Rozdział 21. Widzę, jak bardzo go kochasz

515 46 13
                                    

Nie chcąc zostawiać śpiącej grupy bez opieki, Lance i ja postanowiliśmy obudzić Nevrę, aby przejął nasze obowiązki. Kiedy wyjaśniliśmy mu sytuację, wampir puścił nas bez mrugnięcia okiem, już wypatrując najmniejszego podejrzanego ruchu.

Tak więc bezdźwięcznie skierowaliśmy się w stronę korytarza, który znajdował się za czymś, co wyglądało na recepcję hotelu. Był przestronny i posiadał drzwi prowadzące do schodów, a na samym końcu znajdowały się windy. Nie zwracałam na nie uwagi dopóki jedne z nich nie otworzyły się bezgłośnie. Zaskoczony smok wyciągnął ramię powstrzymując mój zapęd.

- Lance, zgadzamy się, że w Eldaryi nie ma elektryczności, prawda? - zapytałam go słabym głosem.

Rozumiejąc powagę tego odkrycia, spojrzał na mnie zarówno poważnie, jak i pytająco.

- Nawet nie wiem o czym mówisz. - stwierdził z westchnieniem. - Elektry.., co?

Nie mogłam powstrzymać uśmiechu na moich ustach. Po raz pierwszy zobaczyłam, że czegoś nie wie, nawet jeśli było to całkiem normalne, bo to po prostu nie istniało w jego świecie.

- Elektryczność. Ta winda nie powinna być w stanie sama się bez niej otworzyć, więc jak to się dzieje?

Drzwi nadal otwierały się i zamykały w mrożącej ciszy. Smok prawdopodobnie chciał mnie zapytać co to winda, kiedy z końca korytarza, tuż za rogiem, dobiegł nas nowy dźwięk. Lance poszedł jako pierwszy wyprzedzając mnie o kilka kroków w parę sekund.

Dołączyłam do niego prawie natychmiast lecz tam gdzie byliśmy, nie było żadnego okna, by oświetlić pomieszczenie. Jedyne, co zdążyłam zobaczyć, to zamykające się w cieniu drzwi ostatniej windy. Automatycznie nacisnęłam przycisk najbliższego urządzenia obserwując numer piętra wskazany przez naszego intruza. Drzwi otworzyły się, a ja pospiesznie weszłam do środka naciskając numer ostatniego piętra. Lance dołączył do mnie tuż przed zamknięciem drzwi.

Winda zaczęła wspinać się do góry z niezbyt uspokajającym dźwiękiem, a numery pięter zapalały się jeden po drugim na panelu. Przyćmione światło dało nam przebłysk ciasnej wielkości szybu windy.

Głos smoka odbił się echem obok mnie, powodując, że odwróciłam się do niego.

- A teraz co mamy zrobić? - zapytał z wyrzutem w oczach. - Wpadłaś do środka nie zastanawiając się, czy to nie była pułapka?

- Teraz czekamy. - powiedziałam tonem, który miał zabrzmieć pewnie. - Winda musi nas zawieźć na najwyższe piętro, bo to tam udała się osoba, która nam uciekła.

Stał wpatrując się we mnie przez chwilę, nic nie mówiąc. Widziałam, że próbował zrozumieć, co mu powiedziałam.

- Chcesz mi powiedzieć, że ta maszyna zabierze nas na najwyższe piętro? Tak po prostu?

- Ludzie bywają leniwi, co jest zrozumiałe przy tworzeniu tak wysokich budynków. To królowie wynalazków, których celem jest jak najmniej wysiłku. - argumentowała wzruszając ramionami. - Ale windy nie powinny tu działać. Myślałam, że elektryczność nie może działać w Eldaryi.

- Naprawdę musisz mi wytłumaczyć o czym mówisz, Andraste.

Przerywając naszą rozmowę, winda nagle zacięła się powodując migotanie światła, aż do całkowitego zgaszenia. Żaden dźwięk nie dotarł do nas. Maszyna całkowicie się zatrzymała.

Głęboki głos Lance'a zbliżył się do mnie jeszcze bardziej niż przed chwilą.

- A te pudła często tak robią?

- Może się zdarzyć, ale to nie jest dobry znak. Kiedy tak się dzieje..

- Powinienem był wiedzieć. - przerwał mówiąc przez zęby.

Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz