Prolog

971 55 1
                                    

Czas mijał.

Dni i noce następowały po sobie, nie dostrzegając subtelności. Sekundy, minuty, a może lata.. nie wiedziałam.

Jedyne, czego byłam pewna, to to, że okrywa mnie miękka powłoka. Ciepła i świetlista, kołysała mnie swoimi pocieszającymi pieszczotami.

Czułam się, jakbym była pochłonięta rodzajem chmur, w których poruszałam się lekka jak powietrze, bez dokładnego celu. Otaczała mnie mnogość kolorów, co skłaniało mnie do przekonania, że ​​świat pochwycił nowe odcienie, których niuansów nie mogłam sobie nawet wyobrazić.

Ale przede wszystkim dobre samopoczucie całkowicie mnie okryło. Jakby uwolniona z cielesnej klatki, w końcu poczułam się wolna. Wypoczęta.

Jednak mój odpoczynek nadal był przeplatany znanymi tonami głosów. Niektóre odsyłały mnie z powrotem do strzępów wspomnień.

Niektóre czasem szczęśliwe, a innym razem okropne.

Ale ciemność po prostu nie mogła dosięgnąć mnie w moim kokonie, ponieważ nic nie mogło zakłócić spokoju, który panował w tej zbawiennej przestrzeni.

Tak więc, w ulotnych chwilach pojawiały się twarze i docierały do ​​mnie strzępy rozmowy. Wśród nich dwie dusze docierały do ​​mojej duszy na bardzo różne sposoby. Nieustanne równoważenie dwóch uczuć, tak sprzecznych, jak i uzupełniających się: gniewu w obliczu rozpaczy.

Ale im więcej czasu mijało, tym bardziej te głosy mnie opuszczały, aż przychodziły do ​​mnie przemawiać tylko w rzadkich przypadkach.

Bez ostrzeżenia zaczęły się we mnie rodzić nowe emocje. Mały płomień zaczął świecić, najpierw nieśmiało, potem coraz mocniej, aż zaczął się rozprzestrzeniać w każdej możliwej części.

I pewnego pięknego dnia jedna z tych błagających dusz znalazła drogę do mojej zagubionej. Moje serce było przepełnione zdumieniem.

Pragnienie przebudzenia w końcu pojawiło się we mnie.

W końcu nadszedł czas.

დდდ

Powietrze gwałtownie wdarło się do moich płuc, gdy zimna ziemia nagle dotknęła moich pleców. Kojące ciepło kryształu opuściło mnie, a uczucie niezmiernego i niepokojącego zimna okryło moje serce i ciało.

Potem dało się usłyszeć głuchy hałas, któremu towarzyszyły pospieszne kroki. Szorstka, delikatna dłoń odgarnęła włosy, które zakrywały moje czoło.

- Nie wierzę.. Andrasto, czy to ty?

Nie wiedząc dlaczego, poważny i błagalny ton tej osoby złamał mi serce. Kropla słonej wody wylądowała na moim policzku, gdy dwa ramiona owinęły się gwałtownie wokół mojego ciała, prawie chorobliwie.

Jego intensywnie niebieskie spojrzenie było jedyną rzeczą, którą widziałam wyraźnie.

----

Enjoy!

V.

Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz