4. Can't stop dancin'

737 37 22
                                    

Dylan:

Stałem przed lustrem kończąc układanie włosów. Spojrzałem na siebie jeszcze raz i stwierdziłem, że jestem gotowy, aby wyjść na miasto. Miałem na sobie czarne jeansy z dziurami i czarną koszulę rozpiętą na dwa guziki od góry.

Matko... wyglądam trochę jak Mike

Będąc ubranym w stylu Parker'a wyszedłem z łazienki, którą miałem w pokoju. Z biurka zgarnąłem jeszcze telefon i jakieś pieniądze.

-Znowu na imprezę Panie O'Brien? - usłyszałem za sobą.

-Alfred! - przestraszyłem się kiedy ujrzałem mężczyznę siedzącego w fotelu przy drzwiach do pokoju. - Nie rób tak więcej, bo zejdę na zawał.

-Prędzej ja zejdę na tą przypadłość patrząc na mój wiek. - zaśmiał się lekko. - W takim razie co robimy z Pana wyjściem, sir? - zapytał na co westchnąłem.

-Proszę nie mów o tym rodzicom. Wiesz, że by mnie za to zabili.

-Znam Pana nie od dziś. - zaczął. - Dlatego po raz kolejny nie wspomnę o tym pańskim rodzicom. Jaką tym razem wersję wydarzeń przyjmujemy?

-Zmęczenie i wczesne pójście spać?

-Znakomity plan, sir. - uśmiechnął się.

-Dziękuje Alfredzie.

-Nie ma najmniejszego problemu. Też kiedyś byłem młody i latałem wieczorami ze znajomymi po całym mieście. - rozmarzył się. - Niech Pan już idzie, bo jeszcze Pana nakryją i nici z naszego planu. Miłej zabawy.

Wyszedłem na balkon, a mężczyzna zamknął za mną drzwi, ale na tyle abym mógł z powrotem wejść do pokoju. Ześlizgnąłem się po kolumnie, która podpierała mój balkon i znalazłem się na ziemi. To nie było normalne, abym musiał wymykać się z domu żeby pójść do klubu. Dzięki Bogu, że mam Alfreda. Bez niego już dawno bym miał absolutny szlaban na takie wypady.

Alfred był lokajem w moim domu. Zajmował się jeszcze moim ojcem kiedy ten był w moim wieku. Łącznie przebywa w kręgu mojej rodziny już 30 lat. Mimo swojego wieku nie jest nudziarzem i sztywniakiem, a na prawdę fajnym gościem. Czasami wydaje mi się, że jest tutaj jedyną osobą, która wysłuchałaby moich problemów i pomogła mi z nimi, a nie dawała na wszystko 200 dolarów.

Po przejściu czterech uliczek dotarłem na miejsce spotkania w którym czekał już Liam razem z Brett'em. Zawsze się tutaj umawialiśmy. Było to jedno z wejść do parku jak przez, który się przeszło było się już w nocnym centrum miasta. Pełno fajnych barów, klubów i knajpek.

-Jesteś wreszcie. - zaczął Dunbar. - Ile można na ciebie czekać?

-Rozmawiałem jeszcze z Alfredem, ale wszystko już jest załatwione. Idziemy?

Zaczęliśmy iść przed siebie. Nagle na skojarzenie związane z klubem pomyślałem o blondwłosej tancereczce. Szkoda, że Sangster nie zgodził się na wyjście z nami, miałbym chociaż z kim się podroczyć.

Przejście przez park nie zajęło nam dużo czasu, ponieważ o tej godzinie kaszojady nie plątały się już pod nogami. Jednak zamiast wejść do klubu my usiedliśmy na ławce na przeciwko tego miejsca.

-Po co siedzimy? - zapytałem.

-Theo załatwił nam na dzisiaj darmowe wejściówki. - zaczął Brett. - Wiesz, dobrze się sprawował w tym miesiącu. - chłopak uśmiechnął się i wrócił wzrokiem do siedzącego na jego kolanach Liam'a.

No tak, Theo Raeken, czyli nasz przypadkowy przyjaciel poznany właśnie w tym klubie do którego się wybieramy. Jak go poznaliśmy? A to bardzo ciekawa historia, a mianowicie kiedy Brett i Liam jeszcze nie byli razem Talbot wyhaczył sobie Raeken'a pośród ludzi w tłumie. Zaczął się do niego przystawiać i nagle Theo skończył przy naszym stoliku. Tak to się wszystko jakoś ułożyło, że Raeken został naszym przyjacielem i finalnie nie był w związku z Brett'em.

Dance with me | DylmasOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz