12

220 22 2
                                    


———————perspektywa Polski————————

-Witam! Tęskniliście ?~~otworzyłam z rozpędem drzwi. Ignorując jakiś ludzi. ruszyliśmy pewnym krokiem w stronę lady.

-Z drogi z drogi uwaga!-  zaczął odpychać ludzi Węgry.

-Zrobić przejście. Spadać ludzie. Mamy ważną sprawę. No już wypad.- elegancko wyminęliśmy kolejkę i oparłam się o ladę.

Subtelnie przeczesałam włosy i spojrzałam na Policjanta. Ten na mój widok westchnął.

-To znowu wy. Wypad małolaty. Nie damy wam żadnych mundurów policyjnych.- zaczął bodajże lekko poirytowany.

-Haha. Spokojnie jakoś się dogadamy. Ale teraz mamy coś ważniejszego.- odparłem wyjmować telefon otwierając galerie by pokazać zdjęcia.

-Dzieciaki teraz naprawdę nie mam czasu na wasze żarty. Nie wiem czy zauważyliście, ale jest za wami wiele innych ludzi.

-Ta ta ta. Pa tera. O tu w telefon. Widzisz? Byliśmy świadkami jakiegoś chyba porwania.- przerwałam kładąc telefon na blat.

Powoli przesuwałam palcem pokazując kolejne zdjęcia. Z satysfakcjom patrzyłam jak mimika twarzy policjanta zmienia się.

-Ciężko mi w to uwierzyć, ale na to wygląda.- zamknął na chwile oczy i ponownie na nas spojrzał.- cieszę się, że przynajmniej w tej kwestii jesteście poważni. Chyba jednak te moje wywody coś dały...

Mamy wielkie szczęście, że trafiliśmy na tego policjanta. Wiele razy już tu byliśmy i to on zawsze zajmował się naszymi zgłoszeniami. Słyszał już wiele naszych historii, więc łatwo uwierzy w naszą wymyśloną historie.

-Muszę teraz wszystko spisać. Więc mówcie. Ale bez waszych zbędnych komentarzy.

-Dobra dobra. Zatem tak. Zacznę od tego jak do tej sytuacji doszło. Jak zawsze grzecznie bawiliśmy się w pobliskim parku. I całkowicie legalnie sprzedawaliśmy cukierki.- zauważyłam jak mężczyzna podnosi jedną brew, ale i tak się nie wtrąca.- i nagle nie uwierzy pan. Na pobliżu zobaczyłam furgonetkę z łakociami cioci Frani. Coś mi nie pasowało, bo dawno je wycofano. No to zaczęliśmy gonić ten pojazd. Następnie wjechał do lasu i znaleźliśmy się przy magazynie. Jacyś napakowani ludzie wyszli z auta. No i my wykorzystując tą sytuacje otworzyliśmy drzwi furgonetki. BY TYLKO I WYŁĄCZNIE ZOBACZYĆ czy są słodycze. A tam patrzymy i ktoś tam związany siedzi. Nie za fajna sytuacja. Wiesz takie pierwsze spotkanie w takiej chwili No trochę niezręcznie. Więc nikt nic nie mówił lub nie mógł. No wiesz wszyscy byli zdziwieni. Potem wrócili ci faceci, zatem się schowaliśmy. Nagle spuścili jakieś pojebane psy. Zaczęliśmy uciekać i przyszliśmy to zgłosić. Koniec.

-Tak było, nie kłamie.- przytaknął mi Węgry.

-Dobrze o niektórych kwestiach jeszcze porozmawiamy kiedy indziej. Ale teraz najważniejsze. Napiszcie istotne informacje miejsce, godzinę.-podał mi kartkę. Podałam ją Węgrom, a ten podał Czechom.

Patrzyłam jak policjant zabiera mój telefon i zaczyna zgrywać dowody.

-Dobrze a teraz podaj mi swój numer telefonu.- zażyczył sobie mój rozmówca.

-Ale że już numer telefonu? Najpierw skończ prace potem się umówimy.- zadowolona spojrzałam kątem oka na zdenerwowanego policjanta.

Czechy odłożył swoją kartkę. Po czym Policjant podał mi kolejną. Szybko nabazgrałem to co musiałam i oddałam.

-Co to?-dopytał.

-Autograf a co frajerze. My swoje zrobiliśmy, radźcie sobie sami. Narua!

I wybiegliśmy. Będąc już wiele razy w takiej sytuacji wiedziałam, że sobie odpuści gonienie nas. I tak wie, że mu nie pomożemy. Zatrzymaliśmy się i powoli szliśmy w stronę stacji.

„Miłość to jednak ciężka sprawa" Kanada x Ukraina iiiii Polska x UkrainaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz