Jednorazowa akcja - Isaac Lahey

3.1K 35 1
                                    

- Przysięgam, że widziałem, jak ktoś w łazience gapi się na siebie. - Stiles spojrzał na ciebie.
- Tak, wie, o czym mówię. Sprawdza jej ciało. - Westchnął przez zęby.

Twoje policzki zrobiły się czerwone i wszyscy faceci automatycznie się ożywili.
- To nawyk. Naprawdę nic na to nie poradzę. - To był jedyny sposób na obronę. Mimo to Stiles rozśmieszył Scotta i oczywiście Isaac chciał dowiedzieć się trochę więcej.
- Nie zmieniajmy tematu na mnie - Powinieneś mieć głowę.

- Gdybym miał taki tyłek, też cały czas patrzyłbym na siebie w lustrze - Isaac uśmiechnął się krzywo do ciebie, a ty zakaszlałaś i odwróciłaś wzrok, by uniknąć jego skoncentrowanego spojrzenia.

Stałaś z dala od swojego miejsca i kopałaś ziemię, chwytając napój i rozglądając się na wszystkich.
- No cóż, lepiej już pójdę. Mama oczekuje, że pomogę babci w domu. - Pomachałaś, a oni wszyscy się dąsali.
- Zrobiło się trochę niezręcznie, ale nie dlatego wychodzę - Zapewniłaś ich, a oni przytaknęli.

- Dobrze jedź bezpiecznie - Scott pomachał ci, Isaac pomachał, wciąż z krzywym uśmiechem na twarzy. Skinęłaś głową i odmachałaś, kierując się przez las do swojego samochodu.

*****

- Po prostu pozwól mi go dotknąć raz. - Isaac błagał, a ty kontynuowałaś bieganie chodnikiem. Być może wybrałaś zły dzień, aby założyć obcisłe spodnie i pobiegać w obcisłej koszuli.
- Proszę - Błagał i podbiegł do ciebie.

- Nie Isaac - Zatrzymałaś się i wzięłaś głęboki oddech.
- Gdybym minęła twój dom trochę wcześniej, zanim się obudziłeś - Zbeształeś się psychicznie.

- I tak bym cię usłyszał. - Wzruszył ramionami i podszedł do ciebie o krok.
- Tylko raz i zostawię cię w spokoju. - Położyłaś ręce na biodrach.
- Słuchaj, nie publicznie. Nawet jeśli powiedziałam tak tutaj, na tym chodniku. - Trzeba było przyznać, że miał determinację.
- Ja nie jestem trofeum. A ty cały czas błagałasz o dotknięcie mnie

- Cóż, pokażę ci, jak bardzo to doceniam - On śmiał się.
- Ja też nie mogę dalej biec. - Powiedział cicho.

- Dlaczego nie? - Oblizałaś usta.

- Naprawdę ciężko jest biegać, kiedy jest twardy - Stwierdził od niechcenia, a ty sapnęłaś, patrząc między jego nogami. Nie było źle, nie był do końca twardy, ale było to zauważalne.

- No to po prostu zostaw mnie w spokoju. - Wsadziłaś nos w powietrze i zostawiłaś go, biegając po chodniku, tak jak przedtem.

Westchnęłaś głęboko i pospiesznie weszłaś po schodach na frontowy ganek i przygotowałaś klucze do otwarcia drzwi wejściowych. Twoja matka zabrała babcię na zakupy, więc nie było ich w domu przez jakiś czas.
- Więc skoro nie jesteśmy publicznie, czy mogę go teraz dotknąć? - Isaac podniósł wzrok znad bujanego fotela, na którym zawsze siedziała twoja babcia, a ty odskoczyłaś. Trzymałaś rękę na piersi, a on tylko się śmiał.

- Jezuu Isaac! - Chwyciłaś się za pierś, a on wstał, górując nad tobą.
- Czy to wszystko, czego chcesz? Odejdziesz, jeśli pozwolę ci go uderzyć kilka razy?

- Chciałem tylko go dotknąć. Nie zdawałem sobie sprawy, że mogę go uderzyć - Jego oczy rozszerzyły się i ty zrobiłeś to samo. Świetnie, że kopałaś sobie głębszą dziurę.

- Więc potrzebujesz, żebym ściągnęła spodnie, czy po prostu pozwoliła ci tak to uderzyć? - Wskazałaś za siebie i podciągnęłaś spodnie, aby upewnić się, że widzi, jak  zaciskają się wokół twojego okrągłego tyłka.

Jego oczy były szeroko otwarte i przyglądał się, jak wyglądasz.
- N-nie. W porządku. - Zapewnił, odłożyliście klucze na ladę, kierując się do salonu i pochylając nad sofą. Potrząsnęłaś na niego tyłkiem, a on tylko się gapił, bo nie był pewien, co robić.

One Shoty +18 || Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz