8. Podróże kulinarne

23 2 0
                                    

Harri siedział na stołku w zaświatowym, obecnie dość opustoszałym barze dla wampirów, leniwie sącząc przez słomkę krew ze szklanki. Musiał przyznać, że smakowała ona całkiem nieźle, chociaż miała jeden niewątpliwy mankament: była nieprzyjemnie zimna. Tak jak wszystko, co pił już od tylu miesięcy… Nieważne, czy próbował podgrzać swoją porcję krwiopochodnego posiłku, czy nie, zawsze odbierał jego temperaturę tak samo. Ciągle chłodno, ciągle zbliżony smak… i wszystko wskazywało na to, że miało tak być jeszcze przez całą wieczność.

Nie był to zresztą najpoważniejszy z jego bólów egzystencjalnych, nad którymi obecnie starał się nie rozmyślać. Zwłaszcza, że kiedy już raz go dopadały, to nie było praktycznie przed nimi ucieczki. Kiedyś próbował utopić smutki, poszedł do sklepu monopolowego… i opuścił go z niczym w tempie ekspresowym. Nie mógł nawet patrzeć na stojące w równych rzędach flaszki Koskenkorvy. Niestety, już trwale kojarzyły mu się one tylko z jedną osobą…

Zdenerwowany, Harri przygryzł zębami słomkę. Chcąc odegnać myśli od przykrego tematu, sięgnął po leżącą na blacie baru darmową gazetę. Zaczął ją przeglądać, obojętnie przesuwając wzrok po kolejnych nagłówkach i obrazkach. Właściwie nie było w niej niczego nadzwyczaj ciekawego.

Oczywiście, na jednej z pierwszych stron znalazł się artykuł o powrocie Draculi, opatrzony zdjęciem. Musiała być to dość stara gazeta, bo przecież sprawa nie była już najnowsza. Media na całym Tamtym Świecie bombardowały wręcz informacjami o tym, że wampiry znów miały swojego władcę, także zdołało się to obić nawet o uszy Harriego. Jednak wszelkie emocje z tym związane już dawno przeminęły: początkowo, kiedy w prasie i telewizji ukazały się pierwsze zdjęcia, naturalnie zszokowało Harriego uderzające podobieństwo nowego Draculi do wampira, z którym miał przez chwilę styczność w Zakopanem. Nie było wyjścia, jak ukorzyć się przed szaleńczym geniuszem Arttu: chociaż Lappi nie miał bladego pojęcia o wampirach, jego domysły na temat Draculi mieszającego w skokach ósmym cudem świata okazały się słuszne. Teraz wydarzenia zakopiańskiego, niezwykle przykrego dla Harriego wieczoru okazały się nieco bardziej zrozumiałe: jeżeli tamten wampir był Draculą, to doskonale tłumaczyło fakt, że mógł rozkazywać okrutnej Księżniczce. Z jednej strony Harri niewątpliwie zawdzięczał mu swoją dalszą egzystencję, uratowanie przed spaleniem nieżywcem w solarium… z drugiej jednak, Dracula pozostawił go do pewnego stopnia na pastwę losu, zezwalając na wyssanie Harriego do ostatniej kropli krwi. Nic dziwnego, że młody wampir z Rovaniemi miał spore trudności z wyrobieniem sobie zdania o swoim władcy. Co Dracula właściwie robił w skokach? Po czyjej stronie stał? Te pytania wciąż pozostawały bez odpowiedzi…

Niemniej jednak, wyglądało na to, że problem Draculi został ostatecznie rozwiązany. Jeżeli władca wampirów powrócił i osiadł na stałe w Transylwanii, to oznaczało, że już więcej nie powinno go być na zawodach. A jak go nie będzie, to skończą się anomalie wietrzne, więc może i Arttu nieco ostudzi swój łowczy zapał… Harri z całego serca życzył sobie takiego właśnie rozwoju wydarzeń.

To musiała być naprawdę stara gazeta. Na końcu artykułu znajdowała się informacja, że na oficjalną ceremonię objęcia władzy przez Draculę Trzynastego zaproszone są wszystkie wampiry, a w szczególności jego najbliżsi „krewniacy”. Jak by na to nie patrzeć, wystosowane było to także do niego… Harri dość łatwo wywnioskował przecież, że przez pewnego norweskiego debila miał wątpliwy zaszczyt bycia wampirzym wnukiem Draculi, zapewne największą zakałą w rodzinie. Na przyjęcie w żadnym wypadku się jednak nie pchał. Zatrzymywał go przede wszystkim strach — kto by zagwarantował, że te pokręcone stare wampiry nie uznają, że powinien znów oberwać za niewinność? Nie mówiąc już o tym, że mógłby tam natrafić na przeklęte ogniwo łączące go z Draculą…

Fin-Fiction 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz