Ścisnąłem mocnej rączkę kija, uderzając w piłeczkę. Spokojnie obserwowałem jak biały przedmiot odbija się od ścianek i wpada do dołka. Delikatnie uśmiechnąłem się. Musiałem przyznać, że była to nawet satysfakcjonujaca gra. Przewidywanie jak może polecieć piłka by trafiła do dołka, naprawdę było przyjemne. Matematyka w praktyce.-Ta gra nie jest nawet taka zła.-Stwierdził Serbia, uderzając piłeczkę już przy kolejnym polu. W odpowiedzi kiwnąłem głową, zgadzając się.
-No tak bo przecież to gra dla cieniasów i kujonów.-Szybko odparła Polska, przypominając nam gdzie jest nasze miejsce.
-Inaczej mówiąc dla osób które umieją myśleć?- odezwał się Szwecja z pola numer sześć.
Dziewczyna spojrzał na rozmówcę po czym zrobiła jakiś ruch dłonią. Krótki świst i Szwecja oberwał szyszką w brzuch. Zdezorientowany spojrzałem na Węgry, który trzymał procę.
-Następnym razem będzie kamień!- Krzyknęła dziewczyna, biegnąc do wózka golfowego. Szybko i my wskoczyliśmy do pojazdu. Z piskiem opon ruszyliśmy. Obróciłem się, widząc jak drużyna Szwecjii nas goni.
-Hej, jak ty kierujesz!- Krzyknął Serbia panicznie trzymając się fotela. Przez nagły zakręt chwyciłem się szybko barierki. Czemu nie ma tu pasów?!
Nagle wjechaliśmy w jakiś las, dostając liśćmi w twarz. Zasłoniłam głowę dłońmi. Jedyne co słyszałem to łamiące się liście i krzyki innych osób oraz śmiech Polski. Otworzyłem oczy, gdy zniknęły gałęzie i nagle oblała mnie woda. Zdziwiony zobaczyłem, że wjechaliśmy w małą rzeczkę. Jak ten samochód w ogóle w tym jedzie ?
-Czemu jedziesz wzdłuż rzeczki?!- Krzyczał Serbia.
-Lepiej powiedz mi czy nas gonią.- Odparła dziewczyna.
Westchnąłem, odwracając się. Przymrużyłem oczy przez wiatr który tworzył się przez szybką prędkość pojazdu. Za nami nikogo nie było. Już otwierałam usta, gdy nagle z piskiem za kamienia wyjechała drużyna Szwecji z badylami niczym włócznie. Zmarszczyłem brwi niepewnie. To nie skończy się dobrze.
-Są za nami! I do tego mają dźidy!- Zakomunikował Węgry.
-Dawaj ich z procy. Celuj w opony!-Rozkazała dziewczyna.
Odsunąłem się z Serbią, by Węgry z przedniego siedzenia miał miejsce do strzelania. Zamilkłem, obserwując sytuacje. Chłopak zaczekał chwile i wystrzelił szyszkę. Przedmiot idealnie trafił w oponę. O dziwo uderzenie było tak silne, że koło nagle skręciło i przeciwnicy z krzykiem wjechali w krzaki. Cała nasza czwórka zaczęła się śmiać.
-Zakręt!- Krzyknął Serbia.
Zdziwieni spojrzeliśmy przed siebie. Przerażony zobaczyłem jak zbliżamy się do bardzo ostrego zakrętu.
-Skręcaj!-Krzyknąłem.
Pojazd nagle skręcił prawie nas wywalając. Otworzyłem szerzej oczy, gdy wózek zaczął przechylać się w prawą stronę. Zaraz mieliśmy się wywalić!
-Szybko wszyscy na lewą stronę!-Krzyknęła dziewczyna.
Nie zastanawiając się wykonałem czynność. Pochyliłem się, będąc już w połowie poza pojazdem. Zlękniony poczułem, że wózek jedzie tylko na dwóch kołach.
-AAAA!-słyszałem krzyki innych, kiedy coraz bardziej pochylaliśmy się w prawą stronę.
Z impetem runęliśmy na cztery koła, gdy zakręt się skoczył. Poczułem nagły uchwyt Serbii, dzięki któremu nie wypadłem z pojazdu. Nerwowo spojrzałem na ziemie z którą przed chwilą mogłem mieć spotkanie. Skrzywiłem się ponownie, kiedy liście i gałęzie zaczęły ranić mnie w twarz. Wyjechaliśmy z lasku, wracając na pole golfowe. Nagle zatrzymaliśmy się i Węgry wypadł z przedniego okna. Kątem oka widziałem jak Polska dalej sztywno trzyma kierownice pomimo, że stoimy. Odwróciłem się prawo, słysząc jak Serbia wypada z wózka, całując trawę. Chwiejnie wyszedłem z pojazdu i powoli usiadłem na trawie. Spojrzałem na dziewczynę, która wyszła z trzęsącymi się nogami po chwili wywaliła się na twarz. Nadal huczało mi w uszach, jedyne co usłyszałem to głos mówiący, że się zaraz porzyga.

CZYTASZ
„Miłość to jednak ciężka sprawa" Kanada x Ukraina iiiii Polska x Ukraina
Historia CortaUkraina w końcu zmienia liceum by uciec od problemów. Jednak nie spodziewa się, że w nowej szkole będzie jeszcze ciężej. W szkole znikają uczniowie bez słów czy pożegnania . Ale nikt nie chce się tym zająć. W końcu to on bierze wszystko w swoje ręce...