Rozdział 12

10 4 0
                                    

Jeśli nie masz nic przeciwko to za chwilę odwiedzi nas mój przyjaciel. - powiedział nagle chłopak gdy skończyliśmy sprzątać po śniadaniu

Czemu miałabym mieć coś przeciwko? - oburzyłam się - Przecież to twoje a nie moje mieszanie. I tak trochę mi głupio że tak cały czas u ciebie siedzę.

Ej, ej. - blondyn od razu skarcił mnie wzrokiem - Tak jak już mówiłem możesz się tutaj czuć tak jakbyś była u siebie.

Wiem, wiem. - głośno westchnęłam bo Mattheo mówił to już dzisiaj kilka razy

Nagle w całym mieszkaniu rozległ się odgłos dzwonka a Henderson pospiesznie podszedł do drzwi i je otworzył.

Cześć stary. - usłyszałam entuzjastyczny głos drugiego chłopaka i kątem oka dostrzegłam jak przytulają się na przywitanie

Dopiero po kilku sekundach zrozumiałam że przyjaciel blondyna to nikt inny tylko wysoki brunet którego pewnego wieczoru widziałam w klubie.

Cześć. - zwrócił się do mnie całkiem naturalnie jakby w ogóle nie był zaskoczony moją obecnością - Jestem James.

Cassandra. - uścisnęłam jego dłoń na przywitanie - Miło mi.

Chodźcie do salonu. - zaproponował Mattheo który właśnie nalał nam wszystkim świeżo wyciskany sok z pomarańczy który zrobiliśmy wspólnie jakiś czas temu

Cała nasza trójka usiadła na kanapie i tak jakoś wyszło że znalazłam się pomiędzy chłopakami.

Od kiedy się znacie? - zapytałam z ciekawości

Właściwie to od dziecka. - odparł brunet - Nasze mamy się ze sobą przyjaźniły.

Skoro znają się już aż tyle lat to jest to na pewno szczera i prawdziwa przyjaźń. Gdy byłam nastolatką zawsze zazdrościłam ludziom ze szkoły tego że mają przyjaciół.

Pracujesz w klubie, prawda? - zapytał nagle James - Chyba pewnego razu cię tam widziałem.

Tak, to byłam ja. - kiwnęłam twierdząco głową

Pamiętam że obsługiwała nas wtedy taka miła i ładna brunetka. - dodał po chwili - Chciałabyś może nas zapoznać?

Na pewno chodzi Ci o Clark. - powiedziałam patrząc na chłopaka - Ale niestety mam dla ciebie złe wieści bo ta miła i ładna brunetka jest lesbijką.

James zrobił smutną i zrezygnowaną minę a Mattheo wybuchnął śmiechem.

I z czego się tak śmiejesz? - zapytał wkurzony brunet przyjaciela

Jak tak dalej pójdzie to nigdy sobie nikogo nie znajdziesz. - odparł rozbawiony

Przecież jesteś jeszcze młody i masz dużo czasu żeby sobie kogoś znaleźć. - wtrąciłam żeby podnieść go na duchu

Tylko problem w tym że wszystkie dziewczyny które podobają się Jamesowi prędzej czy później okazują się być leabijkami. - dodał blondyn przez co sama lekko się zaśmiałam

Powiem wam że idealnie się dobraliście. - brunet spojrzał na nas z udawanym obrażeniem - Tak w ogóle to od kiedy jesteście razem?

Momentalnie zamilkłam i o mało nie zadławiłam się własną śliną.

My nie jesteśmy razem. - wymamrotał Henderson

Wybaczcie. - skrzywił się chłopak - Po prostu już dawno nie widziałem cię z żadną dziewczyną i pomyślałem że....

James! - przerwał mu nagle przyjaciel - Przestań już gadać.

Chłopaki wyluzujcie. - powiedziałam po chwili wyczuwając zbyt napiętą atmosferę - Po prostu o tym zapomnijmy i porozmawiajmy o czymś innym.

Obydwoje odetchnęli z ulgą jakby byli mi wdzięczni za to że się wtrąciłam.

James. - zwróciłam się do chłopaka - Pracujesz gdzieś?

Tak. - odchrząknął - Właściwie to niebawem otwieram własną restaurację w centrum miasta.

Serio? - zapytałam z podziwem - Opowiedz mi skąd wziąłeś pomysł na taki biznes.

I właśnie wtedy brunet zaczął mi wszystko dokładnie opowiadać dzięki czemu cała nasza trójka zapomniała o sytuacji która wydarzyła się chwilę temu.

_______________________________________

W końcu zatrzymaliśmy się pod moim blokiem i wysiedliśmy z samochodu.

Na dworzu jest ciemno bo jest już dość późny wieczór. James okazał się na prawdę fajnym, miłym i rozgadanym chłopakiem przez co wszyscy we trójkę przez cały dzień gadaliśmy i opowiadaliśmy sobie różne przygody i historie z życia a nawet postanowiliśmy zamówić pizze przez co całe spotkanie jeszcze bardziej się przedłużyło.

Było na prawdę bardzo przyjemnie. - powiedziałam szczerze do blondyna - Widać że James to świetny przyjaciel.

Jest świetny ale czasami za dużo gada. - odparł chłopak

Oj daj spokój. - westchnęłam - Każdemu się czasami zdarza powiedzieć jakąś głupotę. Zwłaszcza mi po alkoholu. - zażartowałam i obydwoje się zaśmialiśmy

Nagle mój telefon zaczął dzwonić przez co od razu się zdenerwowałam bo nikt nigdy nie dzwoni do mnie o tak później godzinie.

Muszę odebrać. - rzuciłam do chłopaka a ten od razu odszedł ode mnie kilka kroków jakby chciał dać mi więcej prywatności

Wyjęłam z kieszeni telefon i na wyświetlaczu zauważyłam imię mojej siostry.

Cześć. - powiedziałam od razu po odebraniu - Coś się stało?

Dzwonię żeby Ci powiedzieć że babcia umarła kilka dni temu i jutro na 13 jest jej pogrzeb. - odparła oschle Emma

Co?! - pisnęłam do telefonu - O czym ty w ogóle mówisz?! Jak to możliwe?!

Nagle usłyszałam głuchy dźwięk świadczący o tym że moja bezczelna siostra po prostu się rozłączyła.

Serce zaczęło mi szybciej bić, na klatce piersiowej znów poczułam ten straszny ucisk a do oczu naszły mi łzy.

Cassandra? - nagle podbiegł do mnie blondyn - Co się stało?

Z oczu zaczęły lecieć mi pojedyncze łzy a na twarzy chłopaka od razu pojawiło się przerażenie.

Chodźmy do twojego mieszkania. - zaproponował a ja nie mogąc w to wszystko uwierzyć po prostu w milczeniu ruszyłam przed siebie

Po chwili weszliśmy do mieszkania a Mattheo zamknął za nami drzwi.

Kto do ciebie dzwonił? - zapytał wyraźnie przejęty

Moja siostra. - wydukałam z trudem

I co ci powiedziała? - zadał kolejne pytanie uważnie na mnie patrząc

Powiedziała że kilka dni temu umarła nasza babcia i że jutro jest jej pogrzeb. - wymamrotałam i zaczęłam płakać niemalże dusząc się własnymi łzami

Chcesz swoje leki? - zapytał zachowując zimną krew a ja kiwnęłam twierdząco głową

Szybko wygrzebał z mojej torby tabletki i podał mi jedną z nich którą od razu połknęłam.

Tak mi przykro. - wyszeptał szczerze i delikatnie pociągnął mnie za rękę

Mattheo usiadł na mojej kanapie a ja nadal mocno płacząc usiadłam na nim okrakiem i wtuliłam się w jego klatę piersiową.

Nie mogę w to uwierzyć. - wyszlochałam - Babcia była jedyną osobą z całej mojej rodziny która mnie rozumiała.

Już dobrze Cass. - położył dłonie na moich plecach i oparł swoją brodę o czubek mojej głowy - Jestem przy tobie.

Nie chcę jechać na ten pogrzeb. - wymamrotałam - Po prostu nie dam rady.

Jeśli chcesz to pojadę z tobą. - zaproponował bez wahania

Na prawdę? - zapytałam wzruszona jest propozycją

Oczywiście że tak. - odparł i jeszcze mocniej mnie przytulił a ja nie mogąc opanować swojego smutku, żalu, pustki i tęsknoty zaczęłam jeszcze bardziej płakać

I won't let you goOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz