3. W martwym punkcie

29 1 0
                                    

Czegokolwiek Matti nie mógłby powiedzieć o swoim wampirzym adwokacie, musiał oddać mu jedno: dzięki niemu praktycznie zupełnie przestał przejmować się swoim procesem. Kiedy po raz kolejny stanął przed Trybunałem Inkwizycji, aby usłyszeć wyrok w swojej sprawie, był jak najdalej od martwienia się o werdykt. Denerwował się zupełnie czym innym. Jak ten cały Luc Aard śmiał mówić takie rzeczy o Verenimii?! Przecież on kłamał, musiał kłamać. Matti był święcie przekonany, że Verenimijä nigdy nie zrobiłaby mu czegoś takiego — niemal śmiać mu się chciało na myśl, że to niby ona go uwiodła. A wszelkie wzmianki o ewentualnym rozstaniu czy Draculi, który nie wiedzieć czemu miałby być jej narzeczonym, niemal od razu wyrzucił z umysłu. To było po prostu niemożliwe i takiej wersji zamierzał się trzymać, bez względu na wszystko. Siły i otuchy dodawał mu jej list, jej najprawdziwszy list, co do czego był absolutnie przekonany, wciąż leżący bezpiecznie w jego kieszeni.

— Proszę o ciszę — odezwał się Naczelny Inkwizytor, oficjalnie w kierunku Mattiego, bardziej jednak do swoich niższych rangą „kolegów po fachu”. — Po naradzie Trybunał Inkwizycji podjął decyzję. Oskarżonego Mattiego Hautamäki wobec udowodnionego opętania przez siły nieczyste uznano za niepoczytalnego, tym samym zarzuty wobec niego zostają oddalone…

Nie wiedzieć czemu, Matti nie odczuł zbytniej ulgi. Być może dlatego, że to jego uniewinnienie odbyło się kosztem oczernienia Verenimii i zrobienia z niego samego wariata.

— Niemniej jednak, w trosce o bezpieczeństwo oskarżonego zapadła decyzja o przedsięwzięciu środków nadzwyczajnych — kontynuował Inkwizytor. — Oskarżony od tej chwili znajdować się będzie pod całodobowym nadzorem, którego zadaniem będzie pilnowanie oskarżonego przed kolejnymi próbami ucieczki z Zaświatów, a także kontaktami z siłami nieczystymi, ze szczególnym naciskiem na nosferatu. Wyrok jest prawomocny.

Na potwierdzenie swoich słów, Inkwizytor wziął w rękę młotek i uderzył nim w stół. Rozległo się huk i donośne skrzypnięcie starego, zbutwiałego drewna. Pytanie, jakim cudem stół w ogóle wytrzymał uderzenie, musiało pozostać bez odpowiedzi.

— Zaraz… ale co to ma być za nadzór? — zapytał Matti. — Zamkniecie mnie gdzieś, czy co?

Sam fakt nadzoru niewiele go obchodził, ale w połączeniu z zakazem kontaktowania się z wampirami gwałtownie zyskiwał na znaczeniu. Z jednej strony, Matti nie musiałby już więcej w Zaświatach użerać się z Lucem Aardem… ale przecież ten zakaz dotyczyłby też Verenimii! Czy to oznaczałoby, że aż do końca kary przez te dwa miesiące ani razu jej nie zobaczy?

— Zamykanie oskarżonego nie ma najmniejszego sensu — oznajmił Inkwizytor. — Pozostajemy przy założeniu, że terenem osadzenia oskarżonego są całe Zaświaty… chociaż zapewne jeszcze dziś wyłączymy z tego terytorium, na którym osiedliły się wampiry. Całodobowy nadzór oznacza, że oskarżony otrzyma kuratora, który będzie go nieustannie pilnował aż do końca kary.

— Kuratora? To znaczy kogo?

— Oskarżony dowie się wszystkiego w swoim czasie. Zostały wezwane już właściwe osoby…

Na kuratora Mattiemu nakazano czekać w sali sądowej, dlatego też zajął miejsce na swoim krześle z procesu. Cały czas będąc myślami przy Verenimii, ledwo co zwracał uwagę na otoczenie. Mijające minuty nie dłużyły mu się wcale, nie dostrzegł też czegoś, co w czasie procesu także zupełnie nie rzuciło mu się w oczy: drewniane krzesło, na którym siedział, pokrywały w całości małe dziurki. Tak więc kiedyś naprawdę było ono nabite gwoździami…

Po dłuższej chwili do lochu wkroczyła wreszcie wezwana osoba — znany już Mattiemu szkielet w czarnym płaszczu i z kosą w dłoni.

— Śmiertelniku, chodź za mną — rozkazał grobowym jak zawsze głosem.

Fin-Fiction 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz