Rozdział 6

10 2 0
                                    

Znów ze sny wyrwało mnie to cholerne walenie do drzwi. Mam już tego dosłownie dość bo dobrze wiem że to znów moja siostra z jakąś beznadziejną sprawą lub głupią pretensją.

Pośpiesznie wstałam i założyła na siebie bluzę po czym pognałam do drzwi żeby w końcu uciszyć moją siostrę.

Emma do cholery jasnej. - warknęłam po otwarci - Uspokój się w końcu.

Ile to można czekać aż łaskawie otworzysz te drzwi?! - fuknęła wchodząc do środka

Jeśli znowu przyszłaś wtrącać się w moje życie to już możesz sobie odpuścić. - westchnęłam ciężko

Skoro pracujesz po nocach to pewnie masz dość sporo kasy. - powiedziała nagle

Mylisz się moja droga. - zaśmiałam się - Jestem praktyczne spłukana.

Jakoś ci nie wierzę. - popatrzyła na mnie złowrogo - Potrzebuję pieniędzy na nowe paznokcie.

A co ja mam z tym wspólnego? - skrzyżowałam ręce na piersi

Chcę żebyś pożyczyła mi trochę kasy. - dodała całkiem poważnie

Nie będę pożyczała ci pieniędzy na głupie paznokcie. - wyśmiałam ją - Przecież możesz iść do pracy i zacząć zarabiać na własne potrzeby.

Ja cię wychowywałam a ty tak mi się odwdzięczasz?! - krzyknęła oburzona

Nie mam za co ci się odwdzięczać. - wycedziłam przez zęby starając się powstrzymać emocje

Po prostu daj mi te pieniądz. - rozkazała tak jakby to bym mój obowiązek

Nic ci nie dam. - fuknęłam wściekle

W takim razie sama sobie wezmę. - oznajmiła bezczelnie

Moja siostra bez żadnego wahania podeszła do komody i wzięła z niej moją torbę jakby to była jej własność.

Zostaw to! - krzyknęłam nie mogąc już dłużej opanować emocji

Dziewczyna nie robiąc sobie kompletnie nic z mojego krzyku wysypała całą zawartość mojej torebki na podłogę.

Co ty wyprawiasz?! - wrzasnęłam - Nie masz prawa dotykać moich rzeczy!

Coś słabo ci płacą za bycie dziwką skoro nie masz pieniędzy. - powiedziała złośliwie

Po tych słowach przestałam nad sobą panować i zaczęłam wykrzykiwać wszystko co już od dawna chciałam jej powiedzieć.

Jesteś cholernie żałosna! - wrzasnęłam - Masz prawie trzydzieści lat a nic w życiu nie osiągnęłaś! Idź w końcu do jakiejś pracy i przestań siedzieć na dupie w domu rodziców!

Emma zrobiła się cała czerwona ze złości aż nagle jej dłoń gwałtownie uderzyła w mój policzek.

Jesteś zwykłą smarkulą. - rzekła oschle

Wyjdź stąd. - wycedziłam przez zęby a dziewczyna w końcu opuściła moje mieszkanie trzaskając za sobą drzwiami

Drżącymi rękami podnosiłam z podłogi moje leki i połknęłam dwie tabletki na uspokojenie. Usiadłam na podłodze i poczułam jak z moich oczu zaczynają płynąć łzy.

_______________________________________

Dzisiejszy poranek to była jakaś istna masakra. Po wyjściu Emmy przez długi czas dochodziłam do siebie ale do tej pory nie mogę uwierzyć w to że moja własna siostra mnie uderzyła. Z dnia na dzień coraz bardziej żałuję że podałam jej swój adres. Gdyby nie wiedziała gdzie mieszkam to przynajmniej nie nachodziła by mnie jak jakaś wariatka.

Przez to wszystko jestem zmęczona i totalnie nie wyspana a niestety muszę iść do pracy i to na kilka długich i wyczerpujących godzin.

Ostatni raz poprawiłam makijaż i ułożyłam włosy. Wzięłam wszystkie swoje rzeczy i z dość sporym zapasem czasu wyszłam z mieszkania.

Na dworzu pogoda jest typowo wiosenna. Świeci delikatne słońce, jest dość ciepło a wszędzie jest pełno kwitnących drzew oraz kwiatów. Spokojnym spacerem pokonałam już połowę dobrze znanej mi drogi do pracy i nagle zauważyłam kawiarnię do której bez wahania weszłam.

Dzień dobry. - przywitałam się z młodą ekspedientką - Poproszę dużą czarną kawę na wynos.

Dziewczyna miło się do mnie uśmiechnęła a ja wygrzebałam z torby jakieś pieniądze żeby jej zapłacić.

Nie jest tak że nie mam w ogóle pieniędzy bo w końcu pracuję i dostaje wypłatę. Mam ich po prostu mało a w niektórych miesiącach muszę na prawdę bardzo oszczędzać. Rzadko kupuje sobie nowe ubrania czy kosmetyki. Oszczędzam najbardziej jak tylko się da i kupuje tylko to co jest mi na prawdę potrzebne.

Proszę bardzo. - młoda dziewczyna podała mi kawę

Dziękuję. - odparłam i chwyciłam napój szybko wychodząc na zewnątrz

Resztę drogi pokonałam dość szybko i nim się obejrzałam weszłam do klubu w którym jest już dość sporo osób.

Przebrałam się w najbliższej wolnej łazience i ruszyłam do Podziemia.

To że założyłam te głupie szpilki już na górze nie było najlepszym pomysłem bo teraz schodzę po schodach jak kaleka uważając żeby się nie potknąć i nie wylać kawy którą już do połowy wypiłam.

Ucieszona że udało mi się zejść bez żadnego upatku postawiłam nogę na ostatnim schodku i nagle zupełnie straciłam równowagę.

Zaczęłam lecieć centralnie przed siebie nie mając się nawet czego złapać aż nagle przed upadkiem na podłogę uchroniły mnie duże i silne ramiona.

Wszystko w porządku? - zapytał Mattheo a do mnie dopiero po chwili dotarło że to właśnie on mnie złapał

Nic mi nie jest. - odparłam łapiąc równowagę i stając na równe nogi - Dzięki że mnie złapałeś.

Odsunęłam się od chłopaka żeby w końcu swobodnie na niego spojrzeć i znów o mało nie spaliłam się ze wstydu.

Kawa która jeszcze chwilę temu znajdowała się w mojej dłoni teraz jest cała rozlana na jasnej koszulce chłopaka przez co tworzy okropną plamę.

Boże Mattheo! - niemalże pisnęłam - Najmocniej cię przepraszam.

Chwyciłam chusteczki które stoją na barze i pędem zaczęłam wycierać koszulkę blondyna mając głupią nadzieję że to cokolwiek pomoże.

Przestań. - zaśmiał się chłopak i złapał mnie za ręce - To tylko koszulka. Najważniejsze że tobie się nic nie stało.

Jestem taka głupia. - skarciłam sama siebie - Wypiorę ci tą koszulkę albo najlepiej kupię ci nową.

To tylko kawałek materiału. - zapewnił mnie chłopak - Po prostu ją wyrzucę i będzie po problemie.

To wszystko przez te głupie szpilki. - popatrzyłam z nienawiścią na moje buty - I przez moją niezdarność oczywiście.

Powinnaś trochę wyluzować. - rzekł chłopak - Jesteś strasznie spięta.

Łatwo ci mówić. - lekko się zaśmiałam - Ani praca ani rodzina nie pomaga mi w wyluzowaniu się.

W takim razie ja ci w tym pomogę. - zaproponował bez wahania - Obiecuję Ci że pewnego dnia się ze mną wyluzujesz.

Daj spokój. - ciężko westchnęłam - Nie musisz mi tego obiecywać.

Po prostu bądź na to gotowa. - uśmiechnął się zawadiacko

Okey. - zaśmiałam się - Będę gotowa.

W tej samej chwili opuściłam wzrok i dopiero teraz dostrzegłam że Mattheo nadal trzyma mnie za ręce. Po chwili chłopak chyba zrozumiał że jestem trochę speszona i puścił moje dłonie.

Będziesz dziś walczył? - zapytałam żeby przerwać ciszę między nami

Tak. - odparł od razu

W takim razie powodzenia. - powiedziałam szczerze i wyminęłam chłopaka widząc że już pierwsi goście zaczynają wchodzić do środka

I won't let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz