Rozdział 20

10 2 0
                                    

Chwilę po tym jak moja irytująca siostra opuściła szpital przyszedł do mnie bardzo miły lekarz i po zbadaniu mnie oraz zadaniu kilku pytań stwierdził że mogę już iść do domu a ja odetchnęłam z ulgą.

Dostałam kilka leków a po dostaniu wypisu od razu wyszłam ze szpitala a na parkingu jak na złość spotkałam moich rodziców którzy w bardzo napiętej atmosferze zawieźli mnie do mieszkania i nie dając za wygraną postanowili wejść ze mną do środka.

Emma nam wszystko powiedziała. - odezwała się moja matka od razu po zamknięciu drzwi

Kto by się tego spodziewał. - wymamrotałam mając dość tego wszystkiego

Dla własnego dobra powinnaś przestać spotykać się z tym przestępcą. - dodała po chwili

Nie spotykam się z żadnym przestępcą. - odparłam ciężko wzdychając

To jak wyjaśnisz to pobicie? - wtrącił się ojciec

Nie muszę wam nic wyjaśniać. - rzekłam poirytowana

Jak śmiesz się tak do nas odzywać? - oburzyła się moja rodzicielka

Po co tak na prawdę przyjechaliście? - zapytałam znów czując ten dziwny ból głowy - Po to żeby mnie pouczać?

Jesteś okropnie nie wychowana. - fuknęła - Nie masz żadnych granic przyzwoitości.

O czym ty mówisz? - dopytałam zdziwiona

Emma powiedziała nam że się puszczasz. - wycedziła przez zęby

A wzięliście pod uwagę to że Emma tak naprawdę gówno wie i wymyśla sobie to co chce?! - uniosłam głos ze zdenerwowania

Nie masz żadnego szacunku do nas i do swojej siostry! - warknął ojciec

To wy mnie w ogóle nie szanujecie! - niemalże krzyknęłam - Nie szanujecie tego że mam prawo żyć po swojemu!

Nigdy nie byłaś tak ułożona jak Twoja siostra. - westchnęła kobieta

Przestańcie mnie do niej porównywać! - wrzasnęłam nie mogąc już tego dłużej wytrzymać - Od zawsze to ja byłam tym gorszym dzieckiem! Zawsze Emma była tą idealną córką! To przez was teraz mam problemy z własną samooceną!

Nie zwalaj na nas swoich problemów psychicznych! - krzyknął ojciec

Moje problemy przychiczne to między innymi wina waszego wychowania! - wypomniałam im

Jesteś niewdzięczną gówniarą! - wrzasnęła moja rodzicielka

Moglibyście się chociaż przyznać do tego co robiliście źle! -wycedziłam przez zęby

Oburzeni rodzice wybiegli z mieszkania trzaskając za sobą drzwiami.

Usiadłam ciężko na kanapie a łzy momentalnie naszły mi do oczu. Mam totalnie dość tego wszystkiego.

Nagle usłyszałam pukanie w drzwi przez co poczułam jeszcze większą wściekłość.

Wróciliście żeby jeszcze coś mi wygarnąć?! - krzyknęłam otwierając drzwi a gdy zobaczyłam kto za nimi stoi to od razu zamilkłam

Jezu Cass. - westchnął blondyn - Tak bardzo się o ciebie martwiłem.

Wszedł do mieszkania i od razu chciał mnie przytulić lecz ja odruchowo zrobiłam krok w tył.

Czemu nie przyszedłeś do szpitala? - wymamrotałam nie patrząc na niego

Cass co ty mówisz? - wyraźnie się zdziwił - Oczywiście że przyszedłem do szpitala. Pojechałem do ciebie od razu gdy odczytałem wiadomość. Ale twoja siostra niemalże zrobiła mi awanturę i w ogóle nie chciała mnie do ciebie wpuści. Czekałem pod szpitalem kilka godzin, potem pojechałem coś załatwić a gdy wróciłem to dowiedziałem się że już pojechałaś do domu.

Na prawdę? - zapytałam ze łzami w oczach

Przysięgam że tak było. - odparł chłopak - Przecież nie zostawiłbym cię samej.

Moja siostra okłamała mnie prosto w żywe oczy.

Kompletnie tego nie kontrolując zaczęłam płakać dając upust emocją.

Mattheo bez żadnego zawahania szybko do mnie podszedł i mocno mnie przytulił a ja w końcu poczułam ukojenie którego tak bardzo mi brakowało.

Przepraszam Cass. - wyszeptał - Tak cholernie bardzo cię przepraszam. To pobicie to moja wina i nigdy sobie tego nie wybaczę. Ale przysięgam że już nikt nigdy więcej cię nie skrzywdzi.

To nie twoja wina. - wydukałam aby nie ciążyło na nim niepotrzebne poczucie winy

Już wszystko załatwiłem z tymi typami. - zapewnił mnie a ja od razu cała się spięłam

Oderwałam głowę od jego klatki piersiowej i spojrzałam w górę na jego twarz.

Mattheo co zrobiłeś? - zapytałam zdenerwowana

Cass spokojnie. - pocałował mnie w czubek głowy - Pogadałem z ich szefem który okazał się na prawdę równym gościem i okazało się że to po prostu zwykłe nieporozumienie a ci debile którzy nas pobili poniosą za to konsekwencje.

Okey. - odetchnęłam z ulgą

Jak się czujesz? - zapytał uważnie mi się przyglądając

Lepiej ale jestem cholernie zmęczona. - odparłam zgodnie z prawdą

W takim razie chodźmy spać. - zaproponował

Najpierw muszę się wykąpać. - rzekłam wiedząc że nie dam rady zasnąć zanim nie zmyje z siebie tego wszystkiego

W takim razie chodźmy. - uśmiechnął się zawadiacko

Chłopak pociągnął mnie delikatnie do łazienki a ja widząc w lustrze swoje odbicie stwierdziłam że wyglądam na prawdę okropnie.

Zmyłam resztki makijażu które miałam rozmazane niemalże na całej twarzy i z pomocą blondyna zdjęłam ubrania które przesiąknęły zapachem szpitala.

Dopiero teraz zauważyłam jak bardzo mam posiniaczona i poranione ciało ale ku mojej uldze moja twarz kompletnie nie ucierpiała. Nie licząc tego że jest lekko zaróżowiona a moje oczy są czerwone i lekko spuchnięte.

Wykąpiesz się ze mną? - zapytałam chłopaka a on bez słowa błyskawicznie się rozebrał

Obydwoje weszliśmy pod strumień ciepłej wody a ja poczułam lekki ból gdy woda dotknęła moich ran i siniaków. Blondyn pomógł umyć mi włosy oraz plecy a po kilku minutach wyszliśmy z prysznica.

Założyliśmy na siebie tylko bieliznę, zgasiliśmy wszystkie światła, zasłoniliśmy rolety i w końcu położyliśmy się w miękkim łóżku.

Położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zaczęłam wsłuchiwać się w jego rytmiczne bicie serca.

Gdy do ciebie wchodziłem to mijałem twoich rodziców. - powiedział nagle gładząc moje mokre włosy

Emma im na mnie naskarżyła i przyjechali mnie pouczać. - odparłam ciężko wzdychając

Nie rozumiem jak mogą nie doceniać tego jaka jesteś. - rzekł lekko oburzony

Jesteś jedną z nielicznych osób która to docenia. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą - Mam dość tego wszystkiego i po prostu chciałabym odpocząć.

Co powiesz na wyjazd na weekend? - zapytał nagle a ja się zdziwiłam

Z tobą? - dopytałam dla pewności

Tak. - odparł prędko - Tylko ty i ja.

Z podekscytowania usiadłam na łóżku i spojrzałam na twarz chłopaka.

Z wielką chęcią z tobą pojadę. - powiedziałam po chwili a Mattheo szeroko się uśmiechnął

Pocałowałam go soczyście w usta i poczułam prawdziwą radość.

Z powrotem położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zamknęłam oczy czując jak ogarnia mnie zmęczenie.

Cieszę się że wszystko dobrze się skończyło. No może nie licząc kłótni z rodzicami ale zaczynam tracić jakiekolwiek nadzieję dotyczące tego że moje relacje z rodzicami się poprawią.

Jestem szczęśliwa wiedząc że mogę liczyć na pomoc i wsparcie Mattheo.

I won't let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz