Podążałam za wesołą bandą do drzewa kwitnącego wiśni. Miejsca, gdzie dumnie prezentowały się dwa posągi przedstawiające Leiftana i mnie, zbawicieli białego poświęcenia. Kiedyś uwielbiałam to miejsce. Było to nawet moje ulubione miejsce w Kwaterze. Ale dzisiaj... za każdym razem, gdy przechodziłam obok tych nieożywionych postaci, czułam się nieswojo. Widok nas przedstawionych w ten sposób wywiera zbyt duży nacisk na moje ramiona. Co najważniejsze, wciąż miałam to dziwne wrażenie, że ludzie ciągle się na mnie gapią.
Inni wydawali się nie zdawać sobie z tego sprawy, kłócili się głośno i kłócili, ale ze swojej strony nie mogłam nie zwracać uwagi na wszystko wokół mnie. Tak więc, od czasu, gdy dotarły wieści o moim przebudzeniu z Kryształu, wielokrotnie obserwowałem chytre spojrzenia w moim kierunku, którym często towarzyszyły nieco zbyt głośne szeptane rozmowy. Byłam całkowicie zdezorientowana tymi zachowaniami. Jak zareagować na podziw, a jednocześnie strach, jaki budzimy w sercach ludzi, gdy nas widzą?
W tym momencie doznałam nieprzyjemnego przeczucia, że zrozumiałam, choćby na chwilę, co może czuć Lance. I jak samotność musiała mu czasem ciążyć.
Potrząsnęłam gwałtownie głową, próbując wyrzucić te myśli z głowy. Nie omieszkałabym dłużej współczuć nastrojom tego człowieka. W dodatku była dobra atmosfera na dzisiejszej imprezie, naprawdę musiałam przestać rozmyślać samotnie w kącie. Spora część mieszkańców Kwatery Głównej była obecna w ogrodzie, podobno stało się to powszechną miarą, że dla uczczenia powrotu wojsk wyjeżdżających na misje rangi A lub B, czyli najdłuższe i najważniejsze misje, i wydawało się, że wszyscy robią to do woli.
Rozmowy mieszały się wokół mnie i nie mogłam się wyraźnie skupić na żadnej z nich, gdy w moim polu widzenia pojawiła się brązowa czupryna. Widząc złośliwy uśmiech, który przemknął przez twarz młodego wilka, nie mogłam powstrzymać się od rzucenia się w jego ramiona.
- Chrome!
Ten przytulił mnie chętnie, nie tracąc uśmiechu.
- Andrasto, jak się masz? Słyszałem, że już robiłaś wspaniałe rzeczy w ambulatorium. - zachichotał, gdy się od niego odsunęłam.
- Czego chcesz, zostawiłam Ewelein samą na siedem długich lat, musiałam to trochę nadrobić.
Chrome wybuchnął szczerym śmiechem bliskim szczekania, co sprawiło, że uśmiechnęłam się jeszcze bardziej.
- Kiedy wróciłeś z misji? - zapytałam go.
- Około godziny, co w zupełności wystarczyło, aby usłyszeć o tobie.
- Och, to tylko moja nowa codzienna sława.
Zaśmiał się ponownie, zanim przeczesał dłonią swoje gęste włosy, a wyraz jego twarzy nagle się zmieszał.
- Słyszałem również, że skrzyżowałaś ścieżki z.. no wiesz...
Nie odważył się dokończyć zdania, więc zrobiłam to za niego.
- Z Lancem, tak.
- A Huang Hua...
- Uczyniła go moją nową przyzwoitką? Tak. - przerwałam mu, lekko zirytowana wspomnieniem mojego spotkania z nią.
- Wiesz, jej decyzja nie jest łatwa, szczególnie dla ciebie, ale gdyby uznała, że to najlepsza rzecz do zrobienia...
- Wtedy będę musiała się do tego przyzwyczaić, wiem.
Chrome wydawał się zaskoczony, ale miał również ulgę wymalowaną na twarzy, że tak łatwo zrezygnowałam z podważania rozkazów szefa straży.
CZYTASZ
Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PL
FantasyTo był on, byłam tego pewna. Ten, który zawiesił moje życie na siedem długich lat. Rozpoznam go wśród tysiąca. Jego zimna maska najwyraźniej nigdy go nie opuściła. Lance był potworem i stał przede mną.