Rozdział 9. Zawsze byłem przyzwyczajony...

578 41 6
                                    

Moje kroki odbijały się echem w ciszy korytarza straży. Właśnie wyszłam z pokoju Lance'a i odeszłam z dużo lżejszym sercem niż kiedy weszłam. Odległy hałas wesołych rozmów w końcu ucichł, pozostawiając mnie zastanawiającą się, jak dużo czasu udało mi się spędzić ze smokiem.

W końcu nie żałowałam mojej zaimprowizowanej wizyty. Nawet jeśli nasze zrozumienie pozostało kruche, a nasze spotkania nadal zaciemniały obraz, jego obecność okazała się pod wieloma względami bardziej korzystna niż szkodliwa. Tak więc, ku mojemu zdziwieniu, nigdy nie wierzyłam, że pewnego dnia przyjdę błagać o jego pomoc, by złagodzić moje dolegliwości.

W przeciwieństwie do poprzedniego razu, z uczuciem euforii mogłam poczuć, jak magia nadal przeze mnie przepływa. Nie tak energicznie, jak wtedy, gdy obudziłam swoje moce, ale niewątpliwie moc powoli wracała do pulsowania w moich żyłach. Kiedy poruszałam palcami, wciąż czułam, jak przez moje mięśnie przebiegają kawałki ciepła. A najdziwniejsze w tym było to, że zamiast mnie męczyć, ten przypływ mocy wydawał się mnie orzeźwić.

Po raz pierwszy od tygodni czułam się dobrze.

Patrząc w górę zauważyłam, że tuż przede mną błąka się mała postać. W półmroku korytarza zmrużyłam oczy, żeby lepiej ją dostrzec. Kiedy przechodziła przed jednym z okien, światło księżyca pozwoliło mi zobaczyć twarz małej dziewczynki o długich, jasnych włosach. Wydając się nie zauważać mojej obecności, kontynuowała wędrówkę, aż dotarła do wejścia do Kryształowej Sali, tuż obok mnie. Kiedy dziewczynka w końcu dorównała mojej wysokości, sama siebie zaskoczyłam, gdy poczułam znajome uczucie.

Czy znałam to dziecko?

Mała dziewczynka w końcu weszła do pokoju bez spojrzenia w moim kierunku. Zaintrygowana i zwabiona jej aurą, postanowiłam pójść w jej ślady.

Weszłam z kolei ostrożnie i niemal natychmiast. Uczucie spokoju opanowało moje serce, gdy mój wzrok spoczął na ogromnym Krysztale, stojącym pośrodku dużej sali. Na progu osłupiałam na chwilę.

Co dziwne, nie byłam tu od przebudzenia. Prawdę mówiąc, unikałam tego pokoju, w którym spędziłam zbyt dużo życia.

Nie wiedziałam jednak z jakiego powodu.

Skąpany w miękkim świetle Kryształ wydawał mi się tak imponujący, że przez kilka sekund nie mogłam odwrócić wzroku. Nie zdając sobie z tego sprawy, moje kroki powoli doprowadziły mnie do niego, moja ręka nieśmiało wyciągnęła się przede mną. Gdy moje palce zbliżyły się do gładkiej powierzchni jej bariery, poczułam, jak ciepła energia moich mocy spływa z ramienia do dłoni. Rodzaje mrowienia pokryły mnie prawie całkowicie i duszność, którą poczułam, jak jeden palec przecinał osłonę otaczającą świecący Kryształ.

- Andrasty?

Podskoczyłam jeszcze bardziej, słysząc głos, który odbił się echem za moimi plecami. Jakby złapana na gorącym uczynku szybko cofnęłam rękę i zwróciłam się do rozmówcy.

Najpierw zauważyłam jego długie blond włosy.

- Leiftan, co tu robisz?

Jak udało mi się nie zauważyć jego obecności? Od wielkiej bitwy aengel i ja byliśmy połączeni. Ilekroć stał obok mnie, czułam jego emocje tak, jakby były moje i prawdopodobnie było tak również na odwrót.

- Zwrócę pytanie z powrotem do ciebie. - powiedział do mnie z wyrazem ciekawości na twarzy. - Nie mogłem zasnąć. Kiedy wyszedłem z mojego pokoju, zobaczyłem, że wychodzisz z jednego z nich i idziesz tutaj.

Zaznaczył ciszę pełną insynuacji, po czym dodał znacznie chłodniejszym tonem:

- Wydaje mi się, że od Lance'a.

Nie jestem twoim wrogiem [Lance - Eldarya] Tłumaczenie PLOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz