Porwanie - Theo Reaken

3.1K 34 3
                                    

Ile jeszcze mil będziesz siedziała na siedzeniu pasażera, słuchając rozmowy Theo? Jeśli chodzi o ciebie, nie powinnaś go lubić, podobnie jak twoi przyjaciele. Czy oni w ogóle wiedzieli, gdzie jesteś? Z tą myślą nawet nie wiedziałaś, gdzie jesteś. Spałaś przez jakiś czas, ale Theo cię porwał i spałaś w aucie. Nie odpowiadał, kiedy pytałaś, więc zrezygnowałaś.

Potarłaś skroń w miejscu, w którym była przyciśnięta do szkła i utworzyła się boląca plama.
- Theo? - Spojrzałaś wąskimi oczami. Przez przednią szybę świeciło jasne słońce. Ok, byłaś na autostradzie i prawie wyglądała jak pustynia? Wiedziałaś, że nie jesteś już w Kalifornii. I był ranek. Ale Chimera tylko na ciebie spojrzał i jechał dalej.
- Theo... gdzie jesteśmy...? - Zignorował cię, zapadła cisza. Jego bełkot ustał i tam byłś.
- Theo - Stałaś się bardziej pewna siebie.
- Theo! - Pstryknęłaś i jego oczy przebiły twoją czaszkę.
- Gdzie jesteśmy ? - Powtarzałaś powoli.

- Jeśli odpowiem, przestaniesz mi przeszkadzać? - Był raczej chłodny i opanowany. Więc po prostu skinęłaś głową i czekałaś na jego odpowiedź, która sprawiła, że ​​twoje serce opadło.

- Arizona - Widać, że przykleił uśmiech na twarzy. Nawet nie wiedziałaś, że przeprowadził cię przez południową część Kalifornii do Arizony. Byłaś pewna, że po przebudzeniu zobaczysz znak lub dwa.

Twoje usta były otwarte, ale udawał, że tego nie zauważa.
- Theo! Musimy wracać! Dlaczego w ogóle tu? -  Gdybyś mogła, przeczołgałabyś się po konsoli, rozdzielającej was i uderzając go. Ale nie chciałaś ryzykować, że siedział za kierownicą. Wkrótce zrezygnowałaś i zakryłaś twarz rękami.
- Nie mogę tu być z tobą. Wszyscy będą się zastanawiać, gdzie jestem. To... to porwanie.

- Szybko łapiesz. Spójrz na siebie. Ale powiedziałem, że nie odpowiem na więcej pytań. - Dokuczał ci.
- Och, daj spokój. Rozchmurz się. Wrócisz do domu… ​​ - przerwał.
- Kiedy dostanę to, czego chcę

- Kiedy dostaniesz to, czego chcesz? I jak długo to potrwa?! - Krzyczałaś teraz dość głośno, przez co Theo lekko się wzdrygnął i zakrył ucho.
- Po prostu sprowadź mnie z powrotem. Do mojego domu, z powrotem w Beacon Hills, gdzie mnie zabrałeś! - Ale on nie słuchał. Wyłączył cię.
- Theo! - Po prostu byłaś tak sfrustrowana, że zaciśnięta pięść uderzyła go w ramię. Wystarczyło szarpnąć ręką nad kierownicą i zmusić samochód do wjechania na drugi pas. Trzymałaś rękę, jego mięśnie były o wiele twardsze niż się spodziewałaś.

Teraz był zirytowany. W ciągu kilku sekund można było zobaczyć bardzo włochatego i agresywnego Theo, gdyby chciał cię przestraszyć. Ale zachowywał spokój najlepiej, jak potrafił. Jak głęboki oddech i patrzenie na drogę.
- Odpowiedz mi! - Samochód został wciągnięty na rampę zjazdową i Theo spojrzał na ciebie. Jego tęczówki miały najpiękniejszy odcień złota, jaki kiedykolwiek widziałaś. Ale były też nieruchome i zmuszały cię do zmiany miejsca.

Doszło do tego, że czołgał się po konsoli, a jego nos prawie dotykał twojego. Byłaś zadyszana, ale on był najpiękniejszą bestią, jaką kiedykolwiek widziałaś. Przez wszystkie lata pracy z siłami nadprzyrodzonymi Theo był najpiękniejszy. Zmrużyłaś oczy. Nie pozwoliłabyś mu zdobyć tego, co w tobie najlepsze. Był po prostu taki uparty.

Wpatrywałaś się teraz w bestię w jego samochodzie. Wasze nosy prawie się stykały, a on spojrzał na ciebie z pewnego rodzaju szokiem w oku. Zdał sobie sprawę, że rzucasz mu wyzwanie i nie wycofujesz się.

Byłaś prawie pewna, że ​​oznaczało to konkurowanie z jego naturalnymi instynktami, a to mogło być niebezpieczne. Pozostałaś tak przez chwilę, aż powiedziałaś
- Nie przerażasz mnie

One Shoty +18 || Teen WolfOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz