Dylan:
Całą sobotę przeleżałem w łóżku. Po tym co stało się w piątek wieczorem nie mogłem się pozbierać. Dlaczego to wszystko było tak ciężkie?
Dzisiaj była niedziela, a raczej już jej wieczór. Siedziałem na łóżku oparty o zagłówek, a w jednej dłoni trzymałem whisky. Najlepszy sposób na ból? Zapić.
Nie rozumiałem co się właściwe stało. Przecież wszystko było w porządku. Zrobiłem coś nie tak? Może tak na prawdę Thomas tylko udawał i chciał się na mnie zemścić za te lata gnębienia go. Jeżeli tak to zdecydowanie mu się to udało.
Kiedy tak patrzyłem na lecący w telewizji przypadkowy serial spojrzałem na ekran telefonu. Około czterdziestu pięciu wiadomości od Liam'a, dziesięć od Brett'a, ale żadnej od niego. Upiłem kolejnego łyka alkoholu. Ledwo co wytrzeźwiałem, a już mam plan, aby znowu zajebać się do nie przytomności.
-Pani mi nie mówi co mogę, a czego nie! - usłyszałem krzyk z korytarza.
-Kochanie spokojnie.
-Nie uspokajaj mnie wielkoludzie!
-Zważaj na słowa młody kawalerze. - zagroziła moja mama.
-Po pierwsze nie kawaler, po drugie niech Pani spierdala. - usłyszałem co raz głośniejsze kroki, które ewidentnie wskazywały na to, że ktoś zmierza do mojego pokoju.
3... 2... 1...
-Dylan słońce ty nasze! - do moich paru metrów kwadratowych wparował Liam. On dosłownie tutaj wpadł obijając drzwi o ścianę. Zraz za nim przyszedł Brett, który jak zwykle starał się naprawić szkody po swoim cudownym chłopaku. - Słyszeliśmy co się stało. Nie wierzę, że on nie chce z tobą tańczyć. - usiadł obok mnie na łóżku.
-Ja nawet właściwe nie wiem co się stało. - powiedziałem i kiedy chciałem wziąć kolejnego łyka Dunbar zabrał mi butelkę. - Ej! - zaprotestowałem. Niższy wszedł do łazienki, wylał zawartość szkła i wrócił do pokoju.
Jak dobrze, że przy sobie miałem drugą butelkę
-Koniec użalania się na sobą. Trzeba wyjaśnić tą sprawę.
-Przecież wszystko jest jasne. - zacząłem. - On po prostu nie chce.
-Nie Dylan. Jeżeli tak myślisz to jesteś w błędzie. - wtrącił Brett. - Dawno nie widziałem, aby ktoś miał taką chemię pomiędzy sobą w tańcu. Jesteście dla siebie stworzeni. Nie mówię tego tylko dlatego, aby poprawić ci humor, ale w życiu nie widziałem bardziej idealnie dobranej pary. Nie uważasz, że skoro jakimś cudem się dogadaliście to tutaj może chodzić o coś znacznie większego niż zwykłe uczucie? Moje zdanie brzmi tak: dowiedz się o co chodzi za wszelką cenę, bo ten związek jest tego wart nawet jeżeli on serio cię zostawi.
-Ty jak coś powiesz to zawsze rozpływa mi się serce. - stwierdził Liam i wskoczył na kolana Talbota.
-No nie wiem. Nie chcę mu się narzucać i wyjść na jakiegoś maniaka, który nie potrafi zostawić kogoś w spokoju.
-Wiem co rozjaśni ci w głowie. Ruszaj dupę, idziemy do klubu.
-Ty serio myślisz, że to takie łatwe?! - uniosłem się. - Na początku go nienawidziłem wiem, ale teraz nie mogę o nim zapomnieć! Siedzi w mojej głowie i nie chce z niej wyjść. Wiecie co jest najgorsze? Nie to, że teraz pewnie nie zatańczę bo nie mam z kim, a to że coś poczułem do cholery! - rzuciłem butelką o ścianę. Roztrzaskała się na małe kawałeczki, a resztki alkoholu zaczęły spływać po ścianie. - Dlaczego ja się zacząłem w to angażować bardziej niż powinienem? Dlaczego pozwoliłem na to, że skończyliśmy razem w łóżku? Dlaczego on mnie zostawił? - opadłem z porotem na materac. Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi.
CZYTASZ
Dance with me | Dylmas
Fanfiction"Gdy dwoje ludzi się kocha, ich ciała zestrajają się ze sobą jak w tańcu o ściśle ustalonej choreografii: ręka położona na biodrze, muśnięcie palcami włosów, szybki pocałunek, oderwanie ust, dłuższy pocałunek, dłoń wsuwająca się pod koszulę. To ruty...