Rozdział 14

10 3 0
                                    

Serio spałaś u niego w mieszkaniu? - zapytała Clark gdy opowiedziałam jej o ostatnim czasie który spędziłam z Hendersonem, no może pomijając niektóre rzeczy takie jak wczorajszy pogrzeb babci czy to że dobierałam się do niego po pijaku

Tylko tyle zapamiętałaś z tego wszystkiego co ci opowiedziałam? - wywróciłam oczami

Oczywiście że nie. - odparła śmiejąc się pod nosem - Po prostu to najbardziej mnie zaciekawiło.

Jesteś niemożliwa. - głośno westchnęłam

Wiem. - odparła niewzruszona - Ma przynajmniej fajne mieszkanie?

Fajne to zdecydowanie zbyt ubogie określenie jak na jego dwu poziomowy apartament. - rzekłam widząc jak oczy dziewczyn momentalnie robią się duże

Taki to sobie pożyje. - westchnęła z zazdrością - Musi na prawdę nieźle zarabiać na tych walkach.

Lepiej powiedz mi co u ciebie. - zmieniłam temat żeby nie wyszło na to że znów rozmawiamy tylko o mnie i o Hendersonie

U mnie coraz lepiej. - odparła wyraźnie szczęśliwa - Od jutra zaczynam przeprowadzkę do nowego mieszkania w którym będę mieszkała razem ze swoją narzeczoną i powoli oglądam się za jakąś nową pracą.

Czyżbyś miała dość dupkowatego szefa? - zapytałam udając oburzoną

Mam dość i jego i tego że mało mi płaci. - wyznała poirytowana - A ty nie myślałaś o tym żeby zmienić pracę?

Szukałam pracy w wielu innych miejscach ale nigdzie nie chcieli mnie przyjąć. - odparłam czując się trochę głupio

A wiesz dlaczego? - spytała nagle brunetka a ja dziwnie się na nią spojrzałam - Bo po prostu nie wierzysz w siebie. Jesteś śliczną i inteligentną dziewczyną i jestem pewna że gdybyś w końcu uwierzyła w siebie i w swoje mocne cechy to znalazłabyś o wiele lepszą pracę niż to bagno.

Serio tak myślisz? - zapytałam z niedowierzaniem

Ja tak nie myślę. - pokręciła przecząco głową - Ja po prostu to wiem.

Może masz rację. - wymamrotałam po chwili

Nie może tylko na pewno. - skarciła mnie wzrokiem - A teraz ruszaj ten swój ładny tyłek bo klub zaczyna już się zapełniać.

Zaśmiałam się, chwyciłam tace i ruszyłam do najbliższego zajętego stolika.

_______________________________________

Po wielu godzinach w końcu wszyscy goście wyszli a ja nareszcie przebrałam się w swoje wygodne ubrania i zmieniłam buty.

Chyba ktoś na ciebie czeka. - rzuciła do mnie Clark gdy minęłam ją wychodząc z łazienki a ja od razu zgadłam kogo ma na myśli

Zauważyłam stojącego Mattheo przy barze i bez wahania do niego podeszłam.

Cześć. - powiedziałam gdy znalazłam się blisko niego - Czyżbyś znów przyjechał specjalnie po to żeby odwieźć mnie do domu?

Skąd wiedziałaś? - zapytał żartobliwie  a ja uderzyłam go lekko w ramię

Miller! - usłyszałam nagle krzyk szefa przez co od razu się przeraziłam - Co ty wyprawiasz?!

Odwróciłam się na pięcie i w tej samej sekundzie wściekły mężczyzna stanął naprzeciwko mnie.

Ile razy ci mówiłem że masz zakaz rozmawiania z moimi zawodnikami?! - wrzasnął i spojrzał na mnie groźnie

Po pierwsze nie jestem twoim zawodnikiem. - wtrącił blondyn - A po drugie przestań się na nią wydzierać.

Nie wtrącaj się do cholery. - wycedził przez zęby - Ona jest moim pracownikiem więc będzie robić to co jej karze.

I won't let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz