POV Cindy :
Zawrzało we mnie gdy ujrzałam oczy, które zdołam zapamiętać do końca swoich dni. Przeraźliwe wspomnienia tego dnia wróciły, przez co nieprzyjemny zimny dreszcz wpełzł do mojego ciała, niczym trucizna. Oboje tkwiliśmy w spojrzeniu, które nie sposób było opisać. Nie musiał nic mówić, bym zrozumiała że on również mimo upływu lat zdołał mnie rozpoznać. Podczas gdy lodowata barwa oczu Arona mierzyła każdy najmniejszy centymetr mojej twarzy, zebrani ludzie przy stołach przypatrywali się nam. Nie musiałam przyglądać się żadnemu z nich, by dojrzeć zakłopotanie na nich buziach.
— Cindy... — Gdy tylko uścisnęłam dłoń mężczyzny, on uczynił to samo zajmując swoje miejsce, tuż obok partnerki.
Niezręczna cisza, która zapadła przy stole po naszym niecodziennym spotkaniu nie była niczym przyjemnym. Dociekliwe spojrzenia rzucane przez Camilę jak i Dragona w naszą stronę, zżerały mnie od środka. Siedzenie w jego obecności, było czymś znacznie gorszym, niż spędzaniem wieczoru z Dragonem. Ciszę w pewnym momencie przerwał zapach potraw, które wnosiły kelnerki. Zachwycony Bernardo skomlił niczym pies, ogłaszając wszystkim jak śmiertelnie jest głodny. Gdy tylko dania pojawiły się na stole, ciszę wypełniły również odgłosy sztućców jak i dźwięk przepychanek słownych między Dragonem a mężczyzną, dzięki któremu atmosfera uległa momentalniej zmianie. Gardłowy śmiech Dragona, był czymś niedoopisania, a sam widok jego surowej twarzy, która się uśmiecha przyprawiała mnie o samoistne drgnięcie kącików ust.
Pojawiający się młody brunet na scenie sprawił, iż każdy śmiech, jak i odgłosy sztućców ucichły w pomieszczeniu. Elegancko ubrany mężczyzna odchrząknął, po czym w pomieszczeniu rozbrzmiał jedynie jego głos niosący się z głośników.
— Witam Państwa wszystkich bardzo serdecznie! — Uśmiechnął się, skanując wzrokiem całą salę. — Cieszę się że z każdym dniem nasza Familia staje się silniejsza, dzięki czemu jest nas coraz więcej. Trzymajcie się zasad i trwajcie w interesach najuczciwiej jak się da, a gwarantuje wam że zajdziemy bardzo wysoko. Pragnę wznieść toast, za to spotkanie i za was moi drodzy a przede wszystkim za głowę tego wszystkiego, zdrowia i wytrwałości. — Uniósł swój kieliszek ku górze, po czym cała sala powtórzyła ruch. Każdy ze zgromadzonych upił jeden łyk czerwonego wina. — A teraz bawmy się i tańczmy moi kochani! — Po tych słowach na sali rozbrzmiała bardzo przyjemna muzyka, mężczyźni zaczęli wstawać od stołów i prosić swoje kobiety do tańca. Ku mojemu zdziwieniu Dragon również podniósł się wyciągając w moją stronę swoją wytatuowaną dłoń.
Niepewnie chwyciłam opuszkami palców, nieco szorstką dłoń, dzięki czemu na jego twarzy pojawił się drobny cień uśmiechu. I nim minęła sekunda, a oboje tańczyliśmy w rytmie spokojnej muzyki. Dłoń Dragona, która leżała na dole pleców usilnie mnie przetrzymywała, sprawiając że nawet na chwilę nie mogłam oderwać się do jego ciała.
— Co się stało Aniołku? — Metaliczny głos zabrzmiał tuż przy moim uchu, przez co w moich ust wyłoniło się ciężkie westchnienie.
— Nic się nie stało. — Stonowanie głosu z drżącego, na ten codzienny nie był prostym zadaniem.
— Nie potrafisz kłamać. Mów o co chodzi, albo zaraz zaprowadzę cię do łazienki. — Dragon przywarł mnie ze znacznie większą siłą do swojego ciała, przez co na moją twarz wkradł się grymas.
— Dragon przestań.
— Boisz się go?
Podczas całego tańca unikałam kontaktu wzrokowego, jednak w tym momencie zmierzenie się z nim w ten sposób, stało się dla mnie błahostką. Z trudem powstrzymałam palącą mnie gulę w gardle, gdy wypowiedział te zaledwie trzy słowa. Odpowiedź była zbyt oczywista i bolesna, by przeszły przez moje gardło. Czułam jak moje oczy pokrywają się mgłą, która z pewnością zamieni się w potok łez. Przełknęłam z trudem, zaciskając na ramieniu Dragona swoją dłoń.
CZYTASZ
Extinguish Devil | ZOSTANIE WYDANY!
Conto❝ Piekło zgasło, widziałam bowiem sam upadek Diabła. ❞ 1 cześć Trylogii Obsession.