🌸Rozdział 47 🌸

672 18 0
                                    

Paulina

- Puk, puk- zaczęłam pukać do Mikołaja do drzwi. Pierwszy odezwał się Lonżer, dopiero po chwili przyszedł jego spowolniony pan

- Kto tam ? Kto tam ?- zaczął się ze mną przedrzeźniać jakbym miała 5 lat

- Nie traktuj mnie jak dziecko- zrobiłam smutną minkę

- Sama mówisz puk, puk, jak dzidzia - wciągnął mnie za rękę do środka

- Kiedy jedziemy ? - zapytałam gdy tylko położyłam moją torbę na podłodze

- Jeszcze tylko dopakuję kilka rzeczy i możemy jechać, wiem że nie możesz się już doczekać mojej rodziny-zaczął się śmiać

- Nie bądź złośliwy, po to właśnie jadę, żeby poznać Twoją rodzinę, zaznajomić się, żebym już nie czuła się niezręcznie

- No w końcu przyznałaś, że moja rodzina Cię onieśmiela

- Co ? Nieprawda- od razu zaprzeczyłam

- Dobra, dobra mnie i tak nie oszukasz

- A daj mi spokój- odwróciłam się do niego plecami

Pospiesz się, bo mi się nudzi

- To włącz sobie telewizor, pobaw się z Lonżerem- zaczął wymieniać

- A Ty zajmij się walizką, a nie ploteczkami

- O ktoś widzę, ma focha, wspaniale- podszedł i objął mnie w pasie

Dalej jesteś zła ?

- No jeszcze troszeczkę- droczyłam się z nim

- Co muszę zrobić, żebyś nie była na mnie zła ?- pocałował mnie w szyję

- Postarać się bardziej - zaśmiałam się i wyrwałam z jego objęcia, i po chwili zaczęłam się bawić z moim ulubionym psiakiem, nie żebym moich psów nie lubiła, czy coś.

Po dwóch godzinkach byliśmy już w Zgierzu. Nagle zaczął mnie boleć brzuch. Wszyscy są w miarę, że jestem w stanie ich przeżyć, ale mama Mikołaja wyjątkowo mnie stresuje.

Brama automatycznie się włączyła i wjechaliśmy na posesję. Jeszcze dobrze nie zaparkowaliśmy, a pani Danuta już wyszła na dwór. Wysiadłam pierwsza, żeby pokazać Mikołajowi, że wcale nie boję się jego mamy

- Dzień dobry ! - krzyknęłam na powitanie

- Dzień dobry, dobry wieczór !- ku mojemu zaskoczeniu mama Mikiego podbiegła wręcz do mnie i mocno przytuliła. Okay takiego powitania się nie spodziewałam.

Przywitała też się ze swoim synkiem i Lonżerkiem, następnie weszliśmy do środka. Czułam się trochę pewniej muszę przyznać. Ściągnęłam buty, gdy pani Danuta popatrzyła na mnie 

- Dam Ci Paulinko jakieś kapcie, raczej mamy czysto,ale szkoda tych białych skarpetek- od razu otworzyła szafę z butami, nim cokolwiek zdążyłam powiedzieć

- Dziękuję bardzo -odpowiedziałam, gdy położyła koło mnie czerwone, ocieplane kapcie

- Tak, patrzę masz małą stopę, to powinny być dobre, ale jak nie, to jak najbardziej mów, coś innego poszukamy- życzliwe się uśmiechnęła

Jakaś chyba magia świąt, bo jak tu przyjechałam kiedyś, to czułam się jak na stypie i przesłuchaniu zarazem, a teraz taka zadowolona, radosna, no kobieta nie do poznania

Poszłyśmy razem do kuchni przygotować herbatkę

- Masz może ochotę na tosty ? - zapytała mnie pani Danuta, podczas gdy dopijałam swoją kawę

Nauczyciel, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz