16~Samolot~16

2.1K 180 319
                                    

Pov: Dream

Obudziłem się rano z bólem głowy kto by spodziewał. Rozejrzałem się po salonie bo właśnie tam się znajdowałem, na kanapie leżałem ja i Maks a reszta na podłodze na kocach. Na materac który dałem widać że nikt się nie skusił, ale po chwili zobaczyłem że Big Q jest cały owinięty papierem toaletowym i śmieszne wyglądał bo spał. Wyjąłem szybko telefon i zrobiłem kilka zdjęć. Nagle Sapnap się podniósł do siadu.

--Dzień dobry panie alkoholiku-...

--Spadaj Dream-...

--Główka jak widać boli-można to było wywnioskować z tego że od razu po wstaniu się za nią złapał

--No shit sherlock-powiedział

--Hahah very funny a teraz pomóż mi ogarnąć Alexa bo nasz wczorajszy prank podziałał lepiej niż miał-powiedziałem

Sapnap wstał a ja od razu poddałem mu tabletkę na ból głowy która leżała na stole. Połknął ją bez wody. Wzięliśmy Big Q i zaczęliśmy odwijać o dziwo nie obudził się, spał jak zabity. Uznałem że od razu pójdę po więcej tabletek. Sam jedną wziąłem a resztę postawiłem na stoliku w salonie.

Następny obudził się Yuki.

--Ugh dzień dobry-przywitał się

--Hej Yuki-...

--Masz tu tabletkę-powiedziałem i się uśmiechnąłem

--Dzięki jesteś wielki-powiedział

--Do usług, idę zrobić dla wszystkich śniadanie. Yuki masz jak się dostać do domu? - zapytałem

--Ta, mam auto a wydaje mi się że za godzinę będę raczej trzeźwy-odpowiedział

--A wiesz jak z Maksem? -zapytałem

--Maks mieszka ze mną i z moją dziewczyną-...

--Czyli ciebie i Maksa mamy z głowy, tylko jak z resztą-...

--Ewentualnie jeśli któryś z nich mieszka po drodze do mnie mogę ich pod wieść-powiedział

--Okej to zapytamy się ich jak się obudzą-powiedziałem i poszedłem zrobić w końcu to śniadanie

Postawiłem na wielką tacę tostów z nutella. I to wcale nie dlatego że nie mamy masła ani innego chleba niż tostowy ani trochę. Mam farta że mój toster jest duży i mogę pomieścić 4 tosty na raz bo inaczej zajęło by mi to mnóstwo czasu. Nie wiem ile dokładnie tostów zrobiłem ale na pewno dużo. Zobaczyłem że każdy już wstał.

--Chłopaki śniadanie chodźcie! - powiedziałem lekko głośniej

Po chwili cała banda zebrała się przy stole i zaczęliśmy jeść. Gdy już zjedliśmy uznaliśmy że każdy zacznie się zbierać powoli do domu. Karl miał dom po drodze z Yukim i Maksem więc on jedzie z nimi. Alex miał jechać autobusem bo mieszka totalnie w inną stronę.

Chłopaki już pojechali a ja zacząłem się lekko martwić George jest już w samolocie i nic mi nie napisał przed lotem. Trudno na razie nic się nie dowiem. Nie wiedziałem co mogę dziś porobić, więc robię dzień nic nie robienia. Kocham jak i nienawidzę takich dni, z jednej strony marnowanie czasu, ale z drugiej odpoczynek od wszystkiego.

Pov:George

Pan kapitan powiedział że przez cały lot mamy mieć zapięte pasy. Czyli będą turbulencje ugh. Zostało mi jeszcze około 4 godziny lotu. Nie miałem dobrego humoru bo widziałem jak bardzo zaniedbany był grób rodziców. To oznaczało że tylko ja go odwiedziłem od najbliższych 2 tygodni. Zwłaszcza że pogoda nie była najlepsza to dodatkowo przyczyniło się do zaniedbania grobu. Jest to po prostu smutne jak na grobie nie widzisz żadnych zniszczy żadnych kwiatów, tylko liście które spadły z drzewa. Rozumiem że oni już nie żyją, ale miło by było gdyby chociaż moja ciocia odwiedziła swoją siostrę. Zacząłem się zastanawiać czy mnie ktoś by z mojej rodziny odwiedział? Skoro ich nie odwiedzają to mnie tymbardziej, nie jestem zbyt lubiany w rodzinie przez co co robię w internecie. No właśnie internet... Dawno nie dodałem żadnego filmu. Gdy tylko wrócę do domu poproszę Claya by nagrał coś ze mną w najbliższym czasie. Postanowiłem pójść spać bo i tak nie mam nic lepszego do roboty.

*time skip* 30 min do końca lotu

Pov:Dream

Właśnie jechałem na lotnisko. Nie wiem czemu ale się stresowałem, mam nadzieję że wszystko jest w porządku i Goguś spokojnie doleciał. Za jakieś 20min powinien lądować.

Gdy byłem już na lotnisku tylko czekałem aż Gogy wyląduje.

Zobaczyłem że dużo ludzi wchodzi do budynku. Pomiędzy tymi ludźmi był George który jak mnie zauważył podbiegł do mnie i przytulił. Podniosłem go lekko do góry i zrobiłem dwa piruety na co szatyn się zaśmiał.

--Chodź muszę odebrać bagaże-powiedział i po 15 minutach mieliśmy wszystko i mogliśmy jechać do domu.

Dojechaliśmy na spokojnie do domu. George poszedł się położyć, a ja z nim. I tak zasnęliśmy.

720słów nudny ten rozdział trochę XD

Nevermind//DreamNotFound Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz