17

178 20 7
                                    

Maraton 1/8


———————-perspektywa Polski———————-

-Ej! Uważaj jak biegniesz, młoda damo!- Usłyszałam jakąś babcie przy sklepie. Szybkim galopem niczym sarny biegliśmy do domu Słowacji. Mamy jeszcze sporo czasu, więc postanowiliśmy wpaść do naszej wspólniczki. W sumie nawet nie wie co się dzieje! Zatrzymaliśmy się przy furtce i podeszliśmy do drzwi.

-Halo! Otwierać! Policja!- Zaczął wrzeszczeć Węgry, waląc w drzwi. Odczekaliśmy chwile i nic się nie stało.- Co teraz? Obraziła się ?

-Sezamie Otwórz się!- wrzeszczał Czechy.- Hasło w dupe trzasło!- dalej było cicho.

-Alohamora kurva!- wtrącił się Węgry, rzucając patykiem w drzwi.-Hmmm... co teraz mistrzu?

-Pamiętajcie drodzy chłopcy.. ona jest kobietą. Do niej trzeba podejść inaczej. Odeszłam od drzwi i spojrzałam na okno u góry.- O JULIO MA NAJDROŻSZA! TO JA ROMEO OTWÓRZ SWE OKNO NICZYM SWOJE SERCE! TWE OCZY NICZYM MORZE! A W NIM GWIAZDY ZŁOTE! PRZYJMIJ ME AMORY I OTWÓRZ KURWA TE WEJŚCIE!

-WYPAD ROMEO!-usłyszeliśmy za okna.

Oburzeni spojrzeliśmy na siebie.- Że co kurwa?! Masz tu zejść albo sama wejdę do ciebie! Raz..

-Niby jak wejdziesz? Dajcie mi spokój!

-Dwa!- mówiłam dalej, podchodząc do rynny.- Trzy! OMITRIX WYBIERAM ASASINA AAAA!!!- krzyknęłam, rzucając się na rynnę. Zwinie wspinam się na daszek i wyjrzałam przez okno do koleżanki.

-AAAAAA!!! Co ty odwalasz?! Zaraz spadniesz!

-Policja otwierać!- Wykrzyknęłam, waląc w okno. Spojrzałam na dół widząc, że reszta też się wspina. Po trzecim uderzeniu staranowałam okno, wpadając do pokoju.

-Łiiju łiiju łiiiju!- Usłyszałam z zewnątrz Węgry.

-Co wy. przecież to dźwięki karetki a nie Policji.-Przerwała Słowacja.

-Zamknij się! To ja tu zadaje pytania!- podeszłam do niej, robiąc z rąk pistolet.- No już ręce do góry! Gdzie jest Lodówka?

-Czy wy możecie przestać za każdym razem włamywać mi się do domu?! Możecie wyjaśnić mi dlaczego to robicie ?- Zdenerwowana spojrzała na nas.

-Samuraj nie ma celu tylko drogę.- wyjaśnił Czechy jej jednym zdaniem.

-A co gdy na drodze pojawi się rozwidlenie?- Odparła z przekąsem.

-Pojedziemy stopem.- Odpowiedział Węgry.

W trójkę wyminęliśmy gospodarza i zeszliśmy na dół do kuchni. Wzięliśmy sobie po Bakusiu i usiedliśmy.

-A u mnie dobrze. Miło że pytacie.-Wtrąciła się Słowacja.

-Ta ta ta. Ej możesz mi podać łyżeczkę? Dzięki.- Dziewczyna zdenerwowana spojrzała na mnie. Westchnęła, podając mi przedmiot. Po chwili spojrzała na telefon rumieniąc się.

-Z kim piszesz?- Zapytałam.

Dziewczyna na me słowa podskoczyła.- Nie uwierzysz, ale poznałam kogoś bardzo fajnego. I mamy się niedługo spotykać. Pójdziemy na spacer do lasu..- Rozmarzyła się.

Zmarszczyłam brwi. Moje resztki szarych komórek mówiły mi, że było coś podobnego. Ktoś zaginął w lesie? Nie... ktoś został porwany w lesie?.. nie... A No tak! Prawie zabiłam leśniczego w lesie! Tak tak tak. To to mnie męczyło. Otrząsnęłam się z myśli, słysząc głos Słowacji.

-Nic wam się nie stało? I jak misja emca wypierdzielić Niemca? Martwiłam się..

-Kurde koleś jest jakiś niezniszczalny!- Zaczął z oburzeniem Węgry.- Nie wpadł w żadną z naszych pułapek. Bo my w nie wpadliśmy sami!

Dziewczyna ponownie westchnęła.-No tak. Kto pod kim dołki kopię, ten..

-Ten jest grabarzem. Dobra laska nie praw nam teraz morałów. My i tak wiemy lepiej! Słuchaj my nie mamy czasu. Wiec nam go nie zabieraj..- Przerwałam z złością. Co ona się tak wymądrza?

-Ale to wy do mnie przyszliście...

-Nieważne. My mamy misje!- Krzyknął Węgry.

-Jaką misje?- zapytała z zaniepokojeniem. Wszyscy wstali i ruszyli do drzwi.

-Idziemy na Policję!

—————————————————————-

-Wszyscy wyjazd! To jest napad!- wbiegaliśmy na komendę Policji.

Zmęczony Policjant spojrzał na nas z urazą.

-Tutaj posterunkowa numer 10. Przyszliśmy na przerwę? Gdzie jest ten młody policjant co chciał ze mną iść na randkę.- Zaczęłam, podchodząc do lady. No nie mówić mi, że muszę teraz odnowa nowego chłopa oczarować.

Stary spocony policjant westchnął.- Paweł zaraz przyjdzie.

Pff.. Paweł jakie durne imię. Jak i on sam.*śmiech bogacza*. Spojrzałam kątem oka na Węgry, dając mu znak. Ten niby przypadkiem upuścił piłkę, która poleciała do korytarza. Węgry ruszył, by ją złapać a tuż za nim policjant krzycząc, E nie może tam iść.

-Szybko Czechy! Wyłączaj kamery.- Wysyczałam. Stanęłam w polu widzenia kamery, powoli zakładając kurtkę by nie było widać, że Czechy podchodzi do komputera. Ten coś poklikał i czerwone światełko przestało działać. Szybko podbiegł do nas i zrobiliśmy jakąś naturalną pozę.

-A wy co za balet odstawiacie.- Spięłam się, słysząc głos policjanta. Czy jednak wszystko było widać na kamerach?- wyprostujcie się, bo kręgosłup wam się połamie.- z ulgą odetchnęłam. Chodziło mu o naszą naturalną pozę.

Spojrzałam na mojego ulubionego policjanta, który przyszedł z Węgrami.

-No dobrze. Skoro już jesteście to chodźcie ze mną.- Zaczął, ruszając w stronę jakiegoś pokoju.

Spanikowana stanęłam w przejściu.- nie! Najpierw.. emm najpierw.. najpierw w zamian musisz nam dać strój policjanta!-Wymyśliłam. Za wszelką cenę musimy iść do szatni.

Mężczyzna westchnął i wyczułam już że się zgodzi.- dobrze.. ale musicie być grzeczni.- w odpowiedzi kiwnęliśmy głowami.

Weszliśmy do ostatniego pomieszczenia, gdzie były magazyn z strojami i szatnia. Spojrzałam w stronę kurtek policjantów. Węgry dyskretnie musiał do nich podejść by do każdej przyczepić nadajnik. Jeśli jakiś z policjantów jest porywaczem, zobaczymy na mapie gdzie jeździ. A ja muszę odwrócić uwagę.

-Proszę o to one.- Przerwał ciszę mężczyzna, podając nam stroje.

-Ale chwila! Ja muszę przymierzyć.- słyszałam jak mężczyzna protestuje, ale już zdejmowałem bluzę. Mężczyzna się odwrócił, a Węgry szybko zaczął działać. Przebrałam się i zaczęłam zadawać pytania czy mi pasuje. Dając więcej czasu chłopakowi. Węgry kiwnął głową w drugą stronę. Dając mi znak, że musi jeszcze podejść do kurtek po drugiej stronie. Podeszłam w wyznaczoną stronę, ponownie się przebierając, a Węgry spokojnie mógł dojść do kurtek. Bo przecież policjant, by nie podglądał. Zadowoleni pozwoliliśmy się prowadzić. Weszliśmy do sali. Usiedliśmy po jednej z stron burka. Zdziwieni zobaczyliśmy, że obok jest biurko z głównymi komputerami. Zadowoleni spojrzeliśmy na siebie. Czechy udając, że musi zawiązać buta podpiął pendrive. To jest zbyt proste...

„Miłość to jednak ciężka sprawa" Kanada x Ukraina iiiii Polska x UkrainaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz