🍁 Rozdział 17 🍁

1.4K 28 6
                                    

Paulina

Obudziłam się w doskonałym humorze , co nie zdarzało się zbyt często szczególnie w roku szkolnym. Jak pomyślę o wczorajszej nocy to przechodzą mnie dreszcze , to wszystko mnie zaczyna przytłaczać . Nie umiem nie ulec , zakochałam się w nim , ale to mój nauczyciel. Moje przemyślenia przerwała Merchi .

-Czym się Paula zamartwiasz ?-usiadła koło mnie na łóżku

-Życie jest dla mnie brutalne -położyłam się z powrotem  na materac

-Konkretnie o czym mówisz , mogę się domyślać że mówisz o swoim nauczycielu

-Zgadza się , ale to jest chore , powiedz czemu takie rzeczy tylko mi się przydarzają , no powiedz. Jakieś pokręcone historie w przeszłości a teraz nauczyciel jest we mnie zakochany , i co uważasz to za normalne zjawisko , bo ja nie za bardzo.

-Chciałabym Ci jakoś pomóc , ale to jest serio dziwne , tym bardziej ,że to kolega Kuby.

-Czasami mam ochotę się spakować i wrócić do Was .

Nagle drzwi do pokoju się otworzyły i wparowali Kuba , Hanka i Weronika.

-Cześć dziewczyny , zaraz się zbieramy-przemówił mój brat

-Gdzie się zbieramy ?-zapytałam nic z tego nie rozumiejąc

-Jedziemy nad morze !-krzyknęła moja młodsza siostra

-Jest już dość późno , dlatego się pośpieszmy

-Kto normalny jeździ nad morze w listopadzie -zaczęłam mówić i powoli  chować potrzebne rzeczy do torby.

Około godziny 14 wyjechaliśmy na dwa samochody do Kołobrzegu. W sumie dla mnie nie jest opłacalna jazda nad morze na dwa niecałe dni , no ale rozumiem ,że trzeba dobrze ugościć Merchi i Abelarda.

Gdy byliśmy na miejscu poszliśmy na spacer , trzeba przyznać ,że Kołobrzeg teraz , a Kołobrzeg w czasie sezonu bardzo się od siebie różni.Nie ma tylu ludzi , przez co można spokojnie pospacerować , czy nie spędzać pół dnia  w restauracji czekając  na posiłek.

Po dość chłodnym spacerku poszliśmy do smażalni ryb , a stamtąd do hotelu.

Mieliśmy dwa apartamenty , ja dzieliłam pokój z Merchi , Weroniką  i Hanką , a  w drugim apartamencie rodzice , Kuba i Abelardo.

Nie wiem , czy to sprawa powietrza morskiego , czy moje zmęczeni , ale bardzo szybko zasnęłam.


Mikołaj

Po imprezce Norbert zawiózł mnie do domu . Po przekroczeniu progu mieszkania , napiłem się szklankę wody i od razu padłem na łóżko. Kolejnego dnia  obudziłem się z lekkim bólem głowy . Niedziela jakoś mijała a Paulina dalej nie odpisywała na wiadomości , które jej wysłałem , przez co zaczynałem się martwić. Pod wieczór zasiadłem do przygotowywania się na lekcje w tym tygodniu , gdy w pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi.

Za drzwiami  stał Marcin , który miał obitą twarz.Od razu wpuściłem go do środka .

-Stary co Ci się stało ? -od razu poszedłem po lód i wodę utlenioną.

-Mikołaj muszę Ci coś powiedzieć, już tego nie kontroluję , nie wiem co mam robić , a wszystko co Ci wtedy powiedziałem , nic nie jest prawdą , no prawie nic , przepraszam , ale wstydzę się sam siebie.

-Marcin , pomogę Ci , ale proszę obiecaj ,że powiesz samą prawdę i od początku , bo już nic nie rozumiem.

-Wszystko zaczęło się z rok temu , ojciec zmarł na zawał , a my , czyli ja mama i moje rodzeństwo mieszkaliśmy od zawsze w mieszkaniu w kamienicy , które ma dwa pokoje , kuchnię i małą łazienkę. Jest nas pięcioro . Ojca nie wspominam zbyt dobrze , był dla nas niedobry , pracował wprawdzie na budowę , część wypłaty przepijał , część dawał mamie , a część na alimenty na swojego syna z pierwszego małżeństwa , ale ten syn już stał się pełnoletni i wyjechał do Norwegii na stałe , tylko wiem o nim ,że ma na imię Szymon. Mama zajmowała się nami i pracowała jako nauczycielka historii , ale zachorowała po jednym z porodów i otrzymuje rentę.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz