☄️ Rozdział 6.1☄️

18 2 0
                                    

Polly Pov

Tym razem narrator poszedł spać, więc opiszę wam krótko historię.

Minął tydzień albo trochę dłużej od znalezienia tego dziwnego osobnika.

Dowiedziałam się od Jean, że jak narazie on siedzi zamknięty w więzieniu i jak wrócę to razem ze mną zdecydujemy co z nim.

Po tym tak jak Aether powiedział, poszłam poznać kilka osób. Oczywiście towarzyszyła mi Noelle i Klee.

Nie będę szczegółowo opisywać jak wyglądał każdy dzień, ale streszczę.

Pierwszą osobą do poznania był Razor. Razem z Klee znaleźliśmy go w lesie wilków.
Początkowo patrzył na mnie nieufnie, nie dziwię się. Długo trwało, żeby się przyzwyczaił do mojej osoby. Podczas przyzwyczajania się do swojego towarzystwa musieliśmy pomóc wilkowi, który tylko przechodził przy obozowisku stworów. O dziwo chłopak z wizją elektro po tym prosto z mostu powiedział co o mnie myśli, czyli czuł we mnie zagrożenie, ale kiedy pomogłam zwierzakowi to ufa mi. Będąc szczera, to uroczy chłopak. Najlepsze było to kiedy wieczorem mogłam dotknąć jego miłych i puszystych włosów.

Kolejną osobą, którą poznałam była Fischl. Spotkałam ją przy sklepiku z żywnością z Moną. Cóż, ciężko mi było na początku z nią dogadać, ale później rozumiałam co mówi.
Najlepszy był jej przyjaciel Oz. Gdyby nie on możliwe, że bym całkowicie nie rozumiała i przypadkiem ją obraziła czy coś.
Później wyzwała mnie na pojedynek. Oczywiście skończył się na remisie, bo wtrącił się strażnik ruin. Podobno według niej i tak przetłumaczył Oz, jestem zamkniętą w sobie osobą, ale gdy trzeba to potrafię być otwarta i żywiołowa.

Trzecią osobą był Bennet. Wtedy towarzyszyła mi Noelle.
Na pierwszy rzut oka wygląda na optymistycznego szczęściarza. No i po części się nie myliłam. Razem z nim znaleźliśmy jakąś skrzynię. Po otworzeniu były same owoce. Chłopak obwiniał się za to, bo podobno ktoś mówił, że ma być trochę mory. Pocieszałam go, że jedzenie daje więcej szczęścia niż mora. O dziwo go to uspokoiło, ale na krótko, bo ponad dziesięć slime'ów nas zaatakowało. Na szczęście Noelle była obok i dzięki jej wizji była tarcza i kilkoma ruchami wszystkie pokonała. No i znowu zielonooki się obwiniał za swój pech. Zamknęłam mu uroczą buźkę jabłkiem i pewnie powiedziałam, że nie ma żadnego pecha i że jeśli będzie tak ciągle myślał to zwariuje jego psychika. Długo trwał ten mój wywód. Słuchał uważnie moich słów i powiedział, że jestem dobrym przykładem dla młodych. Oby się nie mylił.

Ostatnie osoby to Rozalia i Eula. Gdy chciałam pójść do tawerny o jakiś napój owocowy to obydwie spotkałam siedzące obok siebie i popijały coś. Pierwsza reakcja to cóż... Niezręcznie się czułam. Wyglądały po części strasznie i niechcące z nikim rozmawiać. Jedna z nich zauważyła mnie i od razu mnie zawołała. Wyglądała na zakonnice, ale na pewno? Gdy tylko podeszłam zaczęła od pytań typu kim jestem, czyli opisowe. Druga niebieskowłosa, czyli Eula tylko patrzyła i słuchała. No i kiedy jako tako mnie poznały od razu zaproponowały mi jakiś alkohol. Odmawiałam, na co one z grymasem odpuściły prosząc o sok winogronowy dla mnie. Dalej czułam się nieswojo, bo wiecie... Nie wiem jak to opisać... Są duże?
Niestety skończyło się na upitej Rozalii i co chwilę dotykała mojej twarzy mówiąc, że jestem uroczą. Na szczęście pomogła Eula, mówiąc, że nigdy tak się nie zachowała. Sytuację uratowali Barbara i Kaeya wchodzący do tawerny. Blondynka od razu zabrała Rozalię, bo podobno szukała ja. Za to Kaeya miał coś do przekazania niebieskowłosej. Postanowiłam pójść do siebie i odpocząć po tym wszystkim.

Cóż, to koniec historii. Wracamy do teraźniejszego momentu, czyli o wyjeździe.

Właśnie pakowałam trochę rzeczy do swojej torebki, czyli tylko jedzenie i picie oraz coś do spania. O dziwo to co planowałam wziąć się zmieściło.

Gdy tylko wyszłam z zamku rycerzy zastałam Kaeye przed drzwiami.

- Już nas opuszczasz? Będzie smutno bez twojej obecności. - nie wiem jak mam to zinterpretować.

- Oczywiście, że wrócę. Jeszcze się zdziwisz jak szybko. - odpowiedziałam z uśmiechem.

Granatowowłosy nic nie powiedział tylko podszedł do mnie. Patrzył na mnie z góry, bo oczywiście był wyższy ode mnie. Delikatnie złapał moją dłoń przybliżając ją do swojej twarzy i musnął wierzch mej dłoni ustami.

- Miłej podróży. Wróć cała. - po tych słowach puścił mnie i poszedł w swoją stronę.

Zamurowało mnie chwilę, ale szybko otrzęsnęłam się i poszłam do wyjścia miasta, bo tam miałam się z Aetherem i Paimon spotkać.

Narrator Check

A w międzyczasie Diluc zobaczył ta całą sytuację z Kaeyą i Polly. Miał okazję kiedy rozeszli się. Szybko pojawił się przy granatowowłosym i pacnął go w głowę. Nie delikatnie.

- Ajjj, za co? - spytał błękitnooki.

- Kolejną dziewczynę chcesz zmanipulować? Serio ci się nudzi stalkerze?

- Jaki znowu stalker? - zaśmiał się latynos. - Nie jest moją kolejną "ofiarą", jak to mówisz. Teraz na poważnie się zachowuję. - zaczął się bronić.

- A cóż ja słyszę~ - obydwaj usłyszeli kobiecy głos. - Czyżbyście się w tej uroczej istocie zauroczyli?

Oczywiście podsłuchała rozmowę Lisa.

- Oj kapitanie Kaeya, jeśli tylko usłyszę lub wyczuje od tej dziewczyny coś przykrego w jej słowach lub w aurze, od razu będę wiedzieć, że niemiłego psikusa jej zrobiłeś.

Gdy tylko wypowiedziała te słowa, aż mężczyźni zlękli się jej postaci.

- Cóż, będę obserwować was. Do później~ - z uśmiechem pożegnała się i wróciła do biblioteki.

Później czerwonowłosy znowu uderzył kapitana w głowę, mówiąc, że pomoże bibliotekarce, jeśli coś odwali.

(Tu narrator, kto się stęsknił?)

Polly Pov

Dotarłam do bram i od razu zauważyłam blond czuprynę.

- Już jestem! - krzyknęłam. - Gdzie jakiś powóz czy coś w tym stylu? Bo jak mówiłeś, to daleko.

- Ah tak, nie potrzebny nam! - odpowiedział rozbawiony.

- Czemu? - patrzyłam zdezorientowana.

- Aether ma specjalną zdolność! - wyjaśniła trochę Paimon.

- Chodźmy dalej, żeby ludzie nie byli blisko nas. - zaproponował.

Tak we trójkę byliśmy na moście.
Chłopak zbliżył się trochę do mnie.

- Więc tak, trochę ci się zakręci w głowie, bo pierwszy raz takie coś przeżyjesz. Kilka razy takie coś będziesz robić to przyzwyczaisz się.

Mówiąc to wyciągnął mapę, która lewitowała przed nami. Kliknął na jakiś punkcik i mapa zniknęła. Za to był okrąg na ziemi, na którym staliśmy i szybko wokół nas było biało.

Myślałam, że oślepłam. Sekundę później zamiast białego miejsca widziałam naturę. Złapałam się za głowę mając zawroty jej. Poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach.

- Oddychaj głęboko. To pomoże! - doradziła latająca dziewczynka.

Zrobiłam ta czynność i na szczęście mi to serio pomogło.

-Juz lepiej? - spytał. Kiwnęłam potwierdzając. - Spójrz tam. - powiedział wskazywając w pewne miejsce.

Skierowałam swój wzrok w duże, piękne miasto. Z otwartymi lekko ustami patrzyłam na ten piękny widok.

- Jesteśmy w Liyue. Miasto geo, Ziemi.

Nowy Dzień, Nowe... || Genshin ImpactOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz