18. If I could fly

806 36 57
                                    

Mamy osiemnasty rozdział, więc pora na... 18+

Thomas:

To się stało. Pocałowałem się z Dylanem i było o niebo lepiej niż sobie to wyobrażałem. Kogo w tym momencie obchodziło to, że w końcu wyszło nam podnoszenie, ja całowałem się z pieprzonym Dylanem O'Brien'em. Nie jedna laska chciałaby mnie teraz zabić.

Skończyłem przebierać się z mokrych ubrań w te które dał mi brunet. Miałem na sobie czarne, obcisłe spodenki z których jak to Dylan ujął wyrósł i jego bluzę z kapturem. Dzięki Bogu, że bluza była na mnie za duża przez co skutecznie zasłaniała mój tyłek. Spojrzałem na siebie w lustrze. Jeszcze lekko wilgotne i roztrzepane włosy oraz oczy, których jeszcze nie opuściła euforia znad basenu.

Wyszedłem z łazienki, która prowadziła prosto do pokoju Dylana. Jak na moje nieszczęście chłopak akurat założył na siebie koszulkę. Już miałem nadzieję, że zobaczę jego klatkę piersiową, ale musiałem zadowolić się takim widokiem. Brunet wyczuł pewnie moją obecność i odwrócił się do mnie przodem. Od razu przeleciał po mnie wzrokiem przez co w jego oczach mogłem dostrzec ten charakterystyczny błysk.

-Chcesz herbaty? - zapytał. - Rozgrzejesz się po tym leżeniu na zimnych płytach tarasowych. - akurat wtedy to było mi gorąco jak nigdy. Z czystej grzeczności i myśli, że spędzę z nim więcej czasu oczywiście się zgodziłem.

Kiedy szliśmy korytarzem do kuchni dostrzegłem uchylone drzwi do jednego z pokoi w którym jeszcze nie byłem.

-A co tam jest? - zatrzymałem się przy drzwiach i zerknąłem przez szparę pomiędzy nimi, a futryną.

Czy to jest fortepian?

-To nic takiego. - powiedział szybko, ale ja już złapałem za klamkę i wszedłem do środka. Miałem rację na środku stał najwyższej klasy fortepian, a na nim leżały kartki w pięciolinię z naniesionymi nutami.

-Grasz? - wtrąciłem. - Pismo na kartkach wygląda na twoje.

-Nic się przed tobą nie ukryje, prawda?

-Raczej nie.

-Skoro tak mówisz. - zaczął do mnie podchodzić. Finalnie skończyłem oparty o fortepian i pozbawiony dalszej możliwości ruchu. Nogi Dylana znajdowały się pomiędzy moimi. - Ostatnio do głowy wpadł mi pewien pomysł i znowu zacząłem komponować, a trzeba przyznać, że jestem w tym świetny. - sięgnął jedną ręką za mnie. - Uprzedzając twoje namawianie mnie, żebym ci zagrał zrobię to sam. - wziął do ręki nuty. Uśmiechnął się i usiadł przy instrumencie.

Czemu on tak dobrze wie co bym zrobił?

Oczywiście byłem nieco zakłopotany, ale nie mogłem tak zostawić tego incydent szczególnie wtedy kiedy narobił mi nadziei na kolejnego całusa. Zamiast stać obok i się mu przyglądać wepchnąłem mu się na kolana i zarzuciłem jedną rękę na jego szyję.

-Skoro jesteś w tym tak dobry to raczej ktoś taki jak ja znajdujący się w takiej pozycji nie będzie ci przeszkadzał.

-Oczywiście, że nie skarbie. - proszę nie teraz, nie chcą znowu spłonąć rumieńcem. Muszę zachować resztki godności!

Dylan uśmiechnął się, bo jak zwykle wiedział do czego mnie doprowadza. Chwilę potem ułożył dłonie na klawiszach i zaczął grać. Jak bardzo się zdziwiłem kiedy zaczął też śpiewać.

If I could fly, I'd be coming right back home to you
I think I might give up everything, just ask me to

Pay attention, I hope that you listen cause I let my guard down
Right now I'm completely defenseless

Dance with me | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz