Rozdział 14. Po prostu przestałem mieć nadzieję na twoje przebudzenie

543 39 3
                                    

- Andraste, wszystko w porządku? - zapytał Nevra, nieco zaskoczony moją nagłą reakcją.

Już miałam mu powiedzieć, że to nie jego sprawa, kiedy ból, o wiele bardziej pulsujący, powrócił ponownie, dosłownie odcinając mi oddech. Bez ostrzeżenia zaczęła mnie ogarniać panika i byłam zdezorientowana, kiedy wstałam i uniknęłam jego przeszywającego spojrzenia, gdy nadal się nade mną pochylał, zbyt zawstydzona, by powiedzieć mu wszystko, co było ze mną nie tak.

Wampir wciąż podtrzymywał decyzję, aby pomóc mi całkowicie wstać, a gdy jego ręka w końcu puściła moje ramię, natychmiast cofnęłam się, aby ustalić między nami odpowiednią odległość, co mu nie umknęło.

- Tak, to nic takiego. - odpowiedziałam w końcu, udając lekkomyślność.

Opadł z powrotem w pustkę, jego ręka pozostała bezwładna wzdłuż boku, gdy jego usta otworzyły się i zamknęły ponownie bez żadnego dźwięku.

Między nami zaczął wiać wiatr znacznie zimniejszy niż przed zaśnięciem, powodując fruwanie włosów i gęsią skórkę na nagich ramionach. Aby się rozgrzać, kładłam na nie ręce, bo dreszcze, które przebiegły przez moją skórę, nieprzyjemnie paliły plecy.

W głowie znowu zaczęło mi się kręcić.

- Jesteś pewna, że wszystko jest w porządku? Czy nie zraniłaś się gdzieś ani nic ?

- Nie, nie martw się. - odpowiedziałam szybko. - Nie planowałam tu drzemać, ziemia była zbyt twarda i musi trochę boleć, ale to nic poważnego.

Szczególnie nie chciałam, aby Nevra wiedział, co się ze mną dzieje. Nie sądziłam, że będę w stanie ponownie znieść ten wstyd w oczach innej osoby.

Ku mojemu przerażeniu wampir nie wydawał się przekonany. Zrobił krok w moim kierunku, zmniejszając dystans, który celowo stworzyłam. Uniósł brew, jego wzrok padł na mnie.

- Czy wiesz, że nadal znam cię na pamięć? Widzę, że cierpisz, nie ma sensu próbować tego przede mną ukrywać.

Wydychałam tyle powietrza, ile to możliwe, przeciwko moim słabym umiejętnościom aktorskim. Byłam pewna, że nigdy by nie odpuścił.

Jednak wcześniej zostawiliśmy się wściekłych, więc dlaczego teraz nie oderwał ode mnie wzroku? Czułam się zdezorientowana. Nie wiedziałam, jak zareagować.

Co więcej, musiałam przyznać, że zaczęłam się poważnie zastanawiać, czy ciągłe dmuchanie na gorąco i zimno nie było zwyczajem Eldaryan.

A może ciągnęły mnie skomplikowane relacje, kto wie.

- Naprawdę, to moje szczęście. - powiedziałam ironicznie. - Więc zdecydowałeś, że istnieję dzisiaj w twoich oczach?

Jego rysy niepostrzeżenie stwardniały, gdy jego spojrzenie pociemniało tak szybko, że przez chwilę wydawało mi się, że śnię.

- Andrasty...

- Tak Nevro? Chcesz mi powiedzieć, żebym udawała, że nic się nie stało? - zaczynałam dawać się ponieść emocjom. - Dobrze jest zachowywać się wobec mnie tak, jak uważasz za stosowne, ale to nie działa w ten sposób.

Nadeszła jego kolej na długi wydech. Podchodząc jeszcze bliżej, całkowicie mnie zaskoczył, pochylając głowę, aż oparł czoło na moim ramieniu, jego ciemne włosy muskały moją łopatkę. Pozostałam zamrożona w miejscu, nie mogąc wykonać najmniejszego ruchu, gdy jego oddech pieścił moją skórę.

- Słuchaj, nie wiem już, jak się zachować, kiedy cię widzę. - wypalił w końcu głosem lekko stłumionym przez jego prawdopodobnie niewygodną pozycję. - Byłaś centrum mojego świata i z dnia na dzień musiałem na nowo nauczyć się, jak ewoluować bez ciebie u mojego boku. Wszyscy mówili tylko o twoim poświęceniu.. - prawie splunął - ..ale ja chciałem tylko, żebyś do mnie wróciła.

Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz