Od ponad miesiąca transylwański wampirzy dwór żył — a właściwie nieżył — tylko jednym wydarzeniem: powrotem Draculi XIII. Władca wampirów nie tylko pojawił się zupełnie niespodziewanie, ale też zadbał o to, aby jego oficjalne panowanie naznaczone było całym pasmem zaskakujących zdarzeń.
Zaczęły się one już od ceremonii oficjalnego mianowania go Księciem. Zgodnie z jego życzeniem, zaś ku ogromnej zgrozie wampirów dbających o tradycję, przede wszystkim Hrabiego, odbyła się ona w oprawie innej niż kiedykolwiek — medialnej. Przez setki lat krwiopijcy stronili od wszelkich środków masowego przekazu, zarówno z Tego, jak i Tamtego Świata, jednak Dracula XIII postanowił, jak to określił, „iść z duchem czasu”. Zaprosił więc na odbywającą się w Zaświatach ceremonię przedstawicieli tamtejszej prasy, radia i telewizji. Zamek w samym sercu dzielnicy wampirów po raz pierwszy w historii został niemal zalany przez istoty o jednoznacznym stopniu żywotności, w dodatku wyposażone w dyktafony, kamery i aparaty fotograficzne wszelkiej maści, chciwie wciskające się w każdy zakamarek. Chyba żadnemu z transylwańskich wampirów się to nie podobało, Hrabia wspominał wręcz półgłosem o tym, że nieświętej pamięci Vlad Tepes musi przewracać się w grobie — jednak życzenie panującego obecnie Draculi pozostawało rozkazem.
Kolejnym cichym skandalem, wciąż pozostającym na ustach krwiopijców, była pierwsza decyzja Draculi Trzynastego po formalnym objęciu władzy. Przywołał on do siebie Księżniczkę, swoje pierworodne i oficjalne wampirze dziecko — uznane zresztą nieprędko, dopiero po ostatecznej śmierci Vlada Tepesa, jako jedyne pewne spośród tłumu wampirzych bękartów, które prawdopodobnie Dracula XIII powołał do nieżycia w czasie swojej egzystencji — po czym, powołując się na uczucie łączące ich od setek lat, ogłosił ją formalnie swoją narzeczoną. To jeszcze wpisywało się w transylwańskie konwencje, jednak Dracula XIII zdecydował się pójść o krok dalej: zapowiedział, że w swojej wspaniałomyślności zamierza uczynić ją Księżną.
Wiele z wampirzyc obecnych na sali balowej zapewne wiele by oddało, aby znaleźć się na miejscu Księżniczki. Co jednak najdziwniejsze ze wszystkiego, sama Księżniczka sprawiała wrażenie, że z chęcią przystałaby na taką zamianę. Z obojętnym, wręcz chłodnym wyrazem twarzy skłoniła się tylko, oziębłym tonem wypowiadając słowa:
— Panie, twej łaski nie trzeba mi wcale.
Tajemniczym zbiegiem okoliczności nie zachowała się żadna dokumentacja tej chwili. Nikt z obecnych na ceremonii umarłych reporterów nie wspomniał o niej nigdzie ani słowem, tak samo jak o fakcie, że Dracula nieomal wpadł w szał. Zerwał się ze swojego tronu, z jawną wściekłością patrząc na swoją narzeczoną. Przez chwilę wydawało się, że miał zamiar się na nią rzucić — tylko przez chwilę, bo w mgnieniu oka opanował się, a jego spojrzenie złagodniało, chociaż pozostało świdrująco przenikliwe. Oznajmił, że rozumie jej postawę, wywołaną niewątpliwie głębokim wzruszeniem i skromnością, której nigdy jej nie brakowało. Jednocześnie zapowiedział, że dołoży wszelkich starań, aby to ich wieczne wspólne pożycie oraz panowanie przyniosło wszystkim wampirom szczęście i dobrobyt aż po kres czasów.
Żaden kolejny niespodziewany incydent nie zakłócił już ceremonii. Niemal przestano zwracać uwagę na wszędobylskich nieboszczyków z kamerami, narzeczona Draculi XIII zaczęła sprawiać wrażenie szczęśliwej z uśmiechu losu, jaki ją spotkał… Ze wszystkich wampirów przybyłych na uroczystość tylko jeden Profesorek, nieco zdezorientowany i mający wrażenie, że zapomniał o czymś ważnym, pomimo jej promiennego, okraszonego wampirzymi kłami uśmiechu dostrzegał gdzieś w głębi jej oczu rozpacz, która za nic nie była w stanie wybić się na powierzchnię.
Od tamtej pory Dracula nie odstępował Verenimii ani na krok. Niemal o każdej porze dnia i nocy na Tym i Tamtym Świecie albo otwarcie dotrzymywał jej towarzystwa, albo przemykał za nią jak cień, zaś w oficjalnych sytuacjach zapobiegawczo i bez ostrzeżenia przejmował mentalną kontrolę nad jej działaniami. Verenimijä nie miała więc okazji na podjęcie żadnej formy konspiracji, choćby w myślach. Wolna była jedynie o wschodzie i zachodzie słońca, kiedy zasypiała bądź budziła się w swojej trumnie — w tej jednej kwestii udało jej się stawić Draculi stanowczy opór. Kiedy w przypływie dobrego humoru obiecał spełnić jej dowolne życzenie, aby uszczęśliwić ją jako swoją narzeczoną, oznajmiła, że ma od jej trumny trzymać się z daleka. Dracula złożonej obietnicy dotrzymał, chociaż wielokrotnie nie ukrywał złości z jej powodu. Dzięki temu Verenimijä uzyskała chociaż tak niewielką enklawę spokoju. Zwykle jednak była zbyt słaba, zwłaszcza mentalnie, aby móc z niej skorzystać i wysnuć jakiś plan działania… O poranku po prostu zamykała za sobą wieko trumny i skulona wciskała nos w aksamitną poduszkę. Było to działanie o tyle zamierzone, że jak odkryła, na jej poduszce pozostało kilka kropel krwi, krwi Mattiego… jej nikły, jednak wciąż wyczuwalny zapach kołysał ją do snu i budził, przypominając przynajmniej, dlaczego nie mogła się poddać i musiała przetrwać to piekło.
CZYTASZ
Fin-Fiction 5
Fanfiction| Sapporo, Japonia, luty 2007 | Nadeszła pora Mistrzostw Świata, najważniejszej imprezy sportowej w sezonie. Dla niektórych, dobry wynik na tych zawodach to kwestia życia i śmierci… a w przypadku kadry fińskich skoczków powiedzenie to należy trakto...