Rozdział 4. Ktoś, z kim można porozmawiać

531 44 8
                                    

Lance szedł przede mną pewnym krokiem, podczas gdy mój żołądek lekko drżał na myśl o tym, o czym Huang Hua chciała z nami porozmawiać. Dlaczego liderka Lśniącej Straży nie przyszła do mnie, skoro było to wyraźnie konieczne? Dlaczego zostawiła to Lance'owi, podobno osobie, z którą powinnam mieć najmniejszą interakcję, żeby zrobił to za nią? Nie rozumiałam jej intencji.

Obserwowałam szerokie ramiona mojego towarzysza. Bardzo się zmienił w ciągu siedmiu lat. Jego włosy urosły, a jego ciało wyglądało na jeszcze lepiej zbudowane. Ale poza fizycznym wyglądem smok miał znacznie spokojniejszy temperament. Zapewne z powodu wieku albo... wszystkiego, przez co musiał przejść w wyniku bitwy. Jak to wszystko się dla niego potoczyło? Ze swojej strony nie mogłam jeszcze o tym wszystkim myśleć. Bitwa, śmierć Valkyona i wielu Eldaryjczyków... Nie mogłam. Coś w mojej głowie zdawało się blokować te myśli i może dlatego byłam w stanie tolerować obecność tego mężczyzny u mojego boku. Nawet jeśli go nienawidziłam, nie mogłam zaprzeczyć, że mieliśmy podobne charaktery.

Jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Jak zaakceptować fakt, że doceniamy obecność osoby, która najbardziej nas skrzywdziła?

Moje myśli zostały zatrzymane, gdy Lance skierował się w stronę ogromnej sali obrad Kwatery Głównej, co natychmiast spotęgowało mój narastający stres. Zanim otworzył drzwi, rzucił mi ostatnie nieczytelne spojrzenie. Dałam mu znać, że jestem gotowa, a on wpuścił mnie, zanim sam się cofnął.

- Nie wchodzisz? - zdziwiona, zapytałam go.

- Wydaje mi się, że Huang Hua chce zwrócić się do nas osobno.

Usłyszawszy moje przybycie, Huang Hua wstała i zaoferowała mi jeden ze swoich jasnych uśmiechów, na które mogłam tylko słabo odpowiedzieć.

- Andraste, nareszcie jesteś! Cieszę się, że cię widzę. Jak się masz moja piękna? Ewelein powiedziała mi wczoraj o twojej niepokojącej ranie.

Mogłam już sobie wyobrazić dezaprobatę Lance'a, że ​​trzymam te fakty dla siebie, ale ja po prostu nie byłam gotowa powiedzieć nikomu, co się we mnie dzieje.

- Lepiej, dziękuję. Więcej strachu niż krzywdy, jak sądzę.

- Dobrze. Właśnie to skłoniło mnie do sprowadzenia was tutaj. Jak Lance musiał ci powiedzieć, powierzyłam mu na jakiś czas opiekę nad tobą. Przynajmniej dopóki twój stan się nie poprawi i nie będziesz na szczycie swoich zmysłów.

Przerwałam jej.

- Huang Hua, czy nie powinnaś mi opowiedzieć o tej historii przed przekazaniem tej misji Lance'owi? Dlaczego dowiaduję się ostatnia? To mnie martwi, mimo wszystko!

- Bo, czy ci się to podoba, czy nie, tylko on może przyjąć tę rolę. Uznałam, że niepotrzebnym byłoby konsultowanie się z tobą wcześniej ponieważ wiedziałam, że byłabyś przeciwna temu pomysłowi i chciałam abyś odpoczęła najdłużej jak to możliwe.

- Oczywiście, że miałam być temu przeciwna! Czy muszę przypominać, że dla mnie to wszystko było zaledwie kilka dni temu?

- Andrasto, moja decyzja została podjęta i dopóki nie udowodnisz mi, że potrafisz się bronić, tak zostanie. Nie możemy pozwolić, aby coś ci się stało.

Odhaczyłam tę odpowiedź. Zapewnienie mi bezpieczeństwa najwyraźniej nie leżało w jej wyłącznym interesie. Co ona przede mną ukrywała?

- Do ciebie też mam pytanie. Czy czułaś, że twoje moce aengela próbują się ukazać odkąd się obudziłaś?

Z wahaniem, ale jednak mówię jej prawdę.

- Nie, nie teraz.

- To jest to, co myślałam. Nie wiem, czy ma to związek z twoim fizycznym stanem zdrowia, czy też blokuje cię coś bardziej psychologicznego, ale nadal jest to kwestia, którą musimy podkreślić.

Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz