Rozdział 1

21 1 0
                                    

Miller! - wrzasnął najbardziej irytujący człowiek jakiego znam czyli mój szef

Zawsze ma na sobie czarny garnitur oraz białą koszulę która opina się na jego dość pokaźnym brzuchu tak jakby była po prostu za mała.

Co się stało, szefie? - zapytałam sztucznie miłym głosem który już wszedł mi w nawyk gdy jestem w pracy

Klienci nie będą wiecznie czekać aż przyniesiesz im to co zamówili. - wycedzić przez zęby a ja odruchowo się skuliłam - Pospiesz się w końcu.

Tak jest. - odparłam zestresowana i chwyciłam tacę na której barman przed sekundą postawił trzy duże piwa

Ruszyłam przed siebie uważając żeby taca nie wypadła mi z rąk i od razu skrzywiłam się z bólu. Te cholernie wysokie i niewygodne obcasy które są obowiązkowe w mojej pracy każdego dnia ranią mi całe stopy przez co mam ich już po dziurki w nosie.

Podeszłam do stolika przy którym siedzi trzech bogatych facetów i z gracją oraz wielkim fałszywym uśmiechem podałam im piwo które jest kosmicznie drogie. Nie obeszło się bez ich chamskich spojrzeń na moje ciało które jest zakryte dość skąpym strojem bo mój dupkowaty szef tego wymaga.

Gdyby nie to że bardzo potrzebuje tej pracy to już dawno bym się zwolniła. Próbowałam zatrudnić się w innych miejscach ale nigdzie indziej nie chcieli mnie przyjąć.

Pół roku temu wyprowadziłam się od mojej toksycznej rodziny która kontrolowała mnie na każdym kroku. Od tego czasu czasami ledwo wiąże koniec z końcem i staram się pracować jak najwięcej żeby móc opłacać rachunki i mieć za co jeść.

Z każdym dniem coraz bardziej nienawidzę tej pracy. W klubie jest cholernie gorąco, głośno i nie czuje się tutaj komfortowo. A mój szef który cały czas się na mnie wyżywa tylko i wyłącznie obrzydza mi to miejsce.

Miller! - usłyszałam za swoimi plecami i momentalnie się spięłam

Tak, szefie? - odchrząknęłam odwracając się w stronę mężczyzny

Vanessa zachorowała i dziś nie przyjdzie. - powiedział z wyraźnym wkurzeniem - W związku z tym ty musisz dzisiaj obsługiwać Podziemie.

Przełknęłam głośno ślinę a serce zaczęło mi szybciej bić.

Vanessa czyli jedna z pracownic która zawsze obsługuję Podziemie jest totalnie moim przeciwieństem. Jest piękna, wysoka, pełna entuzjazmu, wytrwała, odważna i pewna siebie. A ja? Nie dość że moja uroda jest byle jaka to jeszcze zawsze umieram ze stresu w nieznanych mi sytuacjach.

Szefie, nie wiem czy to jest dobry pomysł. - wymamrotałam niepewnie

Nie pytałem się o Twoje zdanie. - odparł oschle - Idź na dół i tego nie spieprz.

Nie czekając na nic mężczyzna po prostu mnie wyminął i ruszył w głąb klubu.

Odłożyłam tacę na bar i wzięłam kilka głębokich wdechów a następnie ruszyłam do drzwi które są ukryte tak aby klienci ich nie wiedzieli. Na miękkich nogach zeszłam po schodach na sam dół i zatrzymałam się przed kolejnymi drzwiami. Powoli i niechętnie złapałam za klamkę i pchnęłam drzwi tak aby się otworzyły.

Od razu dostrzegłam różnice pomiędzy tym klubem a klubem który znajduje się na górze. W Podziemiu muzyka gra ciszej, wszystkie meble, podłogi, bar i ściany są w czarnym a nie czerwonym kolorze i jest tutaj zdecydowanie mniejsza ilość miejsc. Tak jakby do Podziemia mogły wejść tylko wybrane i pewnie bardzo bogate osoby. Jednak rzeczą która najbardziej rzuciła mi się w oczy jest wielka klatka bokserska która stoi na środku całego pomieszczenia.

Chłopaki otwierajcie! - krzyknął nagle mężczyzna który wygląda jak jeden z ochroniarzy

Dwóch innych mężczyzn podeszło do potężnych, dużych drzwi i jednym, pewnym ruchem otworzyli je a w tej samej sekundzie do środka zaczęli wchodzić ludzie. Większość z nich to mężczyźni ubrani w idealnie dopasowane garnitury którzy mają na nadgarstach pokaźne, drogie zegarki. Prawie każdemu z tych mężczyzn towarzyszy kilka kobiet które mają na sobie rzucające się w oczy sukienki i biżuterię przez co po prostu wyglądają jakby były ozdobami tych bogatych facetów.

Jesteś tu nowa?! - krzyknął do mnie barman którego widzę pierwszy raz w życiu na oczy

Mimo tego że jest wysoki i dość potężny to wygląda na całkiem miłego mężczyznę.

Powiedzmy. - odparłam podchodząc do baru - Co mam robić? - zapytałam jak jakieś zagubione dziecko

Obsługiwać klientów. - odpowiedział przecierając kieliszki - Jak któryś z tych bogatych dupków będzie wobec ciebie zbyt nachalny to daj znać moim kolegą. - kiwnął głową w stronę dwóch wielkich ochroniarzy

Dzięki. - uśmiechnęłam się do niego wdzięcznie - Po co tutaj stoi ta klatka? - zapytałam z ciekawości

Niebawem się przekonasz. - puścił mi oczko i podał tacę dając mi do zrozumienia że muszę zabrać się do pracy

Głośno westchnęłam i przywołałam na swojej twarzy fałszywy uśmiech po czym ruszyłam do najbliższego zajętego stolika.

_______________________________________

Nie mam pojęcia ile minęło już czasu bo nawet nie mam wolnej chwili żeby sprawdzi godzinę w telefonie. Wszystkie miejsca w klubie są zajęte a ci faceci i ich kobiety cały czas zamawiają alkohol na który prawdopodobnie nigdy w życiu nie będzie mnie stać.

Nagle muzyka przestała grać, światła zgasły a wszyscy ludzie momentalnie ucichli. Stanęłam przy barze kompletnie zagubiona bo nie mam pojęcia co się dzieje.

Po krótkiej chwili na samym środku pomieszczenia zapaliło się światło dzięki czemu oświetliło całą klatkę bokserską. Po sekundzie do środka klatki wszedł jeden z potężnych ochroniarzy a wszyscy wlepili w niego wzrok.

Witam państwa bardzo serdecznie na dzisiejszej walce. - powiedział donośne do mikrofonu

Serce zaczęło mi szybciej bić i rozejrzałam się po pomieszczeniu aby znaleźć zaskoczenie na twarzach ludzi którzy tu siedzą. Ale nic z tego. Wszyscy są bardzo spokojni i zaciekawieni całym zdarzeniem. Dotarło do mnie że wszyscy bardzo dobrze wiedzą o walce a ja jestem jedyną osobą w tym pomieszczeniu która nie miała o niczym pojęcia.

Powitajmy bardzo gorąco naszego pierwszego zawodnika! - krzyknął ochroniarz - Tom Lopez! - wrzasnął a ludzie zaczęli wydawać z siebie dzikie odgłosy

Nagle zaczęła lecieć głośna muzyka a w jej rytm do klatki wszedł jeden z zawodników. Jest wysokim i dobrze zbudowanym szatynem a jedyne co na sobie ma to białe spodenki i rękawice bokserskie w takim samym kolorze.

A jego przeciwnikiem będzie nasz wiecznie niepokonany Mattheo Henderson! - krzyknął ochroniarz a większość ludzi zaczęło piszczeć i krzyczeć jeszcze głośniej

Z zaciekawienia zrobiłam kilka kroków w przód aby lepiej widzieć a w tej samej sekundzie do klatki wszedł drugi zawodnik.

Jest naprawdę wysoki a budowa jego ciała wskazuję na to że jest świetnie wysportowany. Jego ciemne blond loki sięgają mu mniej więcej do ucha i są zaczesane do tyłu tak aby nie przeszkadzały mu w walce. Ma na sobie czarne spodenki a jego rękawice są w kolorze czerwonym. Najbardziej fascynują mnie tatuaże które pokrywają jego umięśnione ciało. Mniej więcej na środku klatki piersiowej ma dużego pająka a jedną z jego rąk oplata piękny wąż. Jego ciało ozdabia o wiele więcej tatuaży ale z takiej odległości i w tak słabym świetle nie jestem w stanie zobaczyć co one przedstawiają.

W tej samej chwili blondyn obrócił lekko głowę a nasze spojrzenia nagle się spotkały. Mimo tego że to wszystko trwało tylko sekundę poczułam jak moje ciało ogarnia gorąco a serce zaczyna mi szybciej bić.

Zaczynajcie! - krzyknął ochroniarz i obydwoje zawodników niemalże się na siebie rzuciło

I won't let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz