Rozdział 22

10K 373 113
                                    

Milly

Dokładnie o siódmej zadzwonił budzik zwiastujący rozpoczęcie nowego tygodnia.

Sięgnęłam pod poduszkę, skąd dochodził dźwięk i wyłączyłam urządzenie, przejeżdżając palcem po ekranie. Zamknęłam oczy, ponieważ nie mogłam utrzymać ich otwartych. Wyciągnęłam rękę, aby odszukać Milesa, bo pamiętałam, że zasnęłam na jego ciele, odnajdując spokój w bijącym od niego cieple. Jednak nikogo nie odnalazłam po drugiej stronie łóżka.

Przed oczami wyobraźni stanął mi starszy mężczyzna z martwą pustką w oczach. To był najgorszy widok, jaki mogłam w życiu ujrzeć, a to wszystko przez to, co zrobiłam. To był fakt, zdradziłam, a zużyta prezerwatywa dalej leżała pod łóżkiem. Chyba się porzygam, jak przyjdzie mi ją sprzątnąć.

Zadrżała mi broda, kiedy uświadomiłam sobie, że Miles również mnie zdradził. Ja mogłabym się tłumaczyć tym, że uczyniłam to, gdyż wypiłam stanowczo za dużo alkoholu na imprezie, ale nic a nic nie usprawiedliwiało czynów Milesa Prescotta.

Ten mężczyzna zdradził mnie. Oświadczył się Gisele. Kobieta miała pierścionek na palcu, a przy stole mieli mi coś powiedzieć... A co to mogło być innego, jak nie „cudowne nowiny o ich narzeczeństwie"?

Dla mnie Miles działał niezrozumiale. Być może byłam za młoda i zbyt głupia, by to zrozumieć.

Skoro układało im się jak powinno, zaczynali wspólną przyszłość z Gisele, to dlaczego, do jasnej cholery, mężczyzna obejmował mnie wieczorem jak najcenniejszy skarb? Wszystkie jego słowa, troskliwe głaskanie, trzymanie w ramionach, to wydawało się być takie szczere, że miało się wrażenie, jakby przepływało przez nie silne, a zarazem delikatne uczucie. Było to coś kruchego, a jednocześnie nie do rozerwania.

Mimo tych wszystkich dwustronnych myśli, nie chciałam znaleźć na nie odpowiedzi. Wczorajsza wspólna noc miała być naszą ostatnią. Końcem, który nawet nie posiadał początku. Nasza rodząca się więź trwała krótko i skończyła się jeszcze szybciej. To nie miało prawa bytu, więc nie pozwalałam już sobie na złudne nadzieje.

Chciałam popaść w pustkę, w której nie czuje się niczego, ale kolejna fala smutku nadeszła, gdy wstałam na równe nogi i poszłam do łazienki. Kiedy tylko stanęłam przed lustrem, patrząc na swoje nędzne odbicie, zalałam się płaczem.

Widziałam w swoich oczach, że one wciąż żyły i trzymały w sobie ziarenko, które chciało wykiełkować na nowo. Bolało mnie serce, gdy zdałam sobie sprawę, iż ono nigdy we mnie nie zakwitnie.

Straciłam go, bo tak sobie ubzdurałam pierwszego dnia, gdy go spotkałam. W momencie, w którym Gisele krzyknęła pewno ranka, żebym zaczęła znosić kartony na dół, bo się przeprowadzamy do jej nowego faceta, wiedziałam, że on nie będzie moją przyszłością, stałym miejscem. Nie chciałam go w swoim życiu. Miles miał być tylko przeszkodą, którą miałam się pozbyć. Tak jak robiłam to z poprzednimi partnerami Gisele. Nie miałam się przywiązywać, a teraz miałam za swoje.

Czym prędzej musiałam się skontaktować z kimkolwiek, z kim wiązałam nadzieję na dach nad głową. W tym domu nie miałam już czego szukać, a nawet gdybym zdecydowała się mieszkać tutaj dalej, to ziarenko z nadzieją, które wciąż miałam, zniknęłoby na dobre.

– Wszystko będzie dobrze – powiedziałam, a gardło zalała fala goryczy. – Przecież nie jest wcale tak źle.

Przekonywanie samej siebie nic nie dawało. Mówiłam coś, ale myślałam zupełnie o czymś innym. Za słowami „wszystko będzie dobrze" kryło się prawdziwe „nic już nie będzie takie samo". A za „przecież nie jest wcale tak źle" tak naprawdę było „nie ma już tu dla mnie miejsca".

Epic Girl [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz