Narrator Check
Dziewczyna teraz siedzi odizolowana od wszystkich. Dla dobra swojego, jak i innych. Cóż... Może wam przedstawię czemu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Słysząc zdania dziwnego osobnika, odsunęła się. Była w ogromnym szoku tych słów.
- Czy to przeze mnie? - te pytanie krążyło wokół różowowłosej bohaterki.
Nie słyszała w tym czasie nikogo. Analizowała szczegóły słów.
Podczas jej zamyśleń, tajemniczy osobnik szybko się podniósł i rzucił się na nią.
- Polly, uważaj!
Usłyszała te zdanie od blond włosego. Szybko z wiatru zrobiła tarczę, przez co wróg został odepchnięty.
Podniosła głowę spoglądając na roześmianego czarnowłosego. Ten dostrzegł w jej oczach charakterystyczne oczy.
Gdy tylko pstryknęła palcami dołączył do wiatru ogień.
Widząc to każdy widz miał lęk w sobie.
Szybkim ruchem ręki jej tarcza wiatru z ogniem zmieniła się w duże ogniste tornado i wciągnęło tego osobnika.
Widziała jak jej tornado paliło jego skórę jak i ubrania.
Zamierzała dołożyć jeszcze do tej mieszanki trochę mocy elektro, ale poczuła spokój i szybko zasnęła.
W tym czasie tornado znikło, a prawie usmażony człowiek stanął znów na ziemi i zniknął.
- Nie panowała nad bólem i gniewem. - skomentował powód jej spokoju i zaśnięcia Venti.
- To było straszne... - szepnął dalej przestraszony Aether.
- Tylko ten czarny osobnik nam uciekł. - rzekła Jean.
- Wróci znowu. - ostrzegł Archon.
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nasza Polly była świadoma tego co robiła przed miastem.
Siedziała na podłodze dalej myśląc nad słowami jej wroga.Usłyszała jak do pomieszczenia ktoś wchodzi. Zza drzwi wychyliła się dziewczynka w czerwonej czapce.
Różowo włosa przechyliła głowę obserwując poczynania małej dziewczynki.
Ta dziewczynka uśmiechnęła się radośnie i podbiegła do niej.
- Jesteś śliczna! - odezwała się czerwonooka siadając przed nią.
Polly tylko podniosła brwi nic nie mówiąc.
- Klee chciała po towarzyszyć Pani... - przerwała wypowiedź.
- Polly. - przedstawiła się.
Klee Pov
Z daleka widziałam nie raz różowowłosą dziewczynę w mieście, która towarzyszyła Honorowemu Rycerzowi. Czekałam na dzień jak ją poznam!
Dzisiaj właśnie miałam okazję!
- Czemu Polly siedzi tu sama? - spytałam
- Cóż, kazali mi zostać tu. - spojrzała w bok.
- Niech Polly pójdzie razem z Klee! - zaproponowałam.
- Skąd ten pomysł? Będą źli, że zniknęłam.
- Klee będzie pilnować Polly! Będzie twoim rycerzem! - ciągnęłam ją za koszule.
Dziewczyna wstała. Radośnie skakałam i ciągnęłam ją za rękę idąc przed siebie.
- Polly pozna jeszcze inne osoby! - dałam jeszcze znać mojej towarzyszce.
Gdy dotarłyśmy w odpowiednie miejsce od razu zobaczyłam znane mi twarze.
Pomachałam do tych osób.- Klee, znowu kogoś przyprowadziłaś?
- Polly pozna Dionę i Qiqi! - odpowiedziałam.
- Qiqi też się cieszyć na widok nowej osoby. - smutno, ale z lekkim uśmiechem powiedziała Qiqi.
- Hm, w sumie też mi miło poznać. Nie raz o tobie słyszałam. - tym razem odezwała się Diona.
- Z wzajemnością. - też wysiliła się na uśmiech Polly.
- To jaki masz plan tym razem? - tym razem Diona zwróciła się do mnie.
- Klee usłyszała informacje gdzie się znajduje braciszek Albedo! Idziemy do Dragonspine!
- Wiesz, że to niebezpieczne?! - krzyknęła turkusowo oka. - Przecież nam Jean zabroniła.
- Klee bez dorosłego nie pójdzie. Polly jest dorosła!
- Qiqi być spokojna. Qiqi być ciekawa nowej osoby.
- Właśnie. Skoro Polly ma nas pilnować to musi mieć czym bronić. - zwróciła się Diona do wspomnianej osoby. - Umiesz władać ogniem?
Polly nie odpowiedziała, a pokazała rękę z wyczarowanym ogniem.
- Czyli możesz iść. - skomentowała Diona.
- Klee mówi Na przód!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Polly Pov
Dotarłyśmy do tak zwanych stóp góry.
- Jesteście pewne, że chcecie tu być?
- Klee chce zobaczyć brata Albedo!
- Ja z Qiqi mamy zdolności lecznicze, więc to ty najbardziej będziesz ryzykować, Polly. - zaśmiała się ta kotowata dziewczynka.
Westchnęłam i poszłam do przodu. W sumie racja, jestem jedyna z tych "dorosłych" w tej drużynie, więc biorę na wszystko też odpowiedzialność.
- Obyśmy się wszystkie nie zgubiły. - tyle rzekłam.
Miałam wrażenie, że im dłużej i głębiej szliśmy w Dragonspine, tym bardziej było zimniej.
- Klee jest zimno...
Szybko odszukałam bezpiecznego miejsca z ogniskiem. Szybko pobiegłyśmy w te miejsca. O dziwo był pusty namiot.
- Qiqi jest już zmęczona...
- Też już nie dam rady... - też odezwała się Diona.
- Daleko jeszcze do tego miejsca, Klee? - spytałam.
- Klee tak naprawdę nie wie, gdzie dokładnie Albedo przebywa.
Zastanawiałam się co wymyślić, zostawić dzieciaków i sama pójść nie mogę...
Rozejrzałam się wokół obozowiska. Zauważyłam jakieś chusty i sznurki.
Dostałam olśnienia. Wzięłam te rzeczy i stworzyłam taki plecak dla dzieci.
- Jedną będę miała na plecach, drugą w rękach, a trzecia będzie trzymała się mojej szyji.
- Udźwigniesz nas wszystkie? - spytała różowowłosa dziewczynka.
- Dam radę.
Więc tak, Klee chciała kryć tyły więc była w tym moim plecaku, Diona zażyczyła sobie miejsce na moich barkach, a Qiqi zdecydowała, że będzie chciała być trzymana.
Oczywiście było mi ciężko, ale do zniesienia.
Co chwilę musiałam się zatrzymywać, żebyśmy nie zamarzły i też odzyskać siły.
Wszystko było w porządku, gdyby nie zagrodzili drogę jacyś ludzie.
- To Fatui! - krzyknęła Diona.
Wszystkie zeszły ze mnie i szybko wyczarowały swoje bronie. Też swoją wyczarowałam.
Dobra, nie dać się pokonać i nie zamarznąć. Nie powinno być trudne.
CZYTASZ
Nowy Dzień, Nowe... || Genshin Impact
Fanfiction(Mogą być spoilery, sceny, które są w "mandze", a ja sama o tym nie wiedziałam, bo nie czytałam. Jeszcze niektóre informacje są przeze mnie wymyślone i na potrzebę. Będą jeszcze nawiązania z tego, co grałam (choć słabo kumam angielski xD). Nwm czy j...