Theo:
Niezadowolony z tego, że jakimś cudem ktoś mnie wynajął na sesję prywatną zacząłem pakować moje rzeczy w garderobie. Pewnie skończy się tym, że jakiś stary, bogaty szef firmy mnie przeleci w motelu na przedmieściach i tam mnie zostawi. Tak, układałem w głowie najgorsze możliwe scenariusze. Byłem pewny jednego, ta osoba miała pieniędzy jak lodu skoro było ją na mnie stać. To wszystko tak strasznie brzmi, ktoś mnie kupił jakbym był prostytutką,
Zapiąłem torbę i zacząłem wychodzić z klubu. Powiedziano mi, że mój klient będzie czekał przed głównym wejściem. Ominąłem ochroniarzy i spokojnie stanąłem przed drzwiami. Spojrzałem przed siebie.
On chyba sobie robi żarty
Przed wejściem stał oparty o samochód sam Mike Parker. Uśmiechnął się do mnie i pomachał delikatnie. Podszedłem do niego, a chłopak od razu otworzył drzwi od strony pasażera.
-Poważnie? - zapytałem.
-Nigdy nie byłem poważniejszy niż w tym momencie. - Mike wziął ode mnie torbę. - Niech książę wsiada. - nie będąc przekonany całej tej sytuacji zająłem moje miejsce. W sumie nie miałem innego wyjścia, albo robię to co mi każą, albo wylatuje z roboty.
Parker usiadł za kierownicą zaraz po tym jak włożył moją torbę do bagażnika. Odpalił silnik i odjechał spod klubu. Spojrzałem na niego. Chyba jeszcze wam nie powiedziałem co o nim myślę. Jednym słowem był przystojny i to cholernie. Szczególnie uwielbiałem w nim to połączenie ciemnych włosów i jasnych jak morze karaibskie oczu. Ładnie to ze sobą grało. Ciało też miał niczego sobie, oczywiście mogłem to ocenić jedynie przez ubranie. Jednak twarz robiła całą robotę. Idealne rysy, gdzie wszystko było tak nieznośnie proporcjonalne.
-Długo jeszcze będziesz mnie tak podziwiać? Wiem, że jestem zajebisty, ale jak nikt inny zaczynasz mnie onieśmielać ślicznotko. - powiedział z tym swoim wiecznym uśmieszkiem, który dodawał mu tego seksapilu. Jakby jeszcze mu go brakowało.
-Serio po tym co ci powiedziałem o tym, że nigdy nie chcę mieć sesji prywatnej wykupiłeś mnie? W ogóle jak ci się to udało? Dziesiątki facetów mnie chciało i nikt z nich mnie nie dostał, aż nagle zjawiasz się ty. Rozumiem jakby szef był kobietą, bo tobie nie można się oprzeć, ale to jest facet po czterdziestce na miłość boską.
-Mam swoje sposoby kochany.
-To co teraz? Przelecisz mnie i do widzenia?
-Jak możesz tak mówić? Ranisz moje biedne serce. Oczywiście, że tego nie zrobię... przynajmniej dzisiaj.
-Ej! - uniosłem się na co Mike zaczął się śmiać.
-Żartuje przecież. Zawożę cię w bardzo przyjemne miejsce. Z tego co wiem nie jesteś klubowym tancerzem.
-Niby dlaczego tak uważasz?
-Tancerz pozna tancerza. W dodatku pamiętasz jak wtedy tańczyliśmy w klubie? Twoje ruchy były za dobre, za idealne. Dobrze wiedziałeś co robisz co jeszcze bardziej mnie w tobie intryguje. Z tego co poczułem mógłbyś odnieść niezły sukces w tym całym świecie artystów.
-Skąd ta pewność?
-Nie bez powodu jestem jednym z lepszych nauczycieli, ale spokojnie, nie zamierzam cię wypytywać o to co się kiedyś wydarzyło.
Skubany mnie wyczuł. Nie wiem jak to zrobił, ale miał rację. Taniec jest całym moim światem, zawsze nim był, ale życie to jedna zimna suka, która czeka na odpowiedni moment, aby cię wykończyć. Skoro Mike stwierdził to po jednym tańcu ze mną to na prawdę musiał się znać na tym co robi. Tańczyłem i to zajebiście. Mogłem zrobić karierę, zarabiać w tysiącach i pracować u boku najlepszych zespołów, ale nie każde marzenie da się spełnić.
CZYTASZ
Dance with me | Dylmas
Fiksi Penggemar"Gdy dwoje ludzi się kocha, ich ciała zestrajają się ze sobą jak w tańcu o ściśle ustalonej choreografii: ręka położona na biodrze, muśnięcie palcami włosów, szybki pocałunek, oderwanie ust, dłuższy pocałunek, dłoń wsuwająca się pod koszulę. To ruty...