Rozdział 26

5 2 0
                                    

Mattheo

Chyba sobie żartujesz?! - westchnął Jack wyraźnie wkurzony

A co niby miałem zrobić?! - uniosłem głos czując się kompletnie bezradny

Może po prostu powiedzieć jej prawdę! - fuknął jakby to była najbardziej oczywista rzecz na świecie

I zepsuć jej resztę życia?! - zaśmiałem się ironicznie - Nie dzięki.

A myślisz że co ona teraz robi?! - warknął wkurzony - Pewnie płacze i zadręcza się myślami co się stało że tak po prostu odszedłeś.

Nie pomagasz mi. - ciężko westchnąłem i schowałem twarz w dłoniach

Po prostu mówię ci jak jest. - odparł spokojniejszym głosem - Dla ciebie to rozwiązanie wydaje się być najlepsze ale ona na pewno tak nie uważa.

Nie zmienię swojej decyzji. - wymamrotałem zmęczonym głosem

Wcale mnie to nie dziwi. - lekko się zaśmiał - Od zawsze byłeś uparty.

To jak? - spytałem niepewnie - Pomożesz mi?

Pewnie że ci pomogę. - odparł bez wahania - Nie zawsze popieram to co robisz ale mimo wszystko jestem twoim przyjacielem.

Dzięki stary. - objąłem mojego przyjaciela i mocno go uścisnąłem

A tak szczerze to jak się czujesz? - zapytał z troską w głosie

Bywało lepiej. - rzekłem beznamiętnie

Musisz o siebie dbać i podjąć właściwą decyzję. - uważnie na mnie spojrzał

Wiem. - odchrząknąłem czując ogromną gule w gardle

_______________________________________

Cassandra

Z mocno walącym sercem weszłam do bloku w którym mieszka Mattheo i wjechałam windą na samą górę.

Sama już nie wiem co czuję i nie wiem jak się zachowam i co powiem gdy stanę z nim twarzą w twarz.

Podeszłam pod właściwe drzwi i drżącą dłonią mocno w nie zapukałam.

Zaczęły mijać sekundy a następnie minuty a ja nie usłyszałam kompletnie nic oprócz grobowej ciszy. Zapukałam jeszcze raz i przyłożyłam ucho do drzwi oraz wyostrzyłam słuch. Stałam w takiej pozycji kilka długich minut ale nie usłyszałam z mieszkania nawet najcichszego odgłosu który świadczyłby o obecności Hendersona.

Głośno westchnęłam poirytowana tą całą sytuacją ale dla pewności postanowiłam jeszcze coś sprawdzić.

Weszłam do windy i zjechałam najniżej jak tylko się da czyli na parking podziemny. Podeszłam do miejsca na którym zawsze stoi zaparkowany dobrze znany mi samochód i dostrzegłam że jest ono puste co tylko utwierdziło mnie w przekonaniu że chłopaka na pewno nie ma w mieszkaniu.

Wjechałam windą na parter i zrezygnowana wyszłam z budynku. Miałam już kierować się w stronę mojego domu ale nagle wpadłam na pewien pomysł który może być moją ostatnią deską ratunku.

Jack czyli przyjaciel Mattheo pewnego razu opowiadał mi o swojej restauracji którą ma zamiar otworzyć i przy okazji podał mi jej adres który dziwnym trafem zapadł mi w pamięci.

Bez wahania ruszyłam szybkim krokiem w stronę samego centrum miasta mając nadzieję że uda mi się porozmawiać z Jackiem.

Po kilku minutach pospiesznego spaceru wraz z pomocą mapy w telefonie dotarłam do celu.

I won't let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz