Rozdział 16

3.4K 305 27
                                    

Z.P.W Ali.

Zaczęłąm bardzo mocno oddychać. Powoli zaczęło prakować mi powietrza co znaczyło że powoli moje życię się kończy.Spojrzałam na dół i moim oczom ukazała się wielka kałuża krwi...mojej krwi. Straciłam jej tak dużo że się dziwiłam że jeszcze żyję. Usłyszałam jakieś kroki. Najprawdopodobniej była to Kim która ponownie będzie krucić moję życię. 

-Ali!-usłyszałam zbawiający głos ,dobrze znanej mi osoby i naszczęście nie była to Kim.

-J-Jeff?-po moich policzkach zaczęły spływać łzy. Moj męki dobiegły końca?

-jezu Ali...-Jeff podbiegł do mnie i próbował zdjąć moję kajdany na nogach i nadgarstkach. Ja opadłam w jego ramiona poczym mnie przytulił. Nawet nie wyobrażacię sobie jak byłam szczęśliwa. Gdy Jeff mnie ściągał, zobaczyłam w jego oczach strach. Tak jakbym w jego ramionach zaraz miała zamknąć oczy i już nigdy miała się nie budzić. On kucnął ze mną w ramionach gdy moję nogi zaczęły się uginać . Tak jakby czytał mi w myślach. Wszystko było piękne ale nic nigdy nie trwa wiecznie a by mogło...

-co za wzruszająca chwila...szkoda by było gdyby ktoś wam ją popsół-spojrzeliśmy na Kim która trzymała Lili i przyłożyła jej nuż do gardłą. Tylko nie  to, tylko nie Lili. Nie chcę stracić kolejnej tak bliskiej mi osoby. Jeff wyciągnął nuż i z zadziwiającą prędkością podbiegł do Kim ,odcinając jej rękę. Ona krzyknęła a Lili opadła na zięmię. Jeff zabrał Lili od Kim i podbiegł do mnie, kładąc blondynkę obok mnie.

-nie ruszajcię się z tąd-próbowałam go zatrzymać ale on wyrwał się.

-Jeff...-szepnęłam zachrypniętym głosem. Bałam się że ta wariatka może zrobić mu krzywdę a tego napewno bym nie wytrzymała. Kim rzuciła się na Jeffa lecz na szczęście chłopak zrobił unik i lekko podcioł gardło dziewczyny. wszystko wychodziło na to że Jeff wygra lecz...zagalopowałam się. Kim wbiła nuż w brzuch Jeffa. Chłopak wypluł krew a dziewczyna złapała jego twarz i...wbiła mu się w usta. Wiedziałam że robi to by zniszycz mi psychikę i...udało jej się. Nie wiem dlaczego, ale poczółam okropnę ukucię w sercu. Przegryzłam dolną wargę powstrzymując napływające do oczu łzy. Jeff oepchnął ją i wbił jej nuż w brzuch,rozrywając go. Kim opadła. Jeff kucnął przy niej.

-p-pamiętasz jak powiedziałeś mi że jestem piekna?-Kim próbowała złapać chłopaka za policzek ale on się wyrwał. 

-pamiętam ale możesz być jeszcze piękniejsza-Jeff uniusł nuż w gurze i zaczął wycinać na twarzy Kim, uśmiech. Później jeszcze zaczął grzebać w jej wnętrznościach i wyciągnął jej nerki. Dało się domyśleć że to dla Jacka. Gdy chciał do mnie podejść, potknął się o jelita dziewczyny któreoplotły mu się o nogę. Widok jak prubóje się z nich wyplątać był naprawdę zabawny, ochydny ale zabawny. Gdy udało mu się uwolnić z uścisku jelit Kim, podbiegł do mnie i przy mnie kucnął. Przytulił mnie i zaczął głaskać mnię po włosach.

-przepraszach-usłyszałam jego głos. Jego bluza zaczęła być bardziej czerwona od krwi w okolicach brzucha. Zdałam sobie sprawę że w tym momęcie Jeff krwawi.

-Nigdy nie spodkałam większego idiotę jak ty ale...dziekuję- wtuliłam się w jego bluzę a on zaczął się cicho śmiać. Ja zaczęłam się lekko trząść z zimna co Jeff oczywiście zauważył.

-zimno ci?- spojrzał mi w oczy a ja kiwnęłam twierdząco głową. Chłopak zdjął swoją bluzę i ponownie zobaczyłam jego umięśnienie oraz nie durzą krwawiącą ranę. Ten chłopak nigdy nie przestanie mnie zadziwiać. Założył na mnie bluzę poczym wziął mnie na plecy. Lili po drodzę powiedziała mi że rodzice zostali postrzeleni ale nie przejęłam się tym zbytnio. Ludzie rodzą się i giną to normalne. Nie byłam do nich jakoś specjalnie przywiązana bo nigdy ich przy mnie nie było. Zawsze praca była ważniejsza raz zapomnieli o moich urodzinach bo mieli jakieś biznesowę spodkanie. Ponieważ nasz dom był otoczony jakimiś facetami , narazię nie mogłyśm tam wracać bo by zaczeli o nas wypytywać a tego jak narazię chcieliśmy uniknąć. Jeff zaprosił mnie i Lili do siebie na co ja zareagowałam dość dziwnie bo przecież...Ludzie on  ma dom! no...resztki domu jak to on stwierdził bo mówił że nie jest tam tak przytulnie jak u nas i ciepło również nie jest. My się zgodziłyśmy bo lepsze to niż nic. Gdy weszliśmy do ''domu'' pierwsze co zwróciło moją uwagę były trzy szkielety siedzące na krzesłach. Lekko się wystraszyłam ale czego było się spodziewać po seryjnym mordercy. Moja siostra zareagowała dość...ciekawie. podeszła do szkieletów i zaczęła z nimi rozmawiać. Dziwnę? Nieeeee wcalę.. Jeff powiedział że to są jego rodzicę i jego brat Liu. Jak mówił o rodzicach nie był jakoś super przejęty ale...jak wspomniał o Liu...to widać było że cierpi...było mi go szkoda i wiedziałam jak on się czuję. 

Jeff zabrał mnie do jego pokoju a Lili poszła do pokoju Liu. Jeff powiedział że dzisiaj będzie spał ze mną bo nie chcę bym zrobiła coś głupiego. Ja zrozumiałam to trochę inaczej bo powiedział to z głosem pedofila -_- Ja leżałam na łóżku a Jeff poszedł po coś do jedzenia bo przecież nie jadłam 3 dni! O dziwo nie byłam jakos specjalnie głodna ale bardzo zmęczona. Położyłam głowę na poduszce która była w zazchniętej krwi a moję oczy zaczęły się zamykać a ja wbiłam się w objęcia morefeusza.

Z.P.W Jeffa.

Wróciłem do domu z siatką pełną jakiegoś cjleba,yogórtów i czegoś do picia. Ali spała smacznie wtulona w pościel. Wyglądała tak uroczo że nie miałem zamiaru jej budzić. Usiadłem na przeciwko łóżka i patrzyłem jak śpi. Wszystko wydawało się być dobrze do momętu gdy Ali nie zaczęła się trząść płakać a nastepnie krzyczeć. Próbowałem ją obudzić ale bez skutku. Przytuliłem ją ale ona zaczęła wbijać swoje paznokcię w moją skurę do krwi. I tak minęła nam cała noc.

------------------------------

Już 16 rozdział!! jako to szybko minęło 0.0 a ja jeszcze pamiętam jak myślałam jak zacząć pierwszy rozdział xD 

zaniedługo 20 rozdział i mam dla was niespodziankę ;3 

41 gwiazdek = Next :o

trzymajcię się ^^

ps

na zdjęciu jest Kim która prubóję udusić Ali :| 

PAPA !!!

Gra o śmierć i życie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz