Rozdział 5. Nienawidź mnie tylko przez chwilę

511 39 2
                                    

- Ok, biorąc pod uwagę twoje techniki... nawet znośne. - zaczął ostrożnie. - Zaczniemy od sprawdzenia, jaki jest twój obecny poziom i odpowiednio się do tego dostosujemy.

Rzuciłam przeciwnikowi najczarniejsze spojrzenie, jakie miałam na ten dzień. Nasz trening jeszcze się nie zaczął, a ja miałam już więcej niż dość słuchania, jak mówi, że jestem do niczego, jeśli chodzi o walkę.

- Ale uważaj się za szczęściarę, będziesz miała najlepszego nauczyciela. - kontynuował wyraźnie rozbawiony sytuacją.

Zintensyfikowałam swój zirytowany wyraz twarzy, krzyżując ramiona na piersi. Mówił o wiele za dużo.

- Dobrze, wielki Mistrzu, a jak mamy to zrobić?

- Widzisz, jeśli chcesz to potrafisz!

- Lance, jeśli będziesz kontynuować, wrócę do łóżka.

W obliczu mojego znudzonego wyrazu twarzy, ale wciąż lekko rozbawiony, w końcu znów spoważniał, zanim pochylił się, by złapać dwie bronie.

- Ok, już. Spróbuj trafić jedno z moich odkrytych miejsc tym mieczem.

Wręczył mi ostrze z tępym końcem, które przez długi czas nie powinno było niczego przeciąć.

- Co? To wszystko? - zastanawiałam się.

- Jeśli mnie dotkniesz, przejdziemy do następnego kroku.

Pod jego uwagą ostrożnie chwyciłam przedmiot, który mi wręczył. Następnie smok zajął pozycję i czekał, aż go zaatakuję. Ta scena, jak na ironię, przypomniała mi tą sprzed kilku dni, kiedy próbowałam go fizycznie wykończyć. Na koniec, nie zapominajmy, że nadal wbiłam mu pięść w twarz.

Co za satysfakcjonujące osiągnięcie.

Wzięłam głęboki oddech, zanim rzuciłam się w jego kierunku, chcąc odnieść sukces w mojej misji i zamknąć ten rozdział z 'Panem Jestem Najsilniejszy'. Dotknięcie go tylko raz nie mogło być takie trudne.

Ale ku mojemu przerażeniu zadanie okazało się znacznie trudniejsze, niż się spodziewałam. Przywódca Straży Obsydianu rzeczywiście paruje każdy mój atak ze zwinnością i pomimo całej mojej dobrej woli, w końcu brakuje mi tchu bardziej niż czegokolwiek innego, by niestrudzenie uderzać w pustkę. Lance poruszał się z łatwością, co tylko pogorszyło moje zmęczenie. Pot zaczął zbierać mi się na plecach, gdy ciężar miecza coraz bardziej ciążył na moich nadgarstkach.

W końcu, jak można walczyć z czymś tak ciężkim w swoich rękach?

Zdestabilizowana w obliczu ogromnej różnicy poziomów, która narastała między nami, postanowiłam spróbować wszystkiego do końca, udając krok w bok, aby lepiej szturmować go od tyłu. Przez chwilę myślałam, że złamałam jego gardę i otworzyła się przede mną szczelina, ale ku mojej frustracji zneutralizował mój miecz z zadziwiającą łatwością i odrzucił go z dala od naszych zdyszanych ciał. Do diabła, czy to wszystko co mogłam z siebie dać?!

Zmęczona i zirytowana moim kiepskim występem miałam już całkowicie zrezygnować, kiedy jego głęboki, skalisty głos wypełnił niewielką przestrzeń między nami.

- Czy naprawdę czujesz się zdolna do ochrony siebie i otoczenia na tym poziomie? Co zrobisz, jeśli inna osoba, przepełniona taką samą złością jak ja, postanowi ponownie zaatakować Eldaryę? Twój dar jest wyjątkowy, Andraste. Jest on nawet potrzebny. Tak jak ja jestem ostatnim ze smoków, ty jesteś ostatnim z Aengeli z Leiftanem. Musisz wyjść i udowodnić, co masz w sobie.

Słysząc tę ​​paskudną prawdę, mój oddech natychmiast zamarł, wysyłając po mojej skórze dreszcze lęku.

- Najwyraźniej w pobliżu siedziby znaleziono ludzką broń, znacznie bardziej niebezpieczną niż nasza. Jestem ci dużo winny i zrobiłbym wszystko by się odpłacić ale musisz mieć świadomość co się tutaj dzieje. Powtarzam, nie jesteś już całkowicie bezpieczna i podobnie jak pozostali członkowie Gwardii nie zamierzam ukrywać przed tobą prawdy.

Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz