🌸Rozdział 67🌸

690 20 4
                                    

Paulina

Otworzyłam powoli oczy, budząc się ze snu. O mało co z samego rana zawału nie dostałam. Spałam sobie spokojnie na plecach, otwieram oczy, a nade mną wisi, dosłownie wisi uśmiechnięty Mikołaj. Moja głowa znajdowała się pomiędzy jego dłońmi. Aż odruchowo krzyknęłam, na co on się szelmowsko zaśmiał.

- Dzień dobry- odezwał się w końcu

- No hej- odpowiedziałam spokojnie, powoli rozglądając się dookoła, równocześnie odzyskując trochę wolności, bo Mikołaj raczył usiąść na drugiej stronie łóżka.

Nagle z szafki nocnej podniósł tackę z jedzeniem i przysunął w moją stronę

- Proszę bardzo podano śniadanie do łóżka -ponownie się delikatnie uśmiechnął

- Czym sobie zasłużyłam na to?- odgarnęłam włosy i przystąpiłam do delektowania się jedzeniem 

- A tak serio, smacznie spałaś, nie miałem serca Cię budzić, dlatego poszedłem sam i się dogadałem z obsługą- oparł głowę na rękach, żeby mieć lepsze pole do obserwowania mnie, jak jem

- No weź nie rób tak- odłożyłam kawałek kanapki na talerzyk

- Ale jak ?- udawał zdziwioną minę, ale w duchu na pewno się śmiał

- Patrzysz się na mnie, jak jem, nie lubię tak - tak zdecydowanie zachowywanie się jak pięciolatka była na miejscu, ale czasami to jest tak słodkie, że nie mogę się powstrzymać

- Często oglądam jak jesz, jakoś wcześniej na to nie zwracałaś uwagi

- Co ??? Nieprawda nigdy nie patrzysz na mnie jak jem

- Zawsze, ale przeważnie wtedy jemy razem i masz mi dużo do powiedzenia, więc nie zauważyłaś, jak pożeram Cię wzrokiem- smyrnął mój nosek i zamknął się w łazience

Mogłam w spokoju dokończyć śniadanko, szybko się ogarnęłam i pojechaliśmy do mieszkania Marty i Wiktora. Miałam się dziś zająć Nikolą, bo wszyscy mają dużo pracy, żeby wszystko dopiąć na ostatni guzik.

- Na pewno to nie będzie Paulinka problem, że znów obarczamy Was opieką nad Nikolą ?- mówiła jak najęta Marta, w międzyczasie zakładając buty

Wzięłam na rączki Nikolę, którą przekazał mi Wiktor, a koło mnie stanął Mikołaj opierając się o futrynę drzwi. Jego ręka znalazła się nad moją głową.

- No już przestań Marta, to wasz wielki dzień, już lećcie, my sobie tutaj świetnie poradzimy- uśmiechnęłam się do dziewczynki, która wpatrywała się we mnie z zaciekawieniem

Jak już udało nam się wygonić naszą parę młodą i innych zgromadzonych, usiedliśmy przed telewizorem i zaczęłam układać klocki z Nikolą

Znowu przyłapałam Mikołaja, który się we mnie wpatrywał

- I znów to robisz- nawet na niego nie popatrzyłam

- Co takiego ?- ocknął się nagle

- Przypatrujesz mi się - podniosłam na niego wzrok

- Nie mogę się na Ciebie patrzeć ?

- W jakim celu ?

- Trzeba podziwiać piękne okazy- puścił mi oczko i jakby nigdy nic zaczął przełączać kanały w telewizji

Koło 11 położyłam Nikolę na drzemkę, bo nie mieliśmy zbyt dużo czasu do uroczystości, a mogłaby być zmęczona i marudzić o tej 15.

Nie mieliśmy nic szczególnego do roboty, więc leżeliśmy na kanapie. Nagle ktoś zaczął dzwonić domofonem, Mikołaj zerwał się żeby otworzyć.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz