————————Perspektywa Szwecji—————————
Rozejrzałem się w wokół. Jedynie co słyszałem to sowę i swoje własne kroki. Zamyśliłem się i ich zgubiłem. Jak oni teraz tam trafią. Zdenerwowany zacisnąłem pięści. By ochłonąć nie zastanawiając się kopnąłem pobliski kamień. Wziąłem zamach uderzając.
-AŁA!-Zastygłem słysząc czyjeś stękanie.-Szwecja?! Dlaczego ja?
-Oh. Sorry Serbia. Nie widziałem cię. Czemu leżysz w błocie?- przyjrzałem się mu świecąc światłem telefonu.
-Spadłem z urwiska i tak sobie leżę. Oczywiście dzięki Polsce.- wyszeptał wypowiadając swoje ostatnie słowa.
-Dobra wstawaj musimy znaleść resztę.- Odparłem podając dłoń. Spojrzałem na chłopaka albo raczej próbowałem. Przez błoto i ciemno praktycznie go nie widziałem. Niezły kamuflaż. Spojrzałem na telefon czekając na odpowiedz Norwegi. Po chwili odwróciłem głowę słysząc szelest liści. Chyba już się zbliża. Zmarszczyłem brwi próbując wyostrzyć wzrok. Czy ja słyszałem warknięcie?
-Norwegia nie strasz nas tak.-Zacząłem zdenerwowany.
Zastygłem, gdy tuż przed nami usłyszeliśmy wycie. Powoli spojrzałem na Serbie z strachem. Wilk?
-Okej dobra spokojnie.. musimy udawać martwych. Dawaj kładź się na ziemie.- Wyszeptał Serbia.
-Na pewno? Nie lepiej uciekać?- Zapytałem niepewnie jednocześnie rozglądając się za jakaś ścieżką.
-Na moją siostrę zawsze działało.
Mimowolnie zaczęliśmy się cofać. Przełknął ślinę, gdy za krzaków wyjawiło się czarne zwierze. Blask księżyca odbijał się w jego ślepiach. Z przerażenia zaczęły mi się trząść dłonie.
-Reksio spokojnie.-Zacząłem trzęsącym się głosem.-Aport!-Krzyknąłem rzucając patykiem.
Obserwowałem w zwolnionym tępie jak patyk zamiast polecić w dal trafia w pysk zwierzęcia. Cudownie.
-Wiej! Szybko wspinaj się na drzewo!-Krzyknąłem łapiąc gałąź. Dzięki adrenalinie po chwili byłem nad ziemią. Ujadanie zwierzęcia sprawiło, że przyspieszyłem. Odetchnąłem siadając na jednej z solidniejszych gałęzi. Spojrzałem w dół widząc wściekłego wilka. W końcu sobie pójdzie. Prawda?
W środku zacząłem krzyczeć słysząc zbliżającego się Norwegię. Teraz to przyszedł?!
-Norwegia uciekaj!-Krzyknąłem.
-Co?-Usłyszałem z dołu.
Z przerażeniem widziałem jak wilk zbliża się do zbliżającego się chłopaka. Nie mogę go tak zostawić. Szybko zaczęłam schodzić. Może zdążę odwrócić uwagę zwierzęcia.
—————————Perspektywa Węgier—————————
-Kim jesteś? Czemu nam pomagasz?-Zapytał Niemcy.
-Cicho bądź.-W odpowiedzi usłyszałem damski głos. Dziewczyny.- Jeśli nas znajdą będzie po nas. Robię sabotaż a wy mi właśnie przeszkodziliście. Więc łaskawie pakujcie się do tych szafek i siedźcie tam gdy wszytko skończę.-Wysyczała otwierając metalowe drzwiczki.
-Mamy się chować? My musimy działać!- Oburzyłem się.
-Co?! Jak mam ci niby zaufać? Chyba nie zdajesz sobie sprawy ile się namęczyłam by zdobyć ten strój by stać w ich szeregach. Wszystko mi rozwalicie.-Odparła.
-Pomożemy i koniec.
-Jesteś tępy czy co? No dobra niech wam będzie. Domyślam się, że jeśli się nie zgodzę będzie jeszcze gorzej. Musimy chwile odczekać póki wszystko się nie uspokoi.- zaczęła podchodząc do jakiegoś regału. Dostrzegłem, że były to ich stroje i maski. Musieliśmy być w jakimś magazynie.-Przebierać się.-Złapałem rzucony mi stój. Dziewczyna po chwili odwróciła się dając nam trochę prywatności.
-A powiesz nam co oni chcą zrobić?-Odezwał się Islandia niepewnie przyglądając się stroju.
-A więc tak. Cały ten budynek wybuchnie i spłonie. A my nie możemy do tego dopuścic. Najpierw rozbroimy ładunki wybuchowe. Zadzwonimy po pomoc i Wyprowadzimy uczniów.
-Nie za bardzo rozumiem. Po co porywali ludzi skoro teraz chcą ich zabić. Dosłownie mogliby to zrobić na festynie.-Zauważył jakże błyskotliwy Niemcy.
-Bo to tylko przykrywka. Nie ma ich tutaj. Są tylko same głupie mięśniaki. Oni sami nie wiedzą, że zginą. Głowy tych interesów chcą tylko odwrócić uwagę. Ukryć się w cień.-Wyjaśniła podchodząc do drzwi.
-Skąd tyle wiesz?-Zapytałem podejrzliwie. Gada jak Ukraina. A każdy wie w jakich rzeczach brał udział. Dziewczyna zignorowała mnie. Wyglądając na korytarz.
-Macie stroje, ale nie krótkofalówki. Musicie je sobie załatwić. W tym bunkrze jest wiele pokojów. Złapcie sobie jednego mięśniaka i zabierzcie mu je. Jasne? Jasne. Powodzenia.-Zakończyła wychodząc.
Staliśmy w ciszy. I nas zostawiła. Spojrzeliśmy po sobie skołowani
-No dobra nie takie rzeczy się robiło.-Odezwałem się.
-Gdy zdobędziemy krótkofalówki spotkamy się tutaj. Lepiej nie chodzić w grupie.-Odparł Niemcy wychodząc.
-Powodzenia.- Usłyszałem Islandię.
Otworzyłem drzwi mrużąc oczy. Jasne światło na chwile mnie oślepiło. Ruszyłem korytarzem. Mam świetną orientacje w terenie. Więc najlepiej najpierw będzie się rozejrzeć.Przechadzałem się korytarzami dotychczas nikogo nie widząc. Same zakluczone drzwi. Adrenalina zaczęła odrazu działać, gdy po drugiej stronie korytarza ktoś szedł w moją stronę. Sam na sam. Dosyć spory ale nie takich gości się robiło. Starałem się ukryć moja ekscytacje. Uwielbiam takie akcje.
—————————perspektywa Polski—————————
-Polska! Polska!
-Jezusek?
-Co ona mówi?-Otworzyłam oczy słysząc znajome głosy.
-O! Jednak żyje.-Odezwał się zaskoczony Czechy.
-Zwątpiłeś we mnie?- Warknęłam z wyrzutem. Syknąłem po chwili czując ból w nadgarstku. Musiałam o coś przywalić. A już myślałam, że się zagoiło po zawodach.
-Nie marudź i wstawaj musimy znaleść resztę.- szarpnęła mnie za bluzkę Słowacja. Po chwili stałam już na nogach.
-Widziecie tam jest to światło. Chodźcie. Może jeszcze tam są.- Przerwał Czechy prowadząc nas.
Szybkim krokiem biegliśmy w tą stronę. Niby bieg albo bardzo cichy. Ma się tę wprawę. Stanęliśmy przed wieżą strażniczą i budynkiem. Rozejrzałam się za jakimiś ludźmi.
-Spójrzcie tam jest buda. Ale psa nie ma. Musi być spuszczony.
-Idze kogoś u góry. I w bundynku. Dobra ja przejmuje wieżę wy załatwicie tego w domku.-Rozkazała, zdejmując buty.
-Co robisz?-Zapytala Słowacja.
-Zdejumje buty. Będę cichsza.-Wyjaśniłam. Skracając się obeszliśmy budynki. Reszta ekipy podeszła do okna, a ja chwyciłam metalową drabinę. Z daleka słyszałam muzykę. Tym bardziej mnie nie usłyszy. Sprawnym ruchoma zaczęłam wspinać się zbliżając się do wejścia. Wysokość nie była jakaś straszna. Upadek nie zabije. Mogę gościa zrzucić tylko zemdleje albo najwyżej się połamie. Zastygłam, gdy jeden z szczebli zaskrzypiały. Lecz przez radio i tak nie mógł tego usłyszeć. Stanęłam widząc zamknięte drzwi. Kucnęłam chodząc po balkonie wokół budki. Okna nie miały szyb. Nasłuchiwałam domyślając się gdzie stoi. Ruszył do drzwi. Wychyliłam się widząc dosyć napakowanego faceta. Sprawnie przeskoczyłam okno parześlizgujac się po biurku. Mężczyzna nie zdążył się obrócić. Za pleców zaczęłam go dusić. Mężczyzna po chwili padł. Zemdlał na jakieś dziesięć minut. Bez chwili wachania otworzyłam drzwi wyrzucając go na dół. Teraz to jakieś dwie godziny. Chwyciłam się drabiny zjeżdżając.
-I jak?- Ruszyłam ku budynkowi lekkim krokiem. Poszło mi dosyć gładko.
Otworzyłam drzwi wchodząc do małego domku. Zastygłem widząc aż trzech mężczyzn z bronią.
![](https://img.wattpad.com/cover/256212149-288-k491137.jpg)
CZYTASZ
„Miłość to jednak ciężka sprawa" Kanada x Ukraina iiiii Polska x Ukraina
Short StoryUkraina w końcu zmienia liceum by uciec od problemów. Jednak nie spodziewa się, że w nowej szkole będzie jeszcze ciężej. W szkole znikają uczniowie bez słów czy pożegnania . Ale nikt nie chce się tym zająć. W końcu to on bierze wszystko w swoje ręce...