2. Hole in the roof

817 43 26
                                    

Thomas:

Wydawało wam się kiedyś, że wasze życie codziennie wygląda tak samo? Tak ja mam właśnie teraz. Każdego dnia oprócz weekendów wstaje, szykuje się, szkoła, powrót, krzyki matki o tym, że mam się starać i sen. W międzyczasie jedzenie i spotkania z Zane'em, który właśnie śpi na podłodze.

Nasza relacja jest dość dziwna. Zanim chodziłem do mojej szkoły tańca byłem uczniem zwykłego liceum w którym spędziłem rok. Tam miałem jednego przyjaciela z którym teraz nie mam kontaktu, ale to nie jest istotne. Zane jak on to stwierdził miał na mnie ochotę, ale przeszło mu kiedy zobaczył jakiegoś szatyna. Swoją drogą po tym owy szatyn uciekł przed Zane'em. Jednak przed tym Malik spędzał ze mną bardzo dużo czasu, a ja sam otworzyłem się przed nim. Potem jak już miał ochotę na innego za co się nie gniewałem cały czas ze mną przebywał i w ten oto sposób staliśmy się dla siebie jak bracia i to dosłownie. Jego rzeczy walają się w każdym kącie mojego pokoju, a on sam wygospodarował sobie szufladę w mojej komodzie.

Wracając do tematu. Potrzebuje, aby coś się wydarzyło w moim życiu. Coś dzięki czemu każdy mój dzień będzie inny i niepowtarzalny.

-Thomas! Szkoła! - znowu usłyszałem krzyk mamy. Usiadłem na łóżku i przetarłem oczy.

-Zane. - szturchnąłem go na co tylko mruknął. - Zane.

-Czego chcesz? - zapytał zaspany.

-Muszę iść do szkoły i ty zresztą też.

-Ja nic nie muszę. - powiedział i przewalił się na drugi bok. Fakt, ciemnowłosy mimo tego, że omija sporo lekcji to i tak co roku zdaje bez żadnego problemu. Ja nie wiem jak on to robi.

Nie zwracając na niego większej uwagi podniosłem się z łóżka i zacząłem szykować do szkoły. Jak zwykle musiałem zabrać dwa bagaże. Plecak z książkami i torbę ze strojem do ćwiczeń. Przecież po co kupić większy plecak skoro można nosić dwie rzeczy.

Po pół godzinie byłem gotowy do wyjścia. Wyszedłem z domu zostawiając śpiącego Zane'a na podłodze. Sam znajdzie drogę do wyjścia.

10 minut drogi i już byłem na miejscu. Przeszedłem przez drzwi i od razu do moich uszu dobiegł dźwięk muzyki. To właśnie kochałem w tej szkole. Nigdy nie było cicho, a mury wręcz tętniły życiem przeróżnych typów tańca i melodii.

Tradycyjnie udałem się do szatni, aby się przebrać, a następnie pokierować na salę.

Kiedy się już przebrałem udałem się do toalety gdzie znajdowało się jedyne lustro. Przejrzałem się i twierdząc, że wyglądam dobrze chciałem już wychodzić. Jednak pojawił się problem. Drzwi nie chciały się otworzyć. Zacząłem za nie szarpać, ale to nie pomogło.

Zajebiście, zamknąłem się w łazience dwie minuty przed lekcją

Dylan:

Wysiadłem z auta którym codziennie rano jestem przywożony do szkoły przez szofera. Tak szofera. Wiem co sobie teraz myślicie, że jestem rozpuszczonym dzieciakiem, który śpi na górze pieniędzy. W sumie tak jest, ale to co mogę nazywać bogactwem wcale mnie nie cieszy. Wydaje mi się, że nie pasuje do tego świata. U dzieci bogaczy oczekuje się kultury na najwyższym możliwym poziomie, słuchania muzyki klasycznej i odpowiedniego ubioru. Tymczasem ja prawię cały czas chodzę w luźnych ubraniach i w dodatku tańczę street dance.

Eh... nigdy tam nie pasowałem

Przekroczyłem próg szkoły i od razu pokierowałem się do szatni. Po drodze przechodziłem obok wejścia na salę grupy baletowej. Kątem oka zauważyłem tą koleżaneczkę blondynka. Jak jej tam było... Nora? Zresztą nieważne. Oni mało co mnie interesują. Jak można skakać w tych ich idealnie przylegających do ciała strojach? Przecież to jest nie możliwe!

Dance with me | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz