65. Zrobiłeś tak wiele..

5.7K 221 63
                                    

POV Cindy :

— Dokąd mnie zabierasz? — Zapytałam niepewnie, zapinając pasy na przednim siedzeniu.

Pamiętałam o tym jak wspominał o odwiedzinach Lorenzo, jednak nie byłam w stanie uwierzyć w ani jedno jego słowo po tym, co zrobił jeszcze kilka godzin temu.

Ku mojemu zdziwieniu Dragon prowadził pojazd. Zazwyczaj każda podróż odbywa się z szoferem i ochroniarzami, a tym razem zdawałoby się że byliśmy sami. Mogłabym śmiało przyznać, iż dziwnie wyglądał, zajmując owe miejsce. Czarny matowy Mercedes, prezentował się naprawdę bardzo dobrze. Nie jestem fanką motoryzacji, przez co nie potrafiłam ocenić dokładnego modelu, jednakże nałam jedynie tę markę dzięki Alex. Zawsze pokazywała mi ją jako swoją ulubioną.

— Jedziesz zobaczyć się z Lorenzo, tak jak chciałaś Cindy. — Odpowiedział chłodno, patrząc wprost przed siebie.

Gdy tylko auto Dragona opuściło jego posiadłość, moje myśli znów powróciły do ucieczki. Ucieczki, która zapewne nie skończyłaby się dla mnie dobrze i zepsuła wszystko. Nawet wyskoczenie z samochodu było niemożliwe, bo gdy tylko do niego wsiadłam, usłyszałam zamykający się zamek drzwi. Dragon zdążył przewidzieć mój ruch, nim sama o nim pomyślałam.

— Podobno jest zbyt niebezpiecznie. — Wyrzuciłam z niesmakiem.

Zdawałam sobie sprawę z tego, że ton mojego głosu nie nie należał do najmilszych, ale robienie ze mnie prostytutki również nie było miłe. To co zrobił kilka godzin wcześniej, było wręcz obrzydliwe.

— Nie jestem dziś pijany. — Odpowiedział złośliwe, podkreślając ostatnie słowo w swojej wypowiedzi.

Więc tak wyobraża sobie naszą wspólną jazdę, dogryzanie sobie nawzajem?

— Świetnie, trzeba by było to uczcić. — Odburknęłam, spoglądając na profil Dragona.

Nie patrzył na mnie, gdyż wciąż skupiał jedynie uwagę na drogę przed sobą.

Ulice Grand City były zapełnione. Ludzie jak zwykle pędzili przed siebie, wiecznie spóźnieni i rozzłoszczeni. Odgłosy klaksonów jak i wzajemnych wyzwisk były słyszalne nawet przez szyby samochodu. Widok tętniącego życia miasta zdawał się być dla mnie czymś całkiem nowym. Czułam się jakbym oglądała jakiś program telewizyjny w 3D. Nawet nie zdawałam sobie sprawy jak Grand City jest pięknym, a zarazem okropnym miastem.

Stojąc na czerwonym świetle zerknęłam w tylne lusterko, dostrzegając duży samochód, by następnie dostrzec z przodu również pojazd jednakowej marki.

— Dlaczego jest tu teraz niebezpiecznie? —Zapytałam, tym razem z większa śmiałością, wpatrując się w skupionego Ciemnookiego.

— Nie zaprzątaj sobie tym głowy. To są moje problemy nie twoje. — Jego chłodny ton głosu, jak i ignorowanie, skłoniło mnie do wypowiedzenia czegoś, czego naprawdę nie chciałam powiedzieć. Lecz w pewien sposób zdawałam sobie sprawę z tego, że prowokacja czasami jest jedynym wyjściem.

— Sądziłam że problemy męża, są problemami żony.

Dłonie Dragona zacisnęły się znacznie na kierownicy, oderwał wzrok od ulicznego ruchu i spojrzał na mnie. Na jego twarzy malowało się zaskoczenie, przez co z lekka byłam z siebie zadowolona. Patrzył na mnie, jakby miał wrażenie, że się przesłyszał. Dźwięki klaksonów w tle zaczęły ponownie rozbrzmiewać coraz intensywniej, Dragon oderwał w końcu wzrok, uświadamiając sobie, iż to on był ich powodem, ponieważ czerwone światło zdążyło się już zmienić na zielone.

Atmosferą w samochodzie ponownie zawładnęła jedynie cisza. Tym razem żadne z nas nie zabrało głosu. Nie mam pojęcia ile jechaliśmy, gdyż czas w tym momencie nie grał dla mnie roli. By nie wpatrywać się w siedzącego obok Dragona, skupiłam spojrzenie na widoku za oknem, który z każdą minutą się zmieniał. Szpital był sporo oddalony od naszego miejsca zamieszkania, co nieco zdołało mnie zdziwić.

Extinguish Devil | ZOSTANIE WYDANY! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz