Lance szedł przede mną pewnym krokiem, podczas gdy mój żołądek lekko drżał na myśl o tym, o czym Huang Hua chciała z nami porozmawiać. Dlaczego liderka Lśniącej Straży nie przyszła do mnie, skoro było to wyraźnie konieczne? Dlaczego zostawiła to Lance'owi, podobno osobie, z którą powinnam mieć najmniejszą interakcję, żeby zrobił to za nią? Nie rozumiałam jej intencji.
Obserwowałam szerokie ramiona mojego towarzysza. Bardzo się zmienił w ciągu siedmiu lat. Jego włosy urosły, a jego ciało wyglądało na jeszcze lepiej zbudowane. Ale poza fizycznym wyglądem smok miał znacznie spokojniejszy temperament. Zapewne z powodu wieku albo... wszystkiego, przez co musiał przejść w wyniku bitwy. Jak to wszystko się dla niego potoczyło? Ze swojej strony nie mogłam jeszcze o tym wszystkim myśleć. Bitwa, śmierć Valkyona i wielu Eldaryjczyków... Nie mogłam. Coś w mojej głowie zdawało się blokować te myśli i może dlatego byłam w stanie tolerować obecność tego mężczyzny u mojego boku. Nawet jeśli go nienawidziłam, nie mogłam zaprzeczyć, że mieliśmy podobne charaktery.
Jak poradzić sobie w takiej sytuacji? Jak zaakceptować fakt, że doceniamy obecność osoby, która najbardziej nas skrzywdziła?
Moje myśli zostały zatrzymane, gdy Lance skierował się w stronę ogromnej sali obrad Kwatery Głównej, co natychmiast spotęgowało mój narastający stres. Zanim otworzył drzwi, rzucił mi ostatnie nieczytelne spojrzenie. Dałam mu znać, że jestem gotowa, a on wpuścił mnie, zanim sam się cofnął.
- Nie wchodzisz? - zdziwiona, zapytałam go.
- Wydaje mi się, że Huang Hua chce zwrócić się do nas osobno.
Usłyszawszy moje przybycie, Huang Hua wstała i zaoferowała mi jeden ze swoich jasnych uśmiechów, na które mogłam tylko słabo odpowiedzieć.
- Andraste, nareszcie jesteś! Cieszę się, że cię widzę. Jak się masz moja piękna? Ewelein powiedziała mi wczoraj o twojej niepokojącej ranie.
Mogłam już sobie wyobrazić dezaprobatę Lance'a, że trzymam te fakty dla siebie, ale ja po prostu nie byłam gotowa powiedzieć nikomu, co się we mnie dzieje.
- Lepiej, dziękuję. Więcej strachu niż krzywdy, jak sądzę.
- Dobrze. Właśnie to skłoniło mnie do sprowadzenia was tutaj. Jak Lance musiał ci powiedzieć, powierzyłam mu na jakiś czas opiekę nad tobą. Przynajmniej dopóki twój stan się nie poprawi i nie będziesz na szczycie swoich zmysłów.
Przerwałam jej.
- Huang Hua, czy nie powinnaś mi opowiedzieć o tej historii przed przekazaniem tej misji Lance'owi? Dlaczego dowiaduję się ostatnia? To mnie martwi, mimo wszystko!
- Bo, czy ci się to podoba, czy nie, tylko on może przyjąć tę rolę. Uznałam, że niepotrzebnym byłoby konsultowanie się z tobą wcześniej ponieważ wiedziałam, że byłabyś przeciwna temu pomysłowi i chciałam abyś odpoczęła najdłużej jak to możliwe.
- Oczywiście, że miałam być temu przeciwna! Czy muszę przypominać, że dla mnie to wszystko było zaledwie kilka dni temu?
- Andrasto, moja decyzja została podjęta i dopóki nie udowodnisz mi, że potrafisz się bronić, tak zostanie. Nie możemy pozwolić, aby coś ci się stało.
Odhaczyłam tę odpowiedź. Zapewnienie mi bezpieczeństwa najwyraźniej nie leżało w jej wyłącznym interesie. Co ona przede mną ukrywała?
- Do ciebie też mam pytanie. Czy czułaś, że twoje moce aengela próbują się ukazać odkąd się obudziłaś?
Z wahaniem, ale jednak mówię jej prawdę.
- Nie, nie teraz.
- To jest to, co myślałam. Nie wiem, czy ma to związek z twoim fizycznym stanem zdrowia, czy też blokuje cię coś bardziej psychologicznego, ale nadal jest to kwestia, którą musimy podkreślić.
CZYTASZ
Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PL
FantasíaTo był on, byłam tego pewna. Ten, który zawiesił moje życie na siedem długich lat. Rozpoznam go wśród tysiąca. Jego zimna maska najwyraźniej nigdy go nie opuściła. Lance był potworem i stał przede mną.