Muzyka grała z głośników. Była ona typowa dla streetowców. Na "scenie" zbudowanej z palet walczyły właśnie dwie grupy, których nie znałem przez co uznałem, że są spoza szkoły. Światło dawały kolorowe światła i reflektory z samochodów.
Jedna wielka prowizorka
Przeleciałem wzrokiem po zebranych ludziach. Zauważyłem Zane'a, który bawił się z jakąś dziewczyną. Potem zobaczyłem Norę, która stała ze swoim nowym partnerem. Patrząc na nią wydawała się być zadowolona. Zdecydowanie miała lepsze podejście do tego wszystkiego ode mnie.
-Jak się bawicie?! - krzyknął jakiś gość przez mikrofon, który momentalnie zjawił się na scenie. Tłum wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk co chyba było oznaką tego, że im się podobało. - Kolejna bitwa za nami. Kto ma ją wygrać? Ekipa z Grays Ferry? - wzniosły się małe owacje. - A może grupa z Point Breeze? - tym razem reakcja była o wiele głośniejsza. - W takim razie wszystko jest jasne! Ten pojedynek wygrywa Point Breeze. Może następnym razem Grays. - grupy zeszły ze sceny. - Teraz coś na co czeka każdy z nas. Mistrzowie dotychczasowych bitw i ekipa, która chce ich pobić. W takim razie zaczynamy!
Z tego co się okazało prowadzący zszedł ze sceny. Na paletach znalazła się kolejna formacja której nie znałem. Szczerze to byłem ciekawy tych mistrzów. Musieli być na prawdę dobrzy skoro wygrywali każdą bitwę. Z pewnością Dylan mógłby się od nich uczyć.
Nie minęła chwila i na scenie znalazła się druga grupa, a ja czułem jak wewnątrz się gotuje. Tym razem znałem wszystkich.
Serio Thomas, mogłeś się domyślić kim są ci najlepsi
Na czele wszystkich stał nie kto inny jak walony Dylan O'Brien. Zanim muzyka zaczęła grać spojrzał na mnie i puścił oczko. Za cholerę nie wiedziałem jak mnie odnalazł pośród tych ludzi, ale wolałem już w to nie wnikać.
Nagle z głośników rozległa się muzyka, a grupa z naszej szkoły zaczęła pokazywać na co ją stać. Na początku patrzyłem na to krytycznie, ale z każdym kolejnym krokiem i wykonaną figurą co raz bardziej podziwiałem to co miałem przed sobą. W tej scenerii i tej muzyce ten taniec nie wydawał się być taki zły. Po chwili przyszła pora na ich przeciwników. Nie byli niestety tacy dobrzy jak Dylan i spółka. Chyba w tym momencie zacząłem dostrzegać różnice nad złym i dobrym street'em.
Muzyka ucichła co oznaczało koniec bitwy. Na palety znowu wszedł prowadzący i rozpoczął rytuał wyboru. Tak jak się mogłem domyślić grupa z naszej szkoły wygrała. Kiedy wszyscy byli zajęci cieszeniem się z wygranej uznałem, że jest to dobry moment, aby się zacząć ewakuować. Doszedłem zaledwie za drugi rząd garażów, a już usłyszałem czyiś głos.
-Tak szybko uciekasz tancereczko? - zapytał na co odwróciłem się wzdychając. Spojrzałem na Dylana, który stał w odległości dwóch metrów ode mnie. - Nic nie powiesz?
-O czym? - zacząłem palić głupa. Bardzo dobrze wiedziałem o co mu chodziło. Czemu obieram jakieś dziwne strategie obronne? Thomas weź się w garść.
-O bitwie. - przybliżył się. - O moim tańcu. - położył rękę na moim ramieniu i lekko po nim przejechał. - Więc... jak było? - popatrzył na mnie.
Wow on ma na prawdę ładne oczy. Znaczy, co?
-Nie było źle, ale też nie perfekcyjnie. - brunet uśmiechnął się i spuścił wzrok.
-Czyli było dobrze. - stwierdził.
-Tego nie powiedziałem.
-Ale chciałeś mój drogi. - dobra miał rację. Już miałem mu powiedzieć, że serio fajnie tańczył, ale to jest Dylan. Nie mogę tego mówić, uznałby mnie wtedy za nie wiadomo kogo. - Dzisiaj nie jesteś z Zane'em?
CZYTASZ
Dance with me | Dylmas
Fanfiction"Gdy dwoje ludzi się kocha, ich ciała zestrajają się ze sobą jak w tańcu o ściśle ustalonej choreografii: ręka położona na biodrze, muśnięcie palcami włosów, szybki pocałunek, oderwanie ust, dłuższy pocałunek, dłoń wsuwająca się pod koszulę. To ruty...