22

169 21 2
                                    

Skrzywiłem się, słysząc denerwujący dźwięk oznaczający błędną odpowiedź. Zrezygnowany przetarłem twarz dłonią ze znużenia. Spojrzałem na zaczerwionego Litwę, który zdenerwowany patrzył na swoją kuzynkę, śmiejącą się z nas z widowni. Zmarszczyłem brwi z zirytowania. Ona pewnie nawet nie zrozumiała pytania. Westchnąłem. Więcej nie dam się naciągnąć na coś takiego. Właśnie stałem w naszej grupie na scenie. Cały ten konkurs był raczej teleturniejem. Pofatygowali się nawet te guziki do klikania. Spojrzałem na śmiejący się tłum i automatycznie przeszły mnie dreszcze. Nienawidzę być w centrum uwagi czy w dużych skupiskach. Wytęrzyłem słuch by usłyszeć następne pytanie.

-Meduza to..

Szybko usłyszałem jak grupa Niemca uderza guzik. Ich kapitan już otwierał usta, gdy z tłumu przebił się krzyk Polski.

-Twoja stara!- Na te słowa publika zaczęła się śmiać. Spojrzałem na poczerwianowego Niemca i Zmarszczyłem brwi zażenowany.

To się nazywa żart na poziomie.

Po kolejnych trzech pytaniach spojrzałem na tabele. Z początku po matematycznym zakresie byliśmy trzeci, teraz spadliśmy na piąte miejsce. Z biologi jedynie wiedział coś Litwa i ja. Kolejny raz dziękowałem siostrze za prywatne lekcje przyrody.

-Musimy utrzymać się chociaż na tym piątym miejscu.- Stwierdziła Słowacja. Dziewczyna szybko przejęła prowadzenie. Nie narzekałem, szło jej to nawet dobrze.

Zostało ostatnie zadanie. Każda grupa dostała zdjęcie zwierzęcia. Było trzeba po prostu je nazwać. Spojrzałem na zdjęcie czerwonego zwierzęcia z pancerzem.

-Krab?-Zapytałem niepewnie.

-A nie rak?-Odezwał się Serbia.

-To wyglada na Homara.. ale jakiegoś małego.-Odparła Słowacja.

-Przecież to krewetka.-Wtrącił się Litwa.-Chyba..

-To nie dla mnie..-Westchnąłem kolejny raz. Chciałem już stąd w końcu wyjść.

—————————————————

Rozglądałem się, idąc szkolnym korytarzem. Miałem teraz spotkać się z Kanadą. Co jakiś czas mijałem uczniów z mojej byłej szkoły. Nie witali się, tylko jedynie posyłali mi niemiłe spojrzenia. Jak już kiedyś mówiłem.. nie byłem lubiany w szkole. Mogę nawet przyznać, że z nikim się nie kolegowałem. Przez co teraz czuje się strasznie nieswojo w całej grupie poszukiwawczej. Skrzywiłem się, gdy przeszła obok mnie Chiny. Patrzyła na mnie swoim władczym spojrzeniem. Już miałem skręcać, kiedy nagle poczułem szarpnięcie przez które upadłem. Otworzyłem oczy, widząc całkowitą ciemność.

———————Perspektywa Polski————————

-Gdzie jest Ukraina?-Zapytał nagle Serbia.

Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Faktycznie go nie było. Zmarszczyłam brwi, zamyślając się. Obraził się, bo nazwałam go cieniasem? Nieee.. przecież wie, że to żarty.

Wyszłam z naszego pomieszania gdzie mieliśmy się szykować na nasz mecz. Żwawym krokiem chodziłam między korytarzami. Gdzie on mógł pójść? Zaraz ma się zacząć nasza kolej. Usłyszałam kroki trzech osób i domyśliłem się to reszta mojej paczki.

-Mamy tylko pięć minut. Jeśli go nie znajdziemy, będziemy musieli grać bez niego.- Odezwała się Słowacja.

-Czyli nie będziemy mieli nikogo na ławce.-Stwierdził Węgry.

-Spokojnie mamy grać z jakimiś cieniasami. Na luzie ich ogramy. Ale na meczu z Japonią czy Brazylią wolałabym mieć kogoś na zapas.- Odparłam nie zwalniając tępa.

Zatrzymałam się, słysząc głos Niemca.

-O czyli cała drużyna przygłupów jest w komplecie.

Spojrzałam na niego z góry. Coś tam dalej ględził. Ale mnie to nie interesowało. Spojrzałam na zegar. Mamy już tylko dwie minuty. Czy on specjalnie chce nas zagadać byśmy się spóźnili na własny mecz? To by było w jego stylu. Szybko postanowiłam przerwać tę rozmowę.

-Twoja indolencja intelektualna nie obliguje do prowadzenia z tobą tej niemerytorycznej konwersacji.

-Co?- Jak na znak odezwali się wszyscy w wokół

-Zamknij gębę i tak cię nie słucham, więc wypierdzielaj.- Wyjaśniłam i eleganckim krokiem ruszyłam w inną stronę.

Kiedy tylko weszliśmy w kolejny korytarz, usłyszałam Węgry.

-Ćwiczyłaś ten tekst przed lustrem.- Zapytał z śmiechem. Moje usta mimowolnie wykrzywiły się w uśmiech.

-No jak wszystkie.- odparłam i pobiegliśmy do szatni.

———————————

Cicho syknęłam, gdy odbiłam kolejny raz piłkę. Spojrzałam na zaczerwienioną rękę. Nadwyrężony nadgarstek jak nic. Ustawiłam się w pozycji odbierania piłki. Spojrzałam jak Japonia szykuje się do skoku. Jebany kangur. Skacze jak popierdzielona. Skąd ona ma tyle siły. Skoczyła, posyłając piłkę w naszą stronę. Byłam o wiele wyższa od niej. Podskoczyłam, tworząc mór z Węgrami, zbijając piłkę, a ta z szybką prędkością odbiła się od ich pola. Przetarłam czoło, słysząc gwizdek. Mamy piłkę meczową. Współczująco spojrzałam na dziewczynę. Jej niski wzrost naprawdę przeszkadza w grze. Ale pomimo tego grała naprawdę dobrze i do tego żywo. Jakoś musiała nadrabiać swoje wady. Gdyby tylko była wyższa...

Podskoczyłam, gdy ktoś mnie klepnął. Ruszyłam na swoją pozycje. Miałem teraz serwować. Zmrużyłam oczy. Kompletnie nie mogłam się skupić. Przez wszystkie przerwy nikt go nie spotkał. Dostrzegłam w tłumie Szwecję. Na chwile nawiązałam z nim wzrok. Widziałem w jego oczach, że również się martwi. Odrazu po pierwszym meczu powiedzieliśmy im o zaginięciu Ukrainy. Usłyszałam gwizdek i ustawiłam się gotowa do uderzenia. Zamknęłam oczy by oczyścić umysł. W tej grze mogłam się wyładować. Wszystkie rozczarowania.. ból przeradzały w siłę. Podrzuciłam piłkę z podbiegiem skacząc. Z całej siły uderzając. Przedmiot z świstem poleciał na pole przeciwników, uderzając z wielką siłą. Usłyszałam jak trybuny z krzyczą z podekscytowania. Byłam w tym dobra. I o tym wiedziałam. Po krótkiej chwili złapałam podawaną mi piłkę. Chwyciłam przedmiot, ściskając go z złością. Wybacz Japonio.. ale muszę się wyżyć. Zignorowałam ból w ręce, zaciskając zęby.

———————————

Biegiem ruszyłam w stronę pielęgniarki. Przeklnęłam, chwytając dłoń. Przesadziłam. I teraz będę cierpieć z powody głupiej ręki. Jedyne co mnie zadowalało to to, że doszliśmy do finału. Ale jak mam teraz walczyć z Brazylią? Jestem wykończona, a nadwyrężony nadgarstek nie pomagał. Otworzyłam drzwi i poczułam chłód. Podeszłam do apteczki, wyciągając potrzebne rzeczy. Usłyszałam otwierające się drzwi. Nie odwracając się, odezwałam się będąc pewna, że to Szwecja.

-Szwecja wypad jestem zajęta.

-Szwecja?-Podskoczyłam zdziwiona, słysząc inny głos.

Odwróciłam się, widząc USA. Chłopak przeszedł przez próg, zamykając za sobą drzwi. Na te czynność zapaliła mi się lampka w głowie. Zaniepokojona spojrzałam na okno. Byłam na parterze w każdej chwili mogłabym wyskoczyć przez okno. Niepewnie odwróciłam się w stronę chłopaka, który powolnym krokiem kierował się do mnie. Coś tu nie gra.

„Miłość to jednak ciężka sprawa" Kanada x Ukraina iiiii Polska x UkrainaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz