* discord -> kontakt na priv -> komentujemy tam rozdziały więc serdecznie zapraszam! (no i są również przedpremierowe fragmenty)
* instagram -> viviaanx.watt
——
- Cholera, kiedy ci mówię, że nie mogę być ojcem, Andraste... - zakrztusił się.
Moje ramię opadło, paląc z bólu w miejscu, gdzie Lance ścisnął je zbyt mocno.
Prawdopodobnie powinnam być przerażona jego gestem, zdenerwowana nim i jego głupimi słowami; prawie pokorna, chcąc go uderzyć lub przynajmniej odpowiedzieć na jego raniące obelgi.
Jednak nie mogłam.
Oczywiście to wszystko mnie zraziło, przyznałam to. Ale...
Ale po raz kolejny otworzył wyłom, prawdopodobnie zupełnie nieświadomie. Nawet jeśli krzyknął na mnie inaczej, smok dał mi do zrozumienia, że pomysł już zaczął kiełkować w jego umyśle. A jego gniew, równie zjadliwy, co nieuzasadniony, tylko to potwierdził.
Lance bał się, że coś się stanie z dzieckiem i ze mną, to było takie proste. I nawet jeśli jego metoda najwyraźniej nie była właściwa - nie mogłam też wiedzieć, że moja też nie była - przynajmniej przywiązywał do niej wagę.
Prawdziwe znaczenie.
Pomimo palącego bólu w moim przedramieniu podeszłam do niego, sprawiając, że jego oczy lekko się rozszerzyły.
- Może być jeszcze trochę za wcześnie na wyciąganie takich pochopnych wniosków, nie sądzisz?Zamrugał kilka razy, nadając mu młodzieńczy wygląd, który mnie zdezorientował. Potem jego twarda, nieprzepuszczalna i zimna skorupa uformowała się, uniemożliwiając mi dotarcie do niej dalej.
Odwrócił wzrok, wpatrując się w punkt w oddali za mną.
- Powinnaś już iść do pokoju. Rozkaz powinien już zostać ogłoszony wszystkim w Kwaterze Głównej, ale nikt nie powinien pozostawać na zewnątrz, dopóki teren nie zostanie w pełni zabezpieczony.
Ugryzłam wnętrze policzka, teraz naprawdę zirytowana, że w ten sposób przerywa rozmowę.
- I... rozważ pójście jutro do Eweleïn, z ramieniem. - dodał z czymś, co brzmiało jak wstyd. - Mam nadzieję, że wszystko w porządku, przepraszam.
Odwróciłam głowę i westchnęłam głęboko, nie znajdując nic więcej do odpowiedzi, gdy odwrócił się ode mnie, by zamknąć dużą bramę, która dawała dostęp do równin.
Z ciężkim sercem wróciłam do swojego pokoju.
დდდ
Zbyt długo krążyłam po swoim pokoju, żeby nie czuć, że wariuję, pociły mi się dłonie, trochę trzęsły się z lęku, ciągle wspominając naszą katastrofalną rozmowę, podążając za moim dalekim, zbyt gwałtownym i bezpośrednim dla niego zwrotem. Oczywiście, że nie był gotowy na takie wieści. Następnie jego łagodniejsze gesty, nawet troskliwe, gdy pomógł mi założyć bardziej odpowiedni strój. I wreszcie, jego ostatnie słowa, dość zjadliwe, wciąż rozbrzmiewają w moim umyśle.
«Kiedy ci mówię, że nie mogę być ojcem, Andrasto...»
Cholera, jak mogło się to tak potoczyć? I jak Lance zdołał być tak sprzeczny?!
Moje kroki nagle się zatrzymały, gdy energicznie przetarłam kąciki oczu palcami, co Lance często wykonywał, kiedy był spięty. Potem, nie mogąc już dłużej wytrzymać, otworzyłam drzwi swojego pokoju i wybiegłam na korytarz, który podczas tego pełnego wydarzeń wieczoru stał się dziwnie spokojny.
CZYTASZ
Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PL
FantasyTo był on, byłam tego pewna. Ten, który zawiesił moje życie na siedem długich lat. Rozpoznam go wśród tysiąca. Jego zimna maska najwyraźniej nigdy go nie opuściła. Lance był potworem i stał przede mną.