolicy- wytłumaczyłam się na wstępie i zajęłam miejsce koło chłopaka, który jeszcze nie odezwał się ani słowem i niepokojąco nie zachowywał się jak Bernard, którego znam.

- Halo ziemia do Bernarda - zaśmiałam się na rozluźnienie atmosfery- co się nic nie odzywasz ? Stało się coś ? Dlaczego chciałeś się tak nagle spotkać- ciągle obserwowałam chłopaka wzrokiem

- Czy coś się stało ?- jego głos był lodowaty, a spojrzenie przepełnione złością.- Pytasz mnie czy coś się stało- prychnął- Widziałem Was- wysyczał wpatrując mi się głęboko w oczy

- Nas ? Czyli kogo ?- niewiele z tego rozumiałam, mogłam się domyślać o co chodziło, ale nie chciałabym żeby to było prawdą. Jednak prędzej czy później to wyszłoby na jaw, a ja nie mogę zawsze uciekać

- Ciebie i Namojewskiego. Szliście wczoraj za rękę. Byłem akurat z Rafałem i  kumplem. To nie trwa od niedawna prawda?- i stało się, zobaczył coś, przed czym ciężko mi się wytłumaczyć

Nauczyciel, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz