Rozdział 13

3.1K 331 22
                                    

-to wspaniałe że pomagasz koleżance...-usłyszałam ochydny głos za sobą...wiedziałam kto to i właśnie z tego powodu bałam się odwrócić lecz chciałam być twarda lub choćby sprawiać takie wrażenie. ..

-czego chcesz Kim?-powiedziałam chłodnym głosem a ona zaczęła się śmiać. To nie był normalny śmiech. ..

-a wiesz ...przyszłam odwiedzić moją koleżankę-uśmiechnęła się do mnie z wyższością w oczach.

-a Jeff?-czemu zawsze jak o coś pytam to zawsze muszę o niego spytać...? Nie mam pojęcia dlaczego ale zawsze myśle o nim właśnie w takich momentach.

- on? Poszedł do domu ale...bawiliśmy się jak nigdy-odwróciłam się z zamiarem odejścia ale ona mi to uniemożliwiła. Złapała mnie za nadgarstek,  BARDZO mocno wykręciła moją rękę i pygniotła mnie do muru. Wyciągnęła nuż i z uśmiechem na twarzy, przyłożyła do mojej szyi.

-Alisia...co ty czujesz do Jeffa?...hmm?-dziewczyna zaczęła przejeżdżać nożem po moim policzku robiąc małą lecz głęboką kreskę. Krew zaczęła spływać po moim bladym policzku. Moje oczy powiększyły się. Nie chciałam jej nic mówić o moim życiu prywatnym! Zaczełam się chwiać a dzięki faktu iż ona miała rozchylone nogi, ja podłożyłam jej haka i popchnęłam co spowodowało jej upadek. Wykorzystując sytuację zamiast rzucić się na nią z nożem wybrałam ucieczkę. To do mnie nie podobne ale ja się bałam...a co do jej pytania to odpowiedź brzmi NIE WIEM! Co czuję do Jeffa? Sama nie wiem...niby znam go niecały miesiąc ale...są takie chwilę gdy czuję jakbym znała go całe życie. Moje rozmyślnia zerwała osoba a któż to mógł być? oczywiście Jeff the Killer! Wpadłam na niego a on upadł wraz ze mną. Pewnie domyślacię się w jakiej byliśmy pozycji >.<

-Ali? -podniosłam głowę i uważałam jego oczy które nie jedną osobę by odstraszały ale mnie w jakimś stopniu...podniecały? Ali o czym ty myślisz?!?!

-J-Jeff? Co ty tu ro-robisz?-Jeff był ostatnią osobą jaką chciałam wtedy spotkać.

-wracam od randki z Kim...co ci się stało w policzek?-nie wiem czemu ale slowa "randka" mnie zabolały nawet bardzo. Miałam już mu powiedzieć że to ona mi zrobiła. Miałam mu powiedzieć że ona jest wariatką która mi grozi ale za drzewem zobaczyłam właśnie Kim. Uśmiechała się w ten swój psychiczny sposób i kręciła przecznie głową że mam mu nic nie mówić. Przez chwilę się wahałam ale...strach przejął górę.

-n-nie nic. Przewróciłam się na schodach-posłałam mu sztuczny uśmiech co ostatnio bardzo często się u mnie zdaża. On Spojżał na mnie jak na idiotkę ale co się dziwić.
-uznajmy że ci uwieże...a gdzie ty tak biegłaś?-Jeff zaczął mnie powoli denerwować tymi pytaniami.

-a ty co? Wywiad ze mną prowadzisz?-oboje zaczęliśmy się śmiać .  Ja wstałam z ziemi i pomogłam wstać również Jeffowi. Gdy wstawał z ziemi, nasze ciała lekko się od siebie odbiły. On się odemnie odsunął a ja odwróciłam się w stronę mojego domu.

-to jak ? Odprowadzisz mnie? Opowiesz mi jak było na tej "randce"-tak naprawdę, nie chciałam o tym słyszeć ale przynajmniej miałam pretekst by mnie odprowadził bym miała pewność że w tym czasie Kim mi nic nie zrobiła. Miałam co do niej bardzo przerażające przeczucia. Jeff się zgodził i oboje zaczęliśmy iść w stronę mojego domku. Całą drogę Jeff gadał jaka to Kim jest ładna, mądra, milutka i aż się żygać chciało...sexowna?...ja jestem tylko ciekawa gdzie? Odprowadził mnie pod okno lecz nie chciał wejść bo udział się że odwiedzi jeszcze Kim. Gdy byłam już pokoju, walnęłam z całej siły q ścianę. Byłam zła jak nigdy dotąd . By się rozluźnić postanowiłam wsiąść prysznic. Weszłam do łazienki i zdjęłam moje ubrania poczym weszłam do kabiny prysznicowej którą również posiadałam w łazience. Ja w przeciwieństwie do Lili, uwielbiałam kąpiele. Mi sprawiało to niesamowitą przyjemność. Odkryciłam korek i już mogłam poczuć jak gorące krople, spływają po moim ciele. Po 10 minutach wyszłam, wytarłam wszystkie mokre zakamarki mojego ciała poczym włożyłam na siebie wcześniej naszykowane przeze mnie piżamy, które tak naprawdę składały się tylko z owiele dużej na mnie czarnej męskiej koszuli i szarych krótkich spodenek. Weszłam do pokoju i odrazu podeszłam do lusterka z zamiarem poszukania mojego zeszytu. Czasem lubie napisać jakąś niedługą pioseneczke ale tylko nieliczni o tym wiedzą. Usłyszałam pukanie do okna. Z myślą że był to Jeff, odwróciłam się lecz na moje nie szczęście to nie był Jeff. Na parapecie siedziała Kim bawiąca się nożem.

-K-K-Kim?-jąkałam się niewyobrażalnie. Byłam bardziej przerażona niż na spotkanie z Papą slendim.

-"pżewróciłam się na schodach?" Hahahahahahaha na nic lepszego nie mogłaś wymyślać?Hahaha-śmiała się gdy zeszła z parapetu i zaczęła się do mnie zbliżać.

-przynajmniej nic mu nie powiedziałaś Alisia...to czas na zabawę...nie?-za pleców wyciągnęła...bicz. wtedy sobie coś uświadomiłam.

-ty jesteś tym mordercą z artykułu-ona zaczęła się śmiać jak wariatka którą i tak była. Podniosła rękę z bronią i wtedy doznałam najgorszego bólu jakiego kiedykolwiek doznałam. Ja opadłam na ziemię a ona zaczęła biczować moje ciało. Ja krzyczałam lecz...i tak nikt by mnie nie usłyszał. Rodziców niw było a Lili była u Sally. Poraz pierwszy tak się bałam. Po jakiś 20 minutach skończyła. Zaczepiła bicz wokół paska i sama zaczęła kierować się w stronę okna. Ja leżałam na ziemi otoczona moją krwią i kawałkami rozerwanej skóry.

-na dzisiaj tonkoniec ale nie martw sie,  jeszcze przyjdę się pobawić. I pamiętaj masz nic nikomu nie mówić a zwłaszcza Jeffowi.-wyskoczyła z okna a ja zaczełam cicho płakać. Gardło polało mnie od tego krzyczenia tak samo jak całe ciało. Dlaczego zawsze ja muszę doświadczyć takich okropnych doznań?
Z całego zmęczenia, moje oczy mimowolnie się zamknęły a ja zatopiłam się w koszmarach jakie wtwdy miałam.

-------------------

Heuheuheu

Biedna Ali ;-; aż jak to pisałam to miałam wyrzuty sumienia że coś takiego jej robię. 

31 gwiazdek = NEXT!!

dziękuję za poświęcenie swojego cennego czasu na czytanie tego czegoś co ja piszę ;-;

Gra o śmierć i życie...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz