☄️ Rozdział 6.4☄️

21 0 0
                                    

Polly Pov

Po sytuacji z panem Changiem, przez chwilę towarzyszyłam chłopakom, podobno szliśmy do Jade Chamber (Jadeitowa Komnata).

Kiedy dotarliśmy przed dużym budynkiem, jak to blondyn powiedział, świątynią Yiyan.

Aether poprosił, żebym została, a sam z Tartaglią "polecieli" na latającym podeście ziemnym¿?

Cóż, było pusto, oprócz strażników nikogo nie było.

Spacerowałam sobie, dopóki nie zrozumiałam, że przez godzinę udało mi się około trzydzieści kółek wokół przedmiotu do robienia Rytuału Zwątpienia (Rite of Descension).

A skąd wiem, ile kółek zrobiłam? Otóż zwrócił uwagę jakiś młody chłopak w czapce zimowej.

- Czemu tu sama pani jest? - spytał młodzieniec.

- Czekam na przyjaciela, który poleciał do...

- Jade Chamber? Byłem tam przed chwilą! - przerwał. - Rozmawiali o tobie tam!

- Mam się bać? - zażartowałam.

- Z tego co słyszałem, to nie ufają ci i według pani Geo jesteś zagrożeniem dla miasta.

Zamilkłam. W sumie co się dziwić.

- Pani nie musi się martwić! Braciszek pomoże! - olśniło mnie.

- Czyli to ty jesteś Teucer?

- Więc pani już mnie zna! - uśmiechnął się.

- Jestem Polly. Właśnie teraz mnie zaciekawiło jak ty się tam dostałeś, skoro nie masz przepustki i uniknąłeś strażników? - będę się śmiać jak się okaże, że wykorzystał imię Tartaglii i na luzie wszedł.

- Otóż mnie znają! Braciszek przedstawił mnie strażnikom i innym! - czyli można powiedzieć, że zgadłam?

- No to tutaj czujesz się jak u siebie, prawda? - pomyślałam.

Poczułam jak ktoś złapał mnie za rękę i ciągnął w nieznanym dla mnie kierunku. Teucer był szybki jak na taki wzrost, myślę, że podczas wyścigu mógłby być remis między nami.

- Chodźmy do Pana Cyklopa!
Na pewno się polubicie!

Do kogo?????

Długo trwało zanim się zatrzymaliśmy i zrobiliśmy przerwę od biegania.

Kojarzyłam ten teren. Byliśmy niedaleko Qingxu Pool (Basen Qingxu). Totalny szok, daleko od miasta.

- O tutaj jest! - krzyknął młody i pobiegł do...

Strażnika ruin!

- Panie Cyklopie! Chcę kogoś pana przedstawić!

Nie wiem czy to dobry pomysł stać przy tym robocie. Cóż, muszę być czujna. Jak narazie się nie ruszył.

- On tu od dawna siedzi. Za każdym razem, kiedy przyjeżdżam idę do niego i rozmawiam! - opowiadał chłopak. - Mam nadzieję, że się ruszy i pobawi się z nami. - zauważyłam jego smutek.

Lekko się zdenerwowałam widząc jego minę. Wzięłam głęboki wdech.

- Jeszcze się doczekasz! Też mam nadzieję, że twój przyjaciel będzie ci towarzyszył. - uśmiechnęłam się. - Możliwe, że da się go uruchomić później.

- Serio?! Dasz radę teraz? - rozpromienił się.

- Wygląda na to, że brakuje części i to sporo. - przeszukałam robota. - Ale wkrótce uda nam się go obudzić.

Chłopak podbiegł i przytulił mnie. Znajome uczucie..

- Jesteś najlepszą siostrą! - w głowie miałam skądś te zdanie. Jakbym teraz to usłyszała od jakiejś dziewczynki.

Siedzieliśmy tak kilka długich minut przy panu Cyklopie rozmawiając o wszystkim.

- Musimy chyba wracać. - rzekłam.

- Jutro przyjdziemy do pana Cyklopa? - kiwnęłam głową zgadzając się.

Niechętnie wstaliśmy, pożegnaliśmy się z robotem i poszliśmy w stronę miasta.

Byliśmy ledwo w połowie drogi, a już napotkaliśmy aż dwóch Ruin Hunters ( Łowców ruin).

- Nie lubię ich. - wyszeptał Teucer z lekkim strachem w głosie.

Nim cokolwiek zrobiliśmy od razu te roboty latające namierzyły nas i szykowały się do przecięcia nas.

Zdążyłam wziąć na ręce młodego i wysoko podskoczyć tak, żeby obydwie nas ominęły pod nami.

Wylądowałam kilka metrów dalej od robotów.

- One nie odpuszczą. One są wrogami dla pana Cyklopa. Są uparte i zbyt szybkie. - opisał naszą sytuację.

Wzięłam go na plecy.

- Trzymaj się. Zajmie to chwilę. - przekonywałam niebieskookiego.

Jeśli bym go zostawiła, jeden z tych łowców namierzył chłopaka.

Wyciągnęłam swoją broń drzewcową i kilkoma szybkimi ruchami z pomocą ognia i fioletowego prądu pokonałam jednego. Z drugim zaczął się wtedy problem.

Uniósł się w górę zmieniając swoją formę.

- Będą ataki z góry! Nie dasz rady! - ostrzegł znowu chłopak wtulając się i lekko wiercąc się, żeby nie spać.

Robot wypuścił pierwsze bomby przez co szybko unikałam.
Tyle ich spadło, że poczułam zmęczenie.

- Dobra inny plan. - westchnęłam i zmieniając miejsce dla Teucera tak, że był teraz w moich rękach.

- Polly! Teucer! - usłyszałam głos przyjaciela a z nim Paimon i Tartaglia. Okazja była.

- Zamknij oczy i wstrzymaj krzyk, jeśli masz lęk wysokości. - zwróciłam się do młodego i wysoko nad robotem rzuciłam chłopakiem.

- Aether, złapcie go! - krzyknęłam rzucając się na łowcę. Na tyle szczęście byłam jego celem.

Aether z rudowłosym złapali chłopaka. Co do mojego celu skoczyłam tak, że byłam na wysokości jego oka. Gołą ręką z prądem wyczarowanym uderzyłam w jego słaby punkt.

Maszyna wyłączyła się i spadła z hukiem na ziemię. Z góry widziałam jak Tartaglia wyciągnął wodną broń i jednym ruchem zniszczył ją ostatecznie.

Wylądowałam delikatnie na ziemię. Czułam okropny ból mojej ręki. Mogłam użyć miecza do tego.

Poczułam wzrok blondyna na moją osobę. W jego oczach miał zmartwienie.

- Może wracajmy do miasta. - powiedziałam ruszając się pierwsza zarazem unikając ich wzroku.

O tyle dobrze, że ciągle chodzę z torbą i znalazłam jakieś bandaże.

W ruchu próbowałam owinąć zakrwawioną rękę. Wkurzyłam się kiedy drugi raz mi ta czynność nie wychodzi.

- Czekaj. - stanął przede mną burszytowooki i łapiąc delikatnie za moją zranioną rękę owinął ją bandażem. - Pójdziemy później do Qiqi i opatrzy ją dokładnie. - kończąc czynność swoją delikatnie wierzch mojej dłoni poklepał.

- Jak było w Jade Chamber? - zabierając swoją rękę spytałam.

- Dzięki tobie mamy więcej danych i od razu strażnicy poszli na poszukiwania. Jutro też dołączę do nich. - słyszałam spokój w jego głosie.

- Ale jak narazie musi się pokazać Ningguang. - wtrącił się rudy. - Musi poznać świadka tej sytuacji.

- Czemu kłamiesz, braciszku? Chcecie ją odizolować! - bił młody swojego starszego brata. - Ona nic złego nie zrobiła, a wy chcecie ją zamknąć! Pomogła wam przecież!

Mówiąc to młody podszedł do mnie i tak się ustawił, jakby miał mnie osłaniać.

- Jeśli taka jest wola tej pani Ningguang, z przyjemnością z nią porozmawiam. - uśmiechnęłam się i głaszcząc młodego próbowałam uspokoić młodego.

Nowy Dzień, Nowe... || Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz