🌿Rozdział 70🌿

788 23 6
                                    

Z jednej strony jak usłyszałam dźwięk budzika, to chciałam dalej spać, ale z drugiej znów mogę spotykać się codziennie z moimi znajomymi. Tym bardziej, że pierwszy tydzień szkoły z reguły jest fajny. Za dużo się nie robi, a też każdy się za każdym stęsknił. Innym powodem może też być chęć widywania Mikołaja na korytarzu. Mimo, że były wakacje nie mieliśmy dla siebie tak dużo czasy jakbym chciała. Wczoraj rozmawiałam z Mikołajem przez telefon prawie do 3 rano, mało brakowało, a zasnąłby na linii, ale akurat zachciało mi się kichać, i usłyszałam jak telefon spada. Przyznał mi się, że zasnął z telefonem w ręku. Na początku byłam zła, no bo jak śmiał zasnąć, jak coś mu mówię, ale potem tak się z tego śmiałam. Obiecał mi, że rano zadzwoni i sprawdzi czy wstałam. Jak mówił, tak zrobił. Pomińmy fakt, że w tym łóżku po obudzeniu, prawie znów zasnęłam. Nie moja wina, że poduszka umie tak uśpić. Ostatnie rozpoczęcie roku szkolnego, wszystko będzie ostatnie, ostatni wrzesień.  Jestem bardzo ciekawa jak moje życie będzie wyglądało za rok. Co będę studiować, gdzie, czy dalej będę z Mikołajem, czy w ogóle zdecyduję się na studia. Najbliższe miesiące to wszystko zweryfikują. W końcu udało mi się wstać i okazało się, że wcale nie miałam tak dużo czasu, jak przypuszczałam.

- No, no idzie nasza maturzystka- uśmiechnęła się pod nosem mama, jak tylko weszłam do salonu

- Coś nie tak z tą sukienką ?- skrzywiłam się. Ta sukienka jak to powiedział Mikołaj została uszyta specjalnie dla mnie, idealny rozmiar, nic nie odstawało, a nie była też za ciasna. Kupiona na przecenie w Barcelonie

- Przecież nie mówię o sukience, tylko że już w tym roku matury, kiedy wy wszyscy tak urośliście - mamie zebrało się na sentymenty, trzeba zapisać 1.09 2020 święto lasu

- Też nie wiem kiedy to zleciało, dopiero szłam do liceum, a tu już ostatnia klasa, Kuba już na trzecim roku zaraz od października, Hania szósta klasa- posmarowałam sobie chleb masłem orzechowym

- A właśnie mówiąc o tym psie, miałyście doskonały pomysł, Kuba ma zajęcie, Jeżyk nie widzi świata poza Kubą, chodzi za nim krok w krok- mama się zaśmiała, a ja wymieniłam porozumiewawcze spojrzenia z Hanią

- O której masz rozpoczęcie roku to Cię podrzucę- krzyknęła mama, która zapewne szukała kluczyków do samochodu

- O 10 mamy bo wcześniej mają pierwsze klasy, ale się z wami zabiorę i sobie poczekam w szkole- usiadłam na schodach i założyłam szpilki

- No dobra, Hanka ma o 9.30 to akurat, Hanka myj szybciej te zęby wychodzimy ! - nasza mama była chyba najmniej cierpliwym człowiekiem na tej planecie

Gdy mama zatrzymała się pod moją szkołą i już miałam wychodzić, nieoczekiwanie mnie zatrzymała

- Paulina, bez żadnych numerów w tym roku. To już ostatnia klasa, więc się postaraj. I z Mikołajem też ostrożnie, będę w stanie go zaakceptować, a nawet polubić dopiero po maturze- zdziwiło mnie to wyznanie, ale zrozumiałam i doceniłam. Obiecałam, że nie wywinę żadnego numeru i pobiegłam w tych butach do szkoły. Miałam prawie bliskie spotkanie z chodnikiem, ale jednak udało się tego uniknąć. Tak teraz myślę, że ja zawsze coś muszę wywinąć, więc ta obietnica dana mamie, może być różnie.

- Hej !!!- przytuliłam Laurę

- Siema, byku- zaczęli się witać ze sobą chłopcy. Naprawdę mimo, że z każdym dnia jesteśmy coraz bliżej matury, musieliśmy tu wrócić i wstawać o nieludzkich porach, to takie chwile jak ta tylko pokazują że warto. Z tymi ludźmi zżyłam się najbardziej, lubiłam moją klasę w podstawówce, ale z nikim nie utrzymuję kontaktu. W gimnazjum, przemilczmy to. A tutaj czuję się jakbyśmy znali się od lat i byli wielką rodziną. Te trzy lata minęły ekspresem. No jeszcze nie minęły, ale sam fakt, że to już trzecia klasa, aż nie chce się wierzyć.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz